Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


8 stycznia 2011

ROZDZIAŁ 25

Chodzenie po ZOO było bardzo fajne. Było tam wiele dzikich zwierząt. Robiliśmy sobie dużo zdjęć itp. Było mi trochę zimno, ale cały czas mogłam liczyć na to, że JB mnie obejmie. Zaczęła zbliżać się 16, więc stwierdziliśmy, że pora już wracać. Jadąc myślałam jak to wszystko będzie, ten cały sylwester. Kiedy byliśmy na miejscu poszłam do kuchni pogadać z Pattie.
-Cześć i jak było?-zapytała przyjaźnie.
-Bardzo fajnie, ale ogólnie trochę mi głupio z tym, że ukrywamy się z Justinem.
-No to trochę skomplikowane. Nie wiem czy to dobry pomysł, bo ma on swoje minusy. Dokuczliwe jest takie ukrywanie.
-Właśnie, ale nie wiem czy byłoby lepiej gdybyśmy oficjalnie powiedzieli, że jesteśmy razem.
-Nie będziesz wtedy anonimowa. Będziesz bardzo rozpoznawalna, możliwe, że będą cię fotografować na ulicy co nie jest za przyjemne.
-Chyba to trochę nie wporządku, że Justin musi oszukiwać swoje fanki.
-Jakoś to leci, ale to prawda. Jemu też to przeszkadza.
-Zobaczymy ile ze sobą będziemy, bo może to zwykłe zauroczenie, które przeminie, ale i tak będę musiała z nim o tym pogadać.
-Szczerze mówiąc to zauroczenie nie trwa tak długo. Justin ma cię w głowie od wizyty w Polsce.
-Jesteś dla mnie jak koleżanka, dziękuje ci za to, bo tylko z tobą mogę pogadać o tym co jest między mną i Justinem-przytuliłam ją.
-Miło mi-uśmiechnęła się miło.
-Pomóc ci w czymś teraz?-zapytałam.
-Hmm, przygotowuję wam jedzenie, przydasz się. Chłopcy tyle jedzą, że zawsze im mało.
-Zauważyłam.
Przygotowywałyśmy jedzenie. Było tego strasznie dużo.
-A ty jak spędzasz sylwestra?-zapytałam.
-Pojadę do znajomych, a w domu zajmie się wami Kenny.
-Aha.
Kiedy już skończyłyśmy poszłyśmy na górę. Pattie zaprowadziła mnie do swojej sypialni.
-Ale tu ślicznie-rozglądałam się po pokoju.
-Dziękuję, ale zobacz to-powiedziała i otworzyła drzwi wewnątrz.
-O rany, jaka garderoba.
-Opłaca się być mamą Biebera-zaśmiała się-weź tą ostatnią sukienkę-wskazałam palcem.
-Tą?
-Tak.
-O rany, ale śliczna. Nie wiedziałam, że lubisz takie nosić.
-Bo to nie dla mnie-uśmiechnęła się.
-Nie żartuj sobie.
-Nie żartuje, jest dla ciebie na dzisiejszy wieczór.
-Bardzo ci dziękuje-przytuliłam ją mocno.
-Nie ma sprawy. Leć się przygotować, a ja zrobię to samo.
-OK-powiedziałam i poszłam do siebie.
Kiedy byłam już gotowa i przeglądałam się w lustrze ktoś zapukał do drzwi.
-Kasiu, ja będę już lecieć. Chodź zamknij drzwi, bo oni zawsze o tym zapominają.
-OK.
-O rany, ale ja mam piękne kobiety-powiedział Justin kiedy zobaczył nas na dole.
-Haha, nie czaruj tyle. Ja już lecę. Bądźcie rozważni-uśmiechnęła się Pattie i wyszła.
-Mi to możesz czarować-wyszczerzyłam się.
-Jesteś najpiękniejsza, najseksowniejsza, najmądrzejsza....-zaczął wymieniać.
-Dziękuję-pocałowałam go w policzek.
Potem poszliśmy do pokoju i zaczęliśmy się bawić. Było bardzo śmiesznie, bo na początku zgrywaliśmy się z różnych rzeczy. Trochę tańczyliśmy do wielkich hitów. Chłopcy pokazywali mi jak się tańczy się różne ruchy. Zabawnie to wyglądało, bo nie umiem za dobrze tańczyć. Narobiliśmy sobie też kupę zdjęć robiąc głupie pozy. Graliśmy w Rock Band. Zabawa była wspaniała. Potem zaczęła dochodzić północ. Wyszliśmy na dwór z szampanem żeby nic nie uszkodzić w domu. Zaczęło się odliczanie.
-10..9..8..7..6..5..4..3..2..1..-odliczaliśmy, a Justin dodatkowo celował we mnie z korka od szampana.
-Szczęśliwego nowego roku!!!-krzyczeli wszyscy ludzie na ulicy.
Zaczęły strzelać fajerwerki, było strasznie pięknie. Kiedy Justin otworzył szampana okazało się, że był strasznie nabuzowany i zaczął wylatywać z butelki jak fontanna. Zaczął nas wszystkich nim oblewać, tak że do kieliszków trafiła 1/6. On był suchy, więc stwierdziłam, że nie może tak być. Zaczęłam przytulać go na siłę.
-Nie ma tak dobrze-zaśmiałam się.
-Właśnie, że jest jeszcze lepiej-podniósł mnie i zrobiliśmy 2 obroty.
Po tym wszystkim nieźle się lepiliśmy.
-Już się nie odlepisz ode mnie-cmoknął mnie w usta-hmm, teraz smakujesz jak szampan-zaśmiał się.
Nagle coś zaczęło strzelać pod moimi nogami. Nie wiadomo jak i kiedy wdrapałam się na Biebsa.
-Haha-usłyszałam śmiechy Chaza i Ryana.
Okazało się, że to oni bawią się małymi diabełkami, więc zeszłam z JB.
-Zaraz wam pokażę-zaśmiał się Bieber.
-Pokaż im, a ja pójdę się przebrać-powiedziałam i pobiegłam do domu.
Szybko weszłam do łazienki i zmyłam z siebie szampana. Ubrałam leginsy i koszulkę i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i patrzyłam jak bawi się cały świat. Pokazana była nawet Warszawa, a wtedy trochę zatęskniłam za domem. Jednak od tych myśli szybko odgonił mnie powrót chłopaków. Justin podbiegł do mnie i odgryzł mi kawałek kanapki.
-Ej no, weź sobie własną-zaśmiałam się.
Potem usiedliśmy wszyscy na kanapie i oglądaliśmy listę przebojów już ubiegłego roku. W połowie już mnie trochę zamuliło. Byłam w połowie żywa. Przymykałam oczy kiedy nagle ktoś złapał mnie z tyłu za ramie. Schowałam głowę w Chaza, który siedział obok mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz