Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


12 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 166


 -Lecimy do Paryża-zagruchotała Hannah mocno ściskając rękę Jacoba.-Nie marzyłam nawet, że spędzimy razem weekend w tak romantycznym miejscu.
-Skąd wiesz jak tam jest? Przecież nigdy tam nie byłaś. Ja słyszałem, że jest tam pewno szczurów-powiedział spokojnie chłopak.
-Boże, Jakie(czyt. Dżejki), ja i Paryż wybaczamy ci tym razem, ale ogólnie przyjmujemy, że tam jest cudownie.
Właśnie tak w gruncie rzeczy zapowiadał nam się cały lot. Hannah i Jake od samego początku „dyskutowali” w ten sposób co chwilę bardzo intensywnie się całując. Ja i Phoebe uważałyśmy to za słodkie, ale tylko przez pierwsze pół godziny. Gdyby nie to, że lecieliśmy normalnym samolotem w klasie biznes, gdzie było pusto i ich gadki nie przeszkadzały nikomu innemu niż nam na pewno same powiedziałybyśmy stewardesie żeby coś z nimi zrobiła. Było mi odrobinę smutno patrzeć na Phoebe, bo choć cieszyła się na samym wyjazdem to troszkę zazdrościła, że Hannah dzieli wyprawę z Jacobem, a ja z czekającym na nas Justinem. Chaz niestety nie wybierał się do Europy chociaż przekonywałam go do tego przez jakieś pięć godzin przez trzy dni pod rząd. Na szczęście po trzech godzinach lotu Hannah odpłynęła i skończyła się ta lekko irytująca paplanina. Jake chwilę z nami pogadał, a potem wszyscy zasnęliśmy.
Pod lotniskiem w Paryżu załadowaliśmy się do podstawionego samochodu, który miał zawieść nas do hotelu. Po drodze wszyscy mieliśmy przyciśnięte twarze do szyb żeby zobaczyć jak najwięcej. Hannah była trochę zawiedziona, kiedy okazało się, że wszystkie piękne budynki i drzewa przykrywa gruba warstwa śniegu. Kierowca wydawał się trochę zmieszany słuchając jej wywodów o tym jak śnieg wszystko niszczy, a ona chciałaby przespacerował się Polami Elizejskimi w sandałkach, które wzięła licząc, że pogoda się zmieni. Kiedy zatrzymaliśmy się pod wielkim hotelem od razu zauważyłam kilkadziesiąt osób stojących w pewnej odległości od wejścia. Trochę się przestraszyłam, ale cały czas liczyłam, że nie zwrócą oni na nas większej uwagi jak to już kilka razy mi się zdarzyło. Jednak dziewczyny zareagowały trochę prowokacyjnie i krzyknęły, oczywiście w dobrej wierze, że Justinowi i jego dziewczynie należy się trochę prywatności. Potem nieco zmieniły nastawienie, bo one też zostały rozpoznane i jakaś dziewczyna krzyknęła „cześć Hannah”, co oczywiście ją urzekło. Nie rozumiem jak to wszystko działa, ale one zyskały trochę na popularności i były kojarzone z Justinem, przez Instagram. Biebs oznaczył je ze dwa razy u siebie, a potem nagle przybyło im dużo obserwujących i skończyło się na tym, że fanki Justina komentowały ich zdjęcia, na których często pojawiałam się też ja. Kiedy nareszcie byliśmy już w środku boy hotelowy od razu wziął nasze bagaże, a recepcjonistka, która zachowywała się jakby na nas czekała zaprowadziła nas na nasze piętro. Po chwili winda zatrzymała się na naszym piętrze i w chwili kiedy drzwi zaczęły się rozsuwać, co trwało nienormalnie długu, zobaczyłam uśmiechniętego Justina. Dziewczyny i Jake szybko krzyknęli „cześć”, a ja mocno się do niego przytuliłam z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Wasz apartament jest prawej-JB wskazał na drzwi znajdujące się jakieś pięć metrów dalej-a my będziemy tutaj-pokazał na drzwi na końcu korytarza.-Madame?-chłopak wyciągnął dłoń w moim kierunku, którą od razu ścisnęłam.
-Dzięki stary-krzyknął z uśmiechem Jake obejmując w pasie Hannę.
Rozeszliśmy się w dwóch różnych kierunkach. Justin uśmiechnął się do mnie rozbawiony, a ja spojrzałam na niego pytająco. Nic nie mówił przez jakieś pięć sekund, co trochę mnie zirytowało, ale później nie musiał już nic mówić.
-Boże, Chaz!!!-usłyszałam piskliwy głos Phoebe dobiegający już zza zamkniętych drzwi ich pokoju.
-Nienawidzę cię-powiedziałam z poważną miną.-Dlaczego ukrywasz przede mną takie rzeczy?!
Chłopak z niesłabnącym uśmiechem uniósł mnie do góry po czym automatycznie oplotłam nogami jego pas, a potem pocałował mnie delikatnie.
-Zdenerwowany króliczek jest najlepszy w pewnych rzeczach-wyszczerzył się mocniej ściskając moją pupę.
-Ale zły mąż nie ma na co liczyć-zaczęłam ocierać się o niego prowokująco chcąc usłyszeć pierwsze jęknięcie, na które nie musiałam długo czekać.-Nie ma-uśmiechnęłam się triumfująco.
-Powtórz to-powiedział przyciskając mnie do ściany.
-Przyjechał wujek O. czerwonym Mercedesem i nie musisz mówić, że ci to nie przeszkadza, bo ja mam wakacje.
Przez kolejne dziesięć minut zachęcał mnie do różnych rzeczy bardzo przekonywującym sposobem, ale byłam nieugięta i w końcu pozwolił mi pójść pod prysznic. Kiedy wróciłam do niego w szlafroku czułam się wspaniale i prawie zapomniałam o długim locie. Usiadłam na dużym fotelu i zaczęłam gapić się w telewizor. Program był po francusku i nic nie rozumiałam. Justin z kolei wyglądał na takiego, który rozumie, ale i tak mu nie uwierzyłam. Będąc świeża miałam większą ochotę na całusy, co trochę rozluźniło Justina. Przesiadłam się na jego kolana, ale on natychmiast położył się ciągnąc mnie na siebie. W takiej pozycji swobodnie rozmawialiśmy o naszym ostatnim tygodniu, który spędziliśmy osobno. Mogłabym spędzić tak cały dzień, ale oczywiście było to niemożliwe. Justin uśmiechając się głaskał mnie po głowie, a ja zaciągałam się jego zapachem wciskając głowę między jego głowę i ramię.
-Wiesz, dzwonił do mnie ktoś od Givenchy i powiedział, że chętnie pożyczy ci na dziś sukienkę jeśli będziesz gotowa pozować w niej na dywanie. Do niczego cię nie zmuszam, ale może dzisiaj zmienisz zdanie, tak dla pana Givenchy?
Miałam mały problem z występowaniem z Justinem. Po prostu źle się czułam na takich imprezach. Kiedy wybierał się na jakąś galę to spokojnie mogłam z nim iść i chwilę postać w miejscu by zrobiono nam kilka zdjęć, ale takie wydarzenia jak premiera jego filmu trochę mnie przerastały, bo tam wszystko kręciło się wokół niego, a ja czułam się speszona tym wszystkim. Stawałam się tam również bardzo ważna osobistością, którą oczywiście nie byłam, a już z pewnością nie czułam. Oczywiście kilka razy przeczytałam o sobie w internecie, że go nie wspieram, ale uważałam, że nie jestem tam potrzebna. Zazwyczaj dosiadałam się do niego niezauważona już w środku kiedy było spokojnie i to samo planowałam zrobić tym razem.
-A chciałbyś żebym była z tobą przez cały czas? To twoja premiera i nie chcę ci przeszkadzać-podparłam się na rękach.
-Okropnie będziesz mi przeszkadzać i dlatego nie chciałem żebyś tu przylatywała-mówił do mojej klatki piersiowej, na której rozwiązał mi się szlafrok.
Wyzywając go pół poważnie od zboczeńców wstałam i owinęłam się dokładniej. Chłopak położył wtedy dłonie na moich udach i uśmiechnął się szeroko.
Mieliśmy jeszcze pół godziny na małe droczenie się, a potem musieliśmy już się zbierać do wyjścia. Po drodze zapukałam do apartamentu, w którym byli moi znajomi. Czekałam na jakieś „proszę” czy coś, ale nikt nie odpowiadał, więc nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Szybko zlokalizowałam Jacoba, który siedział na kanapie w słuchawkach.
-Jake-szturchnęłam go.
-Skąd się tu wzięłaś?-zapytał zdziwiony.
-Nikt mi nie chciał otworzyć, a drzwi były otwarte, więc weszłam-wywróciłam oczami.-Gdzie są dziewczyny?
-Hannah śpi, a Phoebe z Chazem, no wiesz-uśmiechnął się rozbawiony.-Jakie to szczęście, że są tu trzy sypialnie i jeszcze ten salon. Inaczej nie moglibyśmy się usłyszeć jeśli wiesz o co mi chodzi.
-Nie zauważyłbyś tego gdybyś nie zanudził tak Hanny, „jeśli wiesz o co mi chodzi”-odcięłam szybko.-Dobra, w każdym razie, jeśli nie chcesz się wynudzić na naszym upiększaniu to zostań tutaj i przyjedź pod kino jakoś o 17. Tutaj masz swój identyfikator-podałam mu laminowaną kartkę na fioletowej smyczy.-Polecę teraz do Hanny, spróbuję ją obudzić, a potem do zakochanych.
-A co, Justin nie bawi się z tobą i przynajmniej liczysz, że sobie na nich popatrzysz?-krzyknął kiedy odeszłam już na kilka kroków.
Nic mu już nie odpowiedziałam chociaż zaczął przeginać. Otworzyłam pierwsze drzwi i od razu zobaczyłam leżącą w łóżku Hannę. Szturchnęłam ją delikatnie i zapytałam czy chcę już z nami iść czy woli jeszcze odpocząć. Dziewczyna wyskoczyła z łóżka jak oparzona i szybko wyjęła z szafy swoją sukienkę, a potem zanurkowała w walizce szukając butów.
-Jakie, masz przerąbane-krzyknęła w kierunku kanapy kiedy wyszłyśmy z sypialni.
-Właśnie-powiedziałam z szerokim uśmiechem, a potem bezgłośnie dodałam „Jakie”.
Zostawiłam Hannę na krótką pogawędkę z jej niewychowanym chłopakiem i poszłam do kolejnej sypialni. Tutaj musiałam być ostrożniejsza, więc zapukałam kilka razy i czekałam na jakąś odpowiedź. W końcu otworzył mi Chaz w bardzo nieprzyzwoitej fryzurze. Chciałam się z nim jakoś przywitać, ale wysoce prawdopodobne było to, że nie miał nic na sobie, bo wychylił tylko głowę, więc bez żadnych uścisków zapytałam go czy idą już z nami czy dojadą później z Jacobem. Chłopak nie umiał odpowiedzieć na to pytanie, więc wrzuciłam przez szparę dwa identyfikatory i pożegnałam się. Wychodząc z apartamentu zgarnęłam Hannę i razem poszłyśmy do czekającego przy windzie Justina. Zaczęła mu opowiadać o tym jak Jake jej nie obudził i ogólnie jaki z niego okropny chłopak, a Biebs tylko potakiwał i mówił, że sam nigdy by tak nie zrobił. Posłałam mu spojrzenie pt. „widzisz, można mieć gorzej”, a on tylko wyciągnął rękę w moim kierunku i mocno przyciągnął mnie do siebie w talii co miało znaczyć „jeszcze ci pokażę”. Podstawionym SUVem przejechaliśmy jakieś półtora kilometra i zatrzymaliśmy się pod jakimś innym hotelem. Bardzo spodobało mi się to, że Justin podał też rękę Hannie kiedy wysiadała.
-Kate, twój chłopak jest stuprocentowym gentlemanem, a mój draniem.
Justin uśmiechnął się jakby zdobywał kolejny punkt, za które będzie mógł później dostać jakąś nagrodę, a ja zaczęłam mówić dziewczynie, że Jake wcale nie jest zły chcąc trochę ją rozluźnić. Znaleźliśmy się w dużym pomieszczeniu wypełnionym wieszakami, stolikami i dużymi lustrami. Byli tam też jacyś ludzie, którzy czekali by pomóc nam w przygotowaniach. Hannah zrobiła się superpodjarana i od razu zajęła jedno z krzeseł. Po chwili podeszła do niej jakaś kobieta i zaczęły żywo rozmawiać o jej fryzurze. Justin spokojnie przywitał się z innymi ludźmi, a ja stałam z boku trochę skrępowana.
-Dodajcie jej trochę pewności siebie żeby moja księżniczka się ożywiła-powiedział im nagle, a potem pocałował mnie szybko i gdzieś wyszedł.

5 komentarzy: