Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


2 stycznia 2011

ROZDZIAŁ 22

Minęły ze 2 godziny.
-Chłopcy, może już pójdziemy tam gdzie mamy iść, bo późno się zrobiło-spostrzegłam.
-Ej, jeszcze chwilkę-powiedzieli we trzech wpatrzenie w telewizor.
-Justin..-zaczęłam przymilać się do niego i przytulać.
-Poczekaj. Zaraz ich pokonam-powiedział.
-Dobra, idę na górę-wstałam i poszłam na górę.
Popatrzyłam chwilę na okno. Była nawet ładna pogoda. Po 10 minutach ktoś przytulił mnie w pasie. Odwróciłam się i popatrzyłam w oczy Justina. Jakie one mają kolor...
-Przepraszam, ale dawno się z nimi nie widziałem-powiedział.
-Spoko, ja się nie obrażam-uśmiechnęłam się.
-Polubiłaś chłopaków?
-Tak, są bardzo fajni i zabawni, a Chaz jest słodki.
-Ej no, ale chyba nie aż tak jak ja.
-No nie wiem, pokaż mi to ocenię-zaśmiałam się.
Pocałował mnie w usta, a potem lekko oparł się o biurko. Oplątałam swoje ręce wokół jego szyi. Było nam bardzo miło. Wodził rękami po moich plecach. Lekko zaczął zjeżdżać niżej...
-Justin, ogarnij się-oderwałam się od niego.
-Przepraszam, ale chyba czasem mogę cię dotknąć...
-Oczywiście, np ręki-złapałam go za rękę.
-Bardzo śmieszne.
-Oj, nie obrażaj się-delikatnie przejechałam ustami po jego ustach.
Potem kiedy się trochę wczuł wziął mnie na ręce. Nagle potknął się o coś i runęliśmy na podłogę.
-Ała!-krzyknął.
Do pokoju wlecieli chłopcy.
-Co jest?-zapytał Chaz.
-Co się stało Justin?-zapytałam zmartwiona.
-Nic ważnego, ale chyba nie chcesz mieć dzieci-zaśmiał się.
-Jak to?-zapytałam.
-Walnęłaś go w małego-zaśmiał się Ryan.
-O rany, przepraszam cię bardzo.
-Spokojnie nic mi nie jest. Chyba się jakoś pozbieram.
-Nie no, po tych dźwiękach spodziewaliśmy się innego widoku-zaśmiał się Ryan.
-No wiesz, w sumie leżeli na podłodze-powiedział Chaz.
-Nie polemizujmy dalej-uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Ty się nie odzywaj bo zaraz ci oddam-zaśmiał się Justin.
-Nie złapiesz mnie-zaczęłam uciekać.
W końcu złapał mnie w łazience i zaczął łaskotać. Zatrzymał się jednak i oboje spojrzeliśmy w lustro. Cmoknęłam go w policzek.
-Dobra, lecimy już-powiedział-masz kostium kąpielowy?
-Po co?-zapytałam zdziwiona.
-Nie pytaj tylko weź.
-No ok.
Potem doszli do nas chłopcy i pojechaliśmy z Kennym na miasto. W samochodzie gadaliśmy sobie miło.
-Kurczę, szczerze mówiąc nie myślałem, że będziesz dziewczyną Justina-powiedział Kenny.
-Uwierz mi, ja też-uśmiechnęłam się.
-Nie obraź się oczywiście, ale wtedy jeszcze w Polsce myślałem, że on to robi dla zabawy, tak jednorazowo.
-Rozumiem. Myślałam, że to będzie takie jednorazowe, ale jednak-zaśmiałam się.
-Ej, chwileczkę. To Kasia jest tą seksi Polką, która cię nie chciała-zaśmiał się ze zdziwieniem Ryan.
-Haha, ale historia-zaśmiał się Chaz-Justin, całe twoje życie to jakaś komedia dla nastolatków.
-Od razu ci się spodobałam?-zapytałam z uśmiechem Justina.
-Hmm, troszkę...-uśmiechnął się delikatnie.
-Haha. I cię nie chciałam?-dalej się z nim droczyłam.
-Tzn że teraz chcesz?-ruszył brwiami.
-Ej no, nie łap mnie za słówka.
-No to jak?-puścił charakterystyczne oczko.
-Nie pyta się o takie rzeczy. Ej, koniec tematu.
-Dobra, w nocy ci to powie-zaśmiał się Ryan, a ja spojrzałam w sufit.
-Ryan, zawstydziłeś chyba naszą lady-powiedział Chaz.
-Poprawka, moją lady-powiedział Justin.
-Dobra, już jej tu nie dzielcie, bo jesteśmy na miejscu-powiedział Kenny.
-Na miejscu czyli gdzie?-zapytałam zaciekawiona.
-Chodź i zobacz-Justin podał mi rękę, ale ja z niej zrezygnowałam.
Stanęliśmy przed pięknym domem.
-Czyja to rezydencja?-zapytałam, ale nikt mnie nie słuchał, bo wszyscy ruszyli w kierunku drzwi, więc szybko do nich podbiegłam. Nagle oniemiałam, bo w wejściu stał Usher.
-O kurka wodna-powiedziałam po polsku.
-Cześć dzieciaki-uśmiechnął się Usher.
Wszyscy przybili sobie piątki czy coś, a ja dalej stałam jak wryta.
-Kasiu?-powiedział Justin, ale nie do końca go słyszałam, bo cały czas nie wierzyłam, że stoi przede mną Usher.
-Dzień dobry-powiedział przyjaźnie Usher.
-Heyy-odpowiedziałam dziwnym głosem-jestem Kasia, a pan nie musi się przedstawiać.
-Haha, zabawna jesteś. Miło mi cię poznać-uśmiechnął się-i nie pan tylko po imieniu-zaśmiał się-wchodźcie i panie przodem.
Dom był piękny. Nie wiedziałam gdzie mam patrzeć.
-Masz piękny dom. Przepraszam, ale po prostu nie przywykłam do takich widoków.
-Spokojnie, jeśli jesteś dziewczyną Biebsa to szybko się przyzwyczaisz-powiedział Usher.
-Justin, to on wie?-zapytałam JB.
-On musi wiedzieć takie rzeczy, ale nikt poza najbliższymi nic nie wie. Wiem, że nie chcesz rozgłosu-odpowiedział.
-Spokojnie Kasiu-uśmiechnął się przyjaźnie Usher-a po co przyjechaliście ogólnie?
-No wiesz-Justin uśmiechnął się diabelsko.
-To wy e..-zaśmiał się Usher.
-Nie, my nic-zaczęłam się tłumaczyć nie wiadomo z czego.
-Haha, spokojnie. Ręczniki w przedsionku.
-OK-powiedział JB-a chłopaki chyba grają ci w salonie.
-Spoko, niech grają.
Potem poszliśmy z Biebsem do jakiegoś pokoju. Było tam jacuzzi. Byłam mega zdziwiona.
-To dlatego kazał mi brać kostium-pomyślałam-Gdzie mogę się przebrać?-zapytałam.
-Za tymi drzwiami jest łazienka-powiedział i poszłam się przebrać.
Po chwili wróciłam. Miałam mieszane uczucia, bo nie wiedziałam co się wydarzy. Nie, że coś sprośnego, ale tak ogólnie. Powoli weszłam do wody, a on po chwili do mnie doszedł. Woda była naprawdę gorąca, a bąbelków było pełno.

3 komentarze: