Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


16 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 124


Nadszedł czwartek. Mój humor był jeszcze gorszy, bo Justin cały czas się do mnie nie odzywał. W szkole myślałam tylko o tym. Jedyną osobą, która poprawiła trochę mój humor był Jacob. Na biologii nauczyciel wygłaszał jakiś super długi monolog o ewolucji, a wszyscy umierali z nudów. Mój partner był świetny w naśladowaniu dziwnych odgłosów, które wydawał bardzo cicho, ale ja słyszałam je doskonale i non stop chichotałam. Pokazywał mi jeszcze jakieś obrazki i krótkie filmiki w telefonie. Długą przerwę spędziliśmy razem przy szkolnym parkingu. Byli z nami jeszcze jacyś jego koledzy. Poznałam też najlepszego sportowca w szkole czyli Davida. Byłam jedyną dziewczyną, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Oczywiście jednym z pierwszych pytań było to czy to ja spotykam się z Justinem. Z lekkim uśmiechem kiwałam głową w odpowiedzi. Poczułam jak bardzo brakuje mi moich znajomych, których w pewnym sensie w wyniku mojej przeprowadzki straciłam. Będąc jednak tam dobrze przyjętą w tym tygodniu pocieszałam się, że może tutaj też znajdę jakiś znajomych. Po szkole pojechałam prosto do domu. Gapiłam się na zegar i stwierdziłam, że nie słyszałam głosu Justina od 48 godzin. Czy on naprawdę nie miał ochoty ze mną rozmawiać? Nie odpuszczając postanowiłam do niego nie dzwonić. Po niecałej godzinie siedzenia przed telewizorem stwierdziłam, że muszę coś ze sobą zrobić. Odpaliłam komputer i przejrzałam strony plotkarskie. Szukałam jakiś informacji co dzieje się z Justinem. Potrząsałam głową z niedowierzaniem, że w taki sposób sprawdzam jak miewa się mój mąż. Znalazłam też swoje zdjęcie z poprzedniego dnia. Hannah nie będzie zadowolona, uśmiechnęłam się do siebie. Uśmiech zszedł mi z twarzy kiedy zobaczyłam jak fatalnie wyglądałam. Zauważyłam, że miałam najgrubsze nogi, a moje włosy nie błyszczały się tak jak ich i były w strasznym nieładzie. Miałam dość. Stwierdziłam, że koniec z jedzeniem śmieciowego żarcia. Nagle zauważyłam zdjęcie Justina wychodzącego z jakiegoś klubu. Nie wierzyłam, że tam poszedł. Wolał głuchnąć w klubie po kilku godzinnym koncercie niż zadzwonić do mnie na Skype. Na jednym ze zdjęć zauważyłam kogoś z dość charakterystyczną fryzurą. Szybko złapałam za telefon i wykręciłam numer do Alfredo.
-Cześć Fredo-powiedziałam udając zadowoloną.
-Hej Kasiu-odpowiedział.-Co tam u ciebie? Jak szkoła?
-U mnie wszystko dobrze. Chciałam się ciebie zapytać o Justina.
-To dlaczego dzwonisz do mnie?
-Bo on nie ma dla mnie czasu, a teraz chyba stwierdził, że nie ma takiej potrzeby żebyśmy rozmawiali.
-Jak to? Nie dzwonił dziś do ciebie?-zapytał zaskoczony.
-Przedwczoraj rozmawialiśmy przez mniej niż pięć minut. Był jakiś zmęczony, ale chyba tylko dla mnie taki był, bo właśnie widziałam w internecie, że świetnie bawił się w jakimś klubie. Nawet nie wyśle do mnie SMSa. Ja nie mam zamiaru do niego pisać skoro tak się zachowuje.
-Uspokój się-powiedział niepewnie.
-Pociesz mnie, że ta czarna szopa, która szła za nim to nie ten, o którym myślę.
-Lil Twist nas odwiedził.
Przełknęłam ślinę na myśl o tym palancie. Zazwyczaj nie nazywam tak ludzi, ale o nim mogłam śmiało tak powiedzieć, bo za moimi placami obsmarowywał mnie Justinowi, kiedy się rozstaliśmy. Podobno pojawił się znikąd i zaczął nazywać mnie „słowiańską suką pazerną na dolary”. Ryan i Chaz mi o nim opowiadali. W pewnym stopniu to przez niego nie mogliśmy dogadać się z Justinem, bo tak jakby wyprał mu mózg. Zaczęły się dla niego liczyć jakieś drogie gadżety, zaczął nosić się jak pseudo gangster itd. Nie znałam go za dobrze, ale wiedziałam, że jego towarzystwo źle wpływa na Justina. Przestałam się nim martwić kiedy nasze stosunki z Biebsem były pozytywne, bo wtedy się o mnie pokłócili. Twist przysyłał mu jeszcze jakieś SMSy, że niby chcę tylko kasy i nie zależy mi na nim. Nie miałam pojęcia dlaczego po kilku miesiącach nagle wrócił.
-Kasiu, a może przyjechałabyś w weekend do Washingtonu?
-Czy to najdalej położone miasto, do którego mogłabym lecieć z Los Angeles?
-Tak. Myślałem, że JB jest teraz mocniejszy, ale Twist wciąż na niego działa. Skoro do ciebie się nie odzywa musi być coś nie tak. Co ty na to? Zabukuje ci samolot na przykład na jakiś nocny samolot w piątek żebyś się wyspała, a my przyjedziemy popołudniu w sobotę.
Zastanowiłam się przez chwilę. Nie chciałam żeby Justin znowu się w coś wkopał przez tego pseudo kogoś.
-Dobrze-odparłam opadając na poduszki.-Mógłbyś mi pomóc z tym samolotem i przysłać mi wszystko? Byłabym bardzo wdzięczna.
-Oczywiście. Dzisiaj to zrobię i wieczorem przyślę.
-Dzięki Fredo-uśmiechnęłam się.
-Nie ma sprawy kochana. Do zobaczenia.
-Papa.
Do czego to doszło żebym jeszcze musiała jechać za Justinem na drugi koniec Stanów żeby sobie o mnie przypomniał. No ale skoro bez tego miał zachowywać się jakby mnie nie było to było to konieczne.
W średnim humorze odrobiłam lekcje i położyłam się spać bardzo wcześnie. W czwartek rano wychodząc z domu wzięłam telefon i sprawdziłam kto wysłał mi wiadomość. „Jak się masz? :)”. Chciałam już odpisać żeby wsadził sobie gdzieś ten uśmieszek. Byłam ciekawa czy teraz też zamierza się do mnie nie odzywać przez cały dzień. Odpisałam tylko „OK” i wrzuciłam telefon do torby. W szkole od razu wpadłam na Hannę.
-Siemka Kate-przywitała się.-Widziałaś nasze piękne fotki w internecie?-zaśmiała się.-Mój brat przykleił je rano na lodówkę.
-Tak-uśmiechnęłam się.-Śmieszne trochę.
-Nie za bardzo kiedy spodnie wchodzą ci w krocze-zaśmiała się zaciskając oczy.
Razem poszłyśmy do klasy. Kolejny dzień myślałam o Justinie chociaż dziewczyny chciały zająć czymś innym moją głowę. Nie opowiadałam im dlaczego nie mam humoru, bo w sumie nie było czym się chwalić. Na długiej przerwie siedziałam z nimi w dużej grupie. Nie musiałam się za bardzo odzywać, ale przysłuchiwanie się innym rozmowom lekko podnosiło mnie na duchu chociaż nie wiem dlaczego.
W domu coś tam zjadłam chociaż przez ostatnie dni prawie nic nie jadłam. Potem poszłam pisać rozprawkę na polski. Temat w miarę mi odpowiadał, więc nie miałam większych problemów. W pewnej chwili mój telefon zaczął brzęczeć.
-Cześć Pattie.
-Witaj Kasiu-usłyszałam jej miły głos.
-Co tam u ciebie?
-A nic. Chciałam cię zapytać czy wiesz co u Justina, bo ostatnio mnie strasznie zbywa. Wy pewnie cały czas rozmawiacie, bo to wasze pierwsze rozstanie po ślubie nie licząc tego jego wypadu.
-Wszystko dobrze-skłamałam.
Potem rozmawiałyśmy jeszcze trochę, ale nie było to nic znaczącego. Dziesięć minut po skończeniu rozmowy telefon znowu zaczął dzwonić. Wyszłam z łazienki i szybkim krokiem podeszłam do łóżka.
-Siema shawty-usłyszałam głos Justina i wzdrygnęłam się.
-Cześć.
-Co tam u ciebie?
-Nic, odrabiałam lekcje.
-Aha.
Nastąpiła dłuższa chwila ciszy. To, że mówił jakby nic się nie stało dobijało mnie. Już chyba wolałam kiedy nie dzwonił.
-Dlaczego jesteś nie w humorze?
-Jestem w świetnym humorze-powiedziałam z sarkazmem.
-Nie podoba mi się to.
-Co?
-Nie wiem o co ci chodzi. Fredo mi powiedział, że coś się u ciebie dzieje, więc zadzwoniłem, a ty się tak zachowujesz.
-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Chyba sam powinieneś wiedzieć, że coś jest nie tak, a nie dowiadywać się tego od osób trzecich. Może o tym zapomniałeś, ale jestem twoją żoną.
-Daj spokój. Wysłałem ci przecież SMSa.
-No, nawet nie użyłeś wymyślonych skrótów i dodałeś buźkę. Po 72 godzinach nie odzywania się to sukces.
-Nie będę z tobą rozmawiać kiedy tak się zachowujesz. Masz okres czy coś?
-Spieprzaj!-rozłączyłam się.

4 komentarze:

  1. nie ładnie Justin postąpił :(
    kiedy nowy rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro zaplanowany na 16 :) Nie wiem jak to się stało, ale jakoś teraz mam ochotę na pisanie i wczoraj napisałam 2 rozdziały, a dziś jeden. Bądzcie ze mnie dumni :)

      Usuń
  2. u uuuuuu ostro ciekawe jak sie potoczy dalej czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Pleaѕe let me knоω if уou're looking for a writer for your site. You have some really great posts and I feel I would be a good asset. If you ever want to take some of the load off, I'd reallу like to write sοme content fοr yοur blog
    in exchangе for a lіnκ bacκ tо
    mine. Please blast me аn еmail if interеsted.

    Thanks!

    Feеl frеe tο surf to mу
    web ѕite - www.forumpolicyjne.pl

    OdpowiedzUsuń