Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


31 stycznia 2011

ROZDZIAŁ 34

Rano obudziłam się wypoczęta i poszłam się rozejrzeć. Uchyliłam lekko drzwi pokoju Kennego. Jeszcze spał, więc poszłam do Justina. Wyglądał sympatycznie. Dla żartu weszłam na jego łóżko i usiadłam na nim.
-Odwal się-krzyknął z zamkniętymi oczami.
-OK, wracam do Polski-udałam obrażoną.
-A to ty! Nigdzie nie wracasz-przewalił mnie tak, że leżałam na nim.
-Przekonaj mnie-uśmiechnęłam się podnosząc się na rękach.
On wywinął się tak, że był nade mną. Zaczął mnie łaskotać, a ja krzyczałam i śmiałam się jednocześnie.
-Ty to lubisz mnie dręczyć-zaśmiałam się.
-To z miłości-cmoknął mnie w czoło.
-Złaź już ze mnie!-krzyknęłam rzucając się.
-Bieber nie tak ostro-usłyszeliśmy głos Kennego zza ściany.
-No to super-wstałam z łóżka i poszłam na krzesło, które stało w rogu.
-Oj, daj spokój. On tylko się zgrywa-powiedział Justin.
-Głupio mi-zaśmiałam się-ale co tam. Kiedy śniadanie?
-Haha, kocham cię. Jesteś już głodna?
-Tak z nudów-zaśmiałam się.
-Może zjemy je w pokoju?
-OK, nie będę musiała się ubierać.
-Dobra to chodź do telefonu-powiedział i poszliśmy do salonu.
-I jak tam dzieciaki?-zapytał Kenny-A może powinienem powiedzieć zakochani-zaśmiał się.
-Bardzo śmieszne-powiedziałam-ogólnie to OK.
-Będziemy zamawiać śniadanie tutaj. Chcesz coś czy ty pójdziesz do restauracji?-zapytał Biebs.
-Idę na dół-odpowiedział Kenny.
-OK-JB wziął telefon-dzień dobry. Chciałbym zamówić śniadanie do apartamentu 2. Dużo owoców, 2 jajecznice i świeży sok.
-Kakao-szepnęłam.
-I jedną czekoladę-dodał-tak, to wszystko. Bardzo dziękuję.
-Dobra, ja lecę na dół. O której jedziemy się przespacerować?-zaptał Kenny.
-Mamy 10, na 14.30 musimy być na sali, więc za godzinę musimy być już w samochodzie żeby zdążyć.
-OK. To umówmy się tak: 10,50 na dole.
-OK.
Kenny wyszedł, a my usiedliśmy przed telewizorem. Leciały miejscowe wiadomości. Pokazywali jak dziewczyny już stoją pod miejscem koncertu. Głośno przełknęłam ślinę.
-Spokojnie, będzie dobrze-objął mnie ramieniem.
-Na razie nie będę o tym myśleć. Na serio będziemy kąpać się w oceanie?-zapytałam.
-Oczywiście-uśmiechnął się.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Jedzenie przyszło-powiedział i wstał.
Do pokoju wjechał wielki wózek pełen jedzenia. Justin grzecznie podziękował i zamknął drzwi.
-Postarali się-powiedział JB.
-O rany. Nigdy nie widziałam takiego śniadanie.
Na początku zjedliśmy jajecznice, a potem wzięliśmy się za owoce.
-Masz-wsadziłam mu kawałek cytrusa do buzi.
-Mniam.
-Dobra, ja już skończyłam. Idę się ogarnąć.
-Będę czekał.
Szybko wykąpałam się, ubrałam pod spód kostium i na to koszulkę i szorty. Ubrana poszłam do Justina.
-Ślicznie wyglądasz-powiedział i podszedł do mnie-ale dobrze, że są tu dwie łazienki, bo inaczej długo by się nam zeszło.
-Idziemy?
-Panie przodem-powiedział i przepuścił mnie w drzwiach.
-Dziękuję-cmoknęłam go w policzek.
Na dole czekał na nas Kenny.
-Dzieciaki, wyjdziemy tylnym wejściem, bo głównym nie da rady-powiedział Kenny.
-Dobra. Gdzie na początku idziemy?-zapytał Biebs.
-Myślę, że przejdziemy się przez miasto koło centrum, a potem na plażę.
-Świetnie.
Na początku Justin szedł ze mną pod rękę, a za nami Kenny. Nagle zaczęli robić nam zdjęcia. To było bardzo dziwne.
-Uśmiechaj się lekko i nie patrz wprost w aparaty-szepnął mi do ucha.
Próbowaliśmy iść jeszcze kawałek, ale zleciało się pełno ludzi i Kenny stwierdził, że zadzwonimy po samochód i pojedziemy na plażę. Nie musieliśmy długo czekać. Podjechał wielki czarny samochód i wsiedliśmy do niego. Kiedy jechaliśmy widząc ocean nie mogłam uwierzyć, że tu jestem. Było bardzo ładnie. Pojechaliśmy na pustą plażę, żeby mieć więcej prywatności. W końcu wypakowaliśmy się na zewnątrz. Kiedy poczułam piasek od razu zdjęłam buty i zaczęłam biec w kierunku wody, która była bardzo ciepła. Wróciłam do chłopaków.
-Gdzie mogę się rozebrać?-zapytałam.
-Tu możesz zostawić rzeczy. Ja nie będę się moczył-powiedział Kenny.
-OK-zaczęłam ściągać ciuchy-Bieber szybciej!
-Dobra, już ściągam koszulkę i jestem gotowy.
-Goń mnie!-krzyknęłam i zaczęłam biec do wody.
-Zaraz cię dorwę-powiedział i po chwili mnie dogonił.
Kiedy był już przy mnie podniósł mnie i wbiegł do wody. Była kupa zabawy, bo zaczęliśmy się chlapać. Justin kilka razy zanurzał się i ciągnął mnie za nogi, a wtedy przewracałam się. Co i raz wchodziłam mu na barana, a on wywalał mnie do wody. Potem poszliśmy na plażę. Okazało się, że Kenny wziął piłkę, więc pograliśmy w siatkówkę. Nagle zauważyłam, że jednak reporterzy cały czas nam towarzyszą, ale nie myślałam o tym tylko dobrze się bawiłam.
-Dobra, musimy się zbierać-przerwał nam zabawę Kenny.
Poszliśmy się przebrać z kostiumów i pojechaliśmy do hotelu. Na miejscu mieliśmy niecałą godzinę żeby przygotować się do wyjścia na koncert. Ścigaliśmy się z Justinem do pokoju, a kiedy już dotarliśmy każde poszło do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Ubrałam czarną minisukienkę i wysokie buty. Podobało mi się, że dzięki Pattie mogę nie odstawać za bardzo strojem od Justina. Umalowałam się delikatnie i byłam już gotowa. Wyszłam i pokazałam się Bieberowi.
-Łał!-pisnął widząc mnie.
-Czy ja zadziwiłam Justina Biebera?!-zaśmiałam się.
-Justin chyba ja powinienem pilnować Kasi, a nie ciebie, bo ona wygląda lepiej-zaśmiał się Kenny.
-No raczej-powiedział Justin cały czas na mnie patrząc.
-No dobra, już wystarczy. Przecież się śpieszymy-powiedziałam.
-Tak, masz rację. Jedziemy-powiedział Kenny i poszliśmy do samochodu.

2 komentarze: