Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


20 grudnia 2010

ROZDZIAŁ 4

Łaziłam cały dzień po domu jak szalona. Mama kilka razy na mnie krzyknęła, żebym się uspokoiła, bo to przecież to nie żaden król.
Ona po prostu nie rozumie tego, że chcę wyglądać jak najładniej. Kiedy przeżywałam załamanie, bo nie miałam nic odpowiedniego
dostałam SMS-a 'O wygląd się nie martw, moja stylista, fryzjer i makijażystka wiedzą, że dziś będą szykować też ciebie. Pattie'.
-Ja pierdziele!-krzyknęłam przeczytawszy.
-Kasia, wyrażaj się-usłyszałam głos mamy.
-Przepraszam-odpowiedziałam nie chcąc jej bardziej denerwować, bo od rana chodzi krząta się po mieszkaniu i trzęsą jej się ręce. Od tamtej chwili już się tak nie denerwowałam. Wzięłam długą kąpiel z pianą i wysmarowałam się wszystkimi kremami i balsamami jakie miałam. Ubrałam normalne ciuchy, pożegnałam się z mamą, która dała mi kanapki jakby nie dali mi tam jeść i wyszłam z domu. Jadąc na miejsce dużo myślałam o tym wszystkim... Potem bardzo się zdzwiłam, bo oddzwierny mnie poznał i wysłał mi najładniejszy
uśmiech na jaki było go stać. W recepcji zapytałam, w którym pokoju mogę znaleźć Pattie i po odpowiedzi ruszyłam w stronę windy. Na ostatnim piętrze były tylko cztery pokoje, więc nie trudno było znaleźć właściwy. Zapukałam do drzwi.
-Proszę-odpowiedział znajomy damski głos.
-Cześć Pattie-posłałam jej uśmiech zadowolonego dziecka.
-Cześć, chodź tu szybko mamy bardzo mało czasu, bo 1,5h to mało na wystylizowanie się na bóstwo-powiedziała i wziąwszy mnie pod rękę poszła wgłąb pokoju gdzie stał stolik z akcoseriami, toaletka z rzeczami do milionem rzeczy do make-up i włosów, a obok wieszak z kilkoma sukienkami. Nagle wyłonił się Chrisy stylista, Kate od makijażu i Tom fryzjer. Oblecieli mnie dookoła i zaczęli ciągnąć za włosy ubranie itp.
-O nic się nie martw to specjaliści-powiedziała Pattie widząc moją przerażoną minę.
Widać było, że to prawdziwi specjaliści, bo nie byli zbyt rozmowni tylko od razu zajęli się moim wyglądem. Kiedy strój miałam już  dobrany weszłam do łazienki się przebrać. Nie zapknęłam się, bo od kiedy raz zatrzasnęłam się w kabinie w kinie i czekałam przez 40minut na sprzątaczkę żeby mnie wyciągnęła wolałam tego nie robić. Rozebrałam się i w bieliżnie przyglądając się kreacji myślałam co mnie czeka. Wtedy ktoś nagle otworzył drzwi tylko cicho pisnęłam i poderwałam z ziemi koszulkę żeby się zasłonić.
-OMG-powiedział Biebs stojąc w drzwiach, ale szybko je zamknął widząc, że się skrępowałam.
-Justin co ty wyrabiasz, nie masz łazienki w swoim pokoju? Jesteś okropny nie podgląda się innych!-krzyczała Pattie.
Przystawiłam ucho do drzwi żeby lepiej słyszeć.
-Przepraszam mamo, ale do mojego kibla nie da rady wejść, bo Kenny nieźle tam nasmrodził tym swoim jak to nazwał"dezodorantem na kocice"-powiedział Justin lekko się śmiejąc.
Potem usłyszałam, że do Pattie zadzwonił telefon i wyszła z pokoju. Uchyliłam wtedy lekko drzwi łazienki i wychyliłam głowę przez szparę. JB spojrzał na mnie uśmiechnięty, ale zaraz skruszony opuścił głowę.
-Hey, nie przejmuj się, miałam przecież majtki haha-powiedziałam, a on zbliżył swoją twarz do mojej i chyba chciał mnie pocałować,vale cofnęłam głowę.
-F*ck przepraszam cię za wszystko to było bardzo nieodpowiednie z mojej strony-powiedział.
-Wszystko jest ok-odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam-teraz pójdę się już ubrać, bo Tom cały czas mnie ściga, bo cały czas rozwalam jego dzieło przebieraniem-powiedziałam i zaczęłam się cofać.
-Poczekaj-syknął.
-Tak?
-Głupio mi to mówić, ale jesteś hmm. sexy niezdarnie owinięta tą koszulką-powiedział z uśmiechem, a ja otworzyłam buzie.
-Eee..-oblizałam i przygryzłam usta-dzięki.
-Dobra ja lecę. Do zobaczenia. Widzimy się o 19.50 koło windy.-powiedział i póścił zalotnie oczko.
-To chyba jakiś sen-pomyślałam.
Pozbierałam się szybko i poddałam kolejnym etapą metamorfozy. Powiem szczerze, że po wszystkim na serio nie poznałam się w lustrze, bo normalnie się nie maluję i widok pełnego makijażu zrobił na mnie wrażenie. O dziwo wyglądałam super.
-Pięknie wyglądasz-powiedziała Pattie , a ja zrobiłam obrót.
-Dziękuję, ale to zasługa twojej ekipy. Ty to dopiero wyglądasz nieziemsko-powiedziałam.
Potem razem ruszyłyśmy do windy.
-Oj, Justin czeka cię dziś trudne zadanie, żeby nikt nie porwał naszej księżniczki-powiedziała Pattie, a ja się zarumieniłam.
-Właśnie widzę-zaśmiał się i popatrzył na mnie, a potem poszliśmy na zabawę.
Kiedy tylko weszliśmy na salę, reporterzy rzucili się na Justina i prawie oślepłam przez te flashe. Zadawali mu też pytania. Wtedy ja stanęłam za nimi i wpatrywałam się w niego, a on tylko puścił do mnie oczko i pokazał żebym do niego podeszła. Pokręciłam tylko przecząco głową. Po 15 minutach reporterów wyproszono i Justin podszedł do mnie.
-Jak ty to wszystko wytrzymujesz?-zapytałam.
-Heh, na początku było ciężko, ale potem jakoś się przyzwyczaiłem. Czasem to mnie denerwuje kiedy robią mi zdjęcia kiedy np. jem.
-Ja nie mogłabym tak żyć, nie lubię kiedy ktoś robi mi zdjęcia i wszyscy na mnie patrzą.
-To masz problem, bo i tak wszyscy się na ciebie patrzą, a ja jestem jednym z nich i dziś nie spuszczę cię z oka-zaśmiał się.
-Na serio, nie musisz chodzić za mną krok w krok, moja mama przesadza.
-Zrobiłbym to nawet gdyby nikt mnie o to nie prosił-powiedział i się uśmiechnął.
-Justin
-Tak?
-Lubisz wyzwania?
-Tak
Wbiegłam w tłum ludzi i zaczęłam między nimi chodzić. Nie do konca wiem dlaczego to zrobiłam, ale wydało mi się to zabawne. Nagle przystanęłam, bo zobaczyłam, że są otwarte drzwi na balkon. Przyciągnął mnie widok świateł Warszawy nocą, Było pięknie. Było też dość zimno, więc przeszedł mnie dreszcz, a wtedy ktoś złapał mnie od tyłu. Wystraszyłam się i aż podskoczyłam co skonczyło się brakiem równowagi i runęłam na ziemie.
-Przepraszam. nic ci nie jest?-ktoś zapytał
-Nie, wszystko jest dobrze-odpowiedziałam i odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Bieber.
-Poczekaj, pomogę ci wstać-powiedział i podał mi rękę.
-Przestraszyłeś mnie-szepnęłam i wstałam-tu jest pięknie.
-To prawda. To bardzo ładne miasto.
-Hmm. Tak romantycznie jest choć najbardziej urokliwym miastem jakie widziałam jest Paryż-powiedziałam patrząc przed siebie.
-Zgadzam się on ma coś w sobie.
-Chciałabym to właśnie tam przeżyć swoją pierwszą miłość, randkę, pocałunek. Wiem, że o głupie, ale to takie marzenie.
-To ty się jeszcze nie cało...-przerwał, bo chyba wydało mu się to nieodpowiednie.
-Spokojnie-posłałam mu uśmiech-nigdy nie poczułam do żadnego chłopaka takiego uczucia, które sprawiłoby, że chciałabym to zrobić. Boję się, że nigdy nie spotkam takiej osoby, ale trudno się mówi.
-Jesteś inna od dziewczyn, które poznałam.
-Czy to źle?-zapytałam i spojrzałam na niego
-Nie, wręcz przeciwnie-posłał mi uśmiech.
Wtedy zaczęłam szczękać zębami.
-Haha, wejdźmy do środka, bo zaraz zęby sobie pokruszysz- zaśmiał się Justin.
-Haha, dobrze. Dodatkowo jeszcze zgłodniałam. Co mają tu dobrego?
-Hmm, widziałem owoce morza, wołowinę w winie...
-O rany, a nie ma nic normalnego. Haha, nie wiem dlaczego, ale mam ochotę na coś bardziej wytwornego
-Wytwornego?-zapytał ze zdzwieniem.
-Hamburgera haha
-Aaa, aż tak wytwornych potraw chyba nie mają-zaśmiał się.
-To spróbuję wszystkiego po trochu.
-No to chodźmy-powiedział-Mam pewien pomysł-powiedział po drodze.
-Jaki?
-Ty wybierz coś dla mnie, a ja dla ciebie i założymy się o paczkę żelków, kto wszystko zje. Co ty na to?
-OK
Oboje zaczęliśmy wrzucać wszystko na talerze. Aż po 10 minutach spotkaliśmy się przy stole.
-Dobrze, a więc Justin, masz dziś do zjedzenia móżdżek, szparagi i faszerowane brzoskwiniami serca-powiedziałam prezentując ręką talerz.
-Ej no to miało być jedzenie, a nie takie coś haha. Ja wybrałem coś zjadliwego-pokazał górę owoców na talerzu.
-Przykro mi w takim razie żelki są już moje-zaśmiałam się-ale podzielę się z tobą jak spróbujesz czegoś ze swojego talerza.
-Ok-wziął na widelec kawałek czegoś i zaczął to przeżuwać ze zbolałą miną, a ja w tym czasie pałaszowałam owoce.
-Dobra możesz to wypluć, bo jeśli będziesz jadł z taką miną to zaraz zwrócę owoce-zaśmiałam się.
-Dziękuję-odpowiedział uradowany-tego nie da się jeść.
-To co z żelkami? Mój talerz jest pusty-zapytałam.
-Mam je w swoim pokoju, to nie wiem czy chcesz je teraz czy później.
-Żelki chcę zawsze jak najszybciej-uśmiechnęłam się.
-No to chodź.
Poszliśmy na górę. Pokój Justina był cudowny.
-Mogę zbadać sprężystość łóżka?-zapytałam ściągając buty.
-Ej, no teraz każdy się z tego naśmiewa-zaśmiał się-rób co chcesz.
Weszłam szybko na łóżko i podskoczyłam dwa razy. Odbijałam się strasznie wysoko.
-I jak?-zapytał.
-Inspektor Kasia oświadcza, że te łóżko jest za sprężyste-powiedziałam robiąc minę naukowca.
-Haha, ja ci zaraz pokażę- krzyknął i zaczął mnie łaskotać, a ja śmiałam się aż spadłam z łóżka.
-Ej no, co z tobą caly czas spadasz albo upadasz haha
-A nie wiem haha.
-Dobra wstawaj-podał mi rękę, a ja pociągnęłam go za nią, że wylądował na mnie.
-O rany ile ty ważysz?Uszkodzisz mi śledzioną-śmiałam się.
-Dobra
Oboje usiedliśmy na podłodze i oparliśmy o łóżko.
-Może pooglądamy telewizję czy coś?-zapytał.
-Jak chcesz.
-Macie tu jakieś fajne kanały?
-Tak i to sporo. Zobacz czy jest TRWAM.
-Jest.
-O fajnie, pooglądajmy.
Oglądając podrygiwałam jakbym czerpała radość z oglądania.
-I jak ci się podoba?-zapytałam uśmiechnięta.
-Bardzo ciekawe, ale nic nie rozumiem-powiedział smutny.
-Haha, przełączaj, żartowałam z tym.
-To dobrze, bo myślałem, że zaraz przysnę. Może włączymy jakiś film?
-Dobry pomysł. Jaki?
-Hmm, pomyślmy. Mam horror, komedie romantyczną i coś bliżej nieokreślonego.
-Horror-krzyknęłam i klasnęłam w dłonie.
-Już się robi droga pani.
Oglądaliśmy film, który był okropny. Krew tryskała jak ketchup i w ogóle jakaś beznadzieja. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Przebudziłam się koło 3 w nocy i zobaczyłam, że leżę wtulona w Justina. To było bardzo dziwne. On obejmował mnie za szyję, a ja opierałam się na jego torsie i miałam nogi na jego nogach. Podniosłam delikatnie głowę, żeby go nie obudzić, a wtedy on otworzył oczy i spojrzał na mnie.
-To sen czy koszmar?-zapytałam bardzo cicho.
-To zależy
-Od czego?
-Bo jeśli teraz pójdziesz to będzie koszmar.
-Teraz śpię-szepnęłam i wtuliłam się w niego-dobrze, że mam tu się w co wtulić-i zasnęłam.
Rano obudziłam się na łóżku i to sama.
-Gdzie jesteś?-pomyślałam na głos.
-Cześć Kasia, rano wstałem ze snu i poszedłem się wykapać.
-Co ci się śniło?-uśmiechnęłam się lekko.
-Coś fajnego, a tobie?-uśmiechnął się.
-Nie pamiętam-powiesiłam głowę.
-Naprawdę?-zapytał smutny.
-Ale było super-wyszczerzyłam się-ja chyba powinnam się przebrać-spojrzałam na moją wygniecioną sukienkę.
-Masz przyniosłem ci twoje spodnie i masz moją czystą koszulkę-podał mi ubranie.
-Justin...
-Tak?
-Czy my powinniśmy to robić?
-Nie wiem..-podszedł do mnie i spojrzał w oczy-to był sen, tak?
-Myślę, że tak-odpowiedziałam i poszłam do łazienki.
Po 10minutach wyszłam z łazienki i znowu na niego spojrzałam.
-Justin czy to się skończyło?
-Sen?
-Taak
-To zależy czy ty tego chcesz. Chcesz?
-Ja spytałam pierwsza. Bo wiesz nie wiem jak ty to sobie wyobrażasz...
-Możemy z tym poczekać?
-Tak
Nagle zobaczyłam, że woda z moich włosów kapie na jego telefon.
-O rany, strasznie przepraszam-podniosłam telefon.
-Nic się nie stało.
Było czuć, że oboje jesteśmy smutni.
-Kiedy wyjeżdżasz?
-Dziś wieczorem.
-Czyli zaraz się rozstaniemy?
-Tak,ale wiesz co. Zrobiłem się senny, ty też?-uśmiechnął się.
-Nie czuje takiej potrzeby. Potrzebuje snu, ale nie w takiej chwili.
-Ja chcę śnić tylko z tobą.
-Mówisz to pewnie wszystkim dziewczyną. Poznajesz je tak jak mnie i cały czas to powtarzasz. Nie mam ochoty na coś takiego. Chyba będzie lepiej jak już pójdę, a koszulkę oddam..
-Zachowaj ją, proszę-przerwał mi.
Potem wyszłam bez zbędnych pożegnań. W hallu spotkałam Pattie, więc ją pożegnałam i podziękowałam za wszystko.

6 komentarzy:

  1. powiem Ci, ze to jedna z lepszych historii jakiekolwiek czytałam. naprawdę piękne zakończenie. przeczytałam już 8 rozdziałów na razie na więcej nie mam czasu, ale jestem pełna podziwu, podoba mi się, że wszystko jest takie realistyczne, wszystko dzieje się tak powoli jak w życiu (no może za wyjątkiem makijażystek stylistów itp)
    będę śledzić dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet nie wiesz jak mi miło, że komuś się to spodobało. mam jednego czytelnika ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest cudowne ..szkoda że dopiero teraz tu jestem ale mam zajęcie na wakacje XD <3 /Ola

    OdpowiedzUsuń