Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


20 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 169


Kiedy żegnałam się z Justinem w hallu byłam jeszcze trochę na niego zła, ale z drugiej strony wiedziałam, że kolejne noce spędzę sama i to jeszcze kilka tysięcy kilometrów dalej.
-Króliczku, wiesz, że będę za tobą bardzo tęsknił, prawda?-zapytał mocno mnie obejmując.
-Wiem głupku.
-A pocałujesz swojego głupka?
-Kocham cię Justin-pocałowałam go w policzek.
-Bon voyager madame-szepnął mi do ucha ostatni raz mnie przytulając.
-Ciepło się ubieraj-Hannah puściła do niego oczko ciągnąc mnie za rękę.
Odwracając się jeszcze mu pomachałam i poszłam ze wszystkimi do wielkiego samochodu, który stał na zewnątrz. Chwilę później byliśmy już na lotnisku, a potem już w samolocie. Mieliśmy lot bezpośredni, więc spokojnie mogłam wyciągnąć się w dużym fotelu, nakryć się kocem i zasnąć. Pierwszy raz obudziłam się kiedy byliśmy nad oceanem. Chwilę pogapiłam się za okienko i podziwiałam ogrom wody. Towarzyszące mi tym razem dwie pary żywo rozmawiały i śmiały się. Chwilę pogadałam z Phoebe i Chazem, którzy siedzieli w rzędzie obok. Chociaż Justin powtarzał mi z pięć razy żeby przy okazji tej wizyty Chaza nie pozwalać im kolacje połączone ze śniadaniem u nas wiedziałam, że nie dotrzymam tej obietnicy. Rozmawiali o totalnych głupotach, ale chwilę im poprzeszkadzałam i ukradłam przy okazji trochę jedzenia. Następnie rozpoczęłam kolejną drzemkę i obudziłam się jakoś nad Illinois. Byłam cholernie zmęczona i miałam przez to kiepski humor. Czekało nas jeszcze dobrych kilka godzin lotu, co wcale nie poprawiało mojego samopoczucia. To była najgorsza część lotu, bo cały czas było mi niedobrze, wszyscy inni spali, a mi nie działał iPad i nawet nie mogłam obejrzeć żadnego filmu.
Z lotniska wróciliśmy do domów taksówkami. Na miejscu, zanim weszłam jeszcze do domu, poszłam odebrać psa od sąsiadów, którzy zgodzili się nim zająć przez weekend. Chwilę pogadaliśmy o Paryżu, bo jak się okazało spędzili tam swój miesiąc miodowy. Pośmialiśmy się też trochę z różnicy temperatur, bo przyszłam do nich z grubą kurtką w ręce. Swaggy na mój widok bardzo się ucieszył i zaczął domagać się wzięcia go na ręce. Cmoknęłam go w zimny nos i przypięłam smycz do jego szelek. W ręce wzięłam jego ekwipunek i jeszcze raz dziękując sąsiadce wróciliśmy do domu. Po drodze pies jeszcze domagał się czułości, ale nie miałam wolnej ręki, więc musiał trochę poczekać. Na miejscu, kiedy tylko weszłam do środka, od razu usłyszałam śmiechy z kuchni. Phoebe z Chazem zajęli się opróżnianiem lodówki. Podeszłam do nich i wyciągnęłam z lodówki butelkę wody. Byliśmy chyba największymi idiotami na świecie, bo wcześniej umawialiśmy się, że zostaniemy w Paryżu noc dłużej i po powrocie pójdziemy do szkoły opuszczając tylko kilka lekcji. Nie, to nie było najgłupszym pomysłem. Najgłupszą rzeczą było to, że naprawdę poszliśmy do szkoły. Ja i Phoebe wzięłyśmy prysznice i przebrałyśmy się w czyste ubrania, a potem pojechałyśmy do szkoły. Ona całkiem dobrze to znosiła, ale ja byłam w opłakanym stanie. Na długiej przerwie usiadłyśmy razem z Phoebe i Hanną na zewnątrz. Okazało się, że dla Hanny dwa poniedziałki to też za dużo i tylko dzięki Phoebe udało nam się nie zasnąć i pójść na kolejne lekcje. Po lekcjach szybko poszłam do swojego samochodu i modliłam się żeby po drodze w nic nie wjechać. Kiedy już odpalałam silnik usłyszałam wołającą mnie Phoebe.
-Mogę jechać z tobą?-zapytała.-Umówiłam się z Chazem.
W odpowiedzi pokiwałam głową. Jechałyśmy z minimalną prędkością, bo naprawdę nie byłam w stanie jechać. Niby mogłam przesiąść się z Phoebe, ale ona jest fatalnym kierowcą. Na miejscu nawet nie zamieniłam z nią słowa i od razu poszłam do łóżka i krzyknęłam stamtąd żeby nikt nawet nie próbował mnie budzić i czegoś ode mnie chcieć. Ściągnęłam tylko dżinsy i od razu wcisnęłam się pod kołdrę. Wystarczyły dwie minuty żeby telefon zaczął dzwonić. Pierwsze dwie próby zignorowałam, ale po chwili zaczął jeszcze dzwonić domowy. Z naszym domowym telefonem było tak, że podobno istniał, ale nigdy nie był przez nas używany. Wstałam z łóżka powolnym krokiem z okropnym bólem głowy i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
-Halo?-zapytałam cicho.
-Kasia? To ty? Dlaczego przez cały dzień nie odbierasz telefonu?
-Chcę mi się okropnie spać i zaraz tu wszystkich pozabijam-zaczęłam mówić płaczliwym głosem.
-Kochanie, nie płacz. Kładź się do łóżeczka i śpij, a potem się do mnie odezwij.
-Okay.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Z toaletki wyciągnęłam jakieś tabletki na ból głowy i po wzięciu kilku położyłam się do łóżka. Przed snem wyciszyłam jeszcze wszystkie telefony żeby nikt mi nie przeszkadzał. Po chwili przyszedł sen, o którym marzyłam od jakiś piętnastu godzin. Może właśnie dlatego spałam drugie tyle i obudziłam się dopiero następnego dnia o 6 rano. Szybko wzięłam prysznic i ubrałam się. Z mokrymi włosami zeszłam na dół żeby spotkać w kuchni okropny bałagan. Nie wiem jak to jest, ale bałagan, który sama zrobię mi nie przeszkadza, ale cudzy już tak. Te zwierzęta wyjadły mi nawet ulubione musli. Na szczęście miałam schowane jeszcze jedno pudełko. Po szybkim śniadaniu z dużym kubkiem herbaty poszłam na górę wysuszyć włosy. Było dopiero po 7, a ja jeszcze byłam głodna, więc wyszłam na krótki spacer z psem, a potem postanowiłam przejechać się po jakieś gotowe jedzenie. Kupiłam kilka śniadaniowych zestawów, bo w domu byli jeszcze Chaz i Phoebe. Jadąc względnie pustą ulicą czułam się naprawdę dobrze i byłam pewna, że wszystko wraca już do normy. Moi goście dziękowali mi z dziesięć minut za jedzenie, które zaczęli od razu wcinać.
-Powiedziałaś Justinowi, że Phoebe została na noc?-nagle zapytał Chaz.
-No jasne, że nie-odpowiedziałam przeżuwając kanapkę.-Jak dla mnie możesz tu nawet zamieszkać na czas kiedy nie ma Justina. No ale mam jedną, małą prośbę. Wy bałaganicie, wy sprzątacie. Ja nawet nie jem tych chrupek i ciastek-wskazałam palcem na blat kuchenny, na którym było kilka pustych opakowań.-One są Justina.
-Odkupię je-od razu odezwała się Phoebe.
-Bez przesady-uśmiechnęłam się.-Ale jakbyś mógł Chaz to wyskocz dzisiaj do jakiegoś marketu i kup coś do jedzenia. Wiesz, jakieś normalne jedzenie, mięso, coś z owoców, warzyw i koniecznie mleko. Kasa jest w tej misie na komodzie przy drzwiach.
Chłopak pokiwał głową i miałam nadzieję, że o tym wszystkim nie zapomni. Po jakiejś godzinie pojechałyśmy z Phoebe do szkoły. Na miejscu Jake, które spotkałyśmy na parkingu od razu przypomniał mi, że po lekcjach mamy zajęcia dodatkowo z biologii. Wywróciłam oczy na samą myśl o nich. Zostawiając dziewczyny koło innej sali poszliśmy na lekcję. Dzień upływał mi naprawdę dobrze. No może tylko końcówka była słaba, bo o takich godzinach prawie nic mi nie wchodzi do głowy. Nauczyciel nawet nie pozwalał nam tam siedzieć obok siebie i wyglądało to naprawdę głupio, bo sala była prawie pusta, a ja i Jake siedzieliśmy po obydwu jej stronach. Do domu dojechałam jakoś 18 i od razu wyskoczyłam z psem na spacer żeby w spokoju pogadać z mamą przez telefon. Zaczęła opowiadać co u niej i taty słychać. Robili w domu jakiś mały remont, co wydawało mi się naprawdę dziwne, bo nigdy nie lubili robić w domu zmian, które wymagają większego zaangażowania. Kilka razy powtórzyła, że nie może doczekać się mojego przyjazdu w przerwie zimowej. Powiedziałam jej oczywiście to samo i obiecałam niedługo się odezwać żeby móc pogadać też z tatą. Kiedy tylko się z nią rozłączyłam mój telefon zaczął dzwonić. Okazało się, że był to Justin. Wypytywał mnie, czy Chaz daje mi spać, czy wszystko u mnie okay itp. Oczywiście zapytał czy za dobrze się bez niego nie bawię. Pogadaliśmy sobie miło przez jakieś piętnaście minut, bo potem doszłam już do domu i chciałam się trochę ogarnąć po całym dniu. Jeżeli poranny widok kuchni uznałam za wielki bałagan to teraz panował tam armagedon. Wszędzie jakieś torebki, pojedyncze opakowania czipsów, jakieś konserwy, pełno owoców, popakowane mięsa. Zaczęłam wołać Chaza, który odezwał się dopiero po chwili. Siedział sobie w salonie jakby nigdy nic oglądał jakiś program. Od razu zapytałam go co się tam dzieje, a on odpowiedział „przecież mówiłaś żebym zrobił zakupy”. Skoro on nie widział potrzeby rozpakowania zakupów zajęłam się tym sama. Naprawdę wziął kupę rzeczy, z których część była całkowicie zbędna. Wypakowując kolejne produkty z toreb byłam bardzo zdziwiona, bo sama nawet nigdy czegoś takiego nie widziałam.
-Nie ma Phoebe?-zapytałam zdziwiona.
-Ma dentystę, ale zaraz powinna być.
No tak tego mogłam się spodziewać. Przyjęłam do wiadomości, że spędzi tu pewnie tydzień, ale czasami czułam, że to już lekka przesada. Phoebe była z nami non stop. Chociaż była kochaną dziewczyną zaczynałam mieć już jej dosyć.   

8 komentarzy:

  1. Dziś wchodziłam tu już 3 razy i miałam iść już spać ale jeszcze raz sprawdziłam i nie zawiodłam się! Jejku kiedy Justin wróci??? Błagam dodaj jak najszybciej się da nowy rozdział bo to czekanie na nn mnie wykańcza a czuję że powoli się od tego uzależniam! Jestem twoją wielką fanką i po prostu nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów<3
    P.S pisz szybciej błagam!!!!!!!!! XOXO

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze :) Blog przeżywa już któreś tam "drugie życie", z czego bardzo się cieszę. Niestety z powodu świąt dodam nowy rozdział dopiero w nowym roku.
    Życzę wszystkim wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że rozdziały są tak rzadko :-( <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę dodaj nowy rozdział!!! Wchodzę tu po parę razy dziennie bo nie mogę się doczekać!!!! Kocham to ff <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Błagam cię dodaj nowy!!! Wiem że na pewno Masz inne obowiązki i zajęcia Ale to czekanie jest nie do zniesienia. Jestem śmiertelnie chora i leżę w szpitalu więc trochę nudno a tak bym poczytała<3

    OdpowiedzUsuń