Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


29 stycznia 2011

ROZDZIAŁ 32

Rano obudziła mnie Pattie.
-Kasiu wstawaj, musimy cię spakować-powiedziała szturchając mnie.
-Już wstaje. Przepraszam, ale wyszliśmy wieczorem na dwór i jakoś przysnęliśmy.
-Spokojnie. Jest OK. Jego zostawmy, bo będzie tylko przeszkadzać.
-Masz rację.
Poszliśmy na początku do garażu skąd Pattie wzięła wielką walizkę. Potem poszłyśmy do 'mojego' pokoju.
-Dokupiłaś jeszcze?-zapytałam z otwartą buzią kiedy Pattie otworzyła szafę.
-Kilka drobiazgów.
-Kilka-zaśmiałam się.
Pakowałyśmy rzeczy dla mnie przez jakieś 1,5 godziny. Pattie kupiła kilka sukienek letnich i takich bardziej eleganckich.
-Pattie, chciałam ci powiedzieć, że wczoraj ujawniliśmy się z Justinem-powiedziałam dopinając walizkę.
-Wiem o tym i cieszę się, że już jest wszystko jasne. Trasa zapowiada się ciekawie. Dzwonił do mnie Usher.
-Cześć kobiety-powiedział nagle Justin wchodząc do pokoju i ziewnął.
-Jak się spało?-zapytała Pattie.
-Wypoczęty i gotowy na trasę-powiedział.
-Dobrze. Za jakieś 1,5 godziny przyjadą wszyscy i będziecie się zbierać.
-Show się zaczyna-uśmiechnął się Justin.
-Dobra, idźcie na dół do kuchni. Zjedzcie coś, a ja jeszcze gdzieś zadzwonię.
Poszliśmy do kuchni i zaczęliśmy robić sobie kanapki itp. Przeszliśmy do pokoju i oglądając telewizję jedliśmy. Przełączałam programy i nagle zobaczyliśmy w programie z plotkami wieści o dziewczynie Biebera. Pokazywali fragment filmiku, a potem rozmowy z fankami itp.
-O kurczę-pisnęłam.
-Zaczyna się. Chcesz ogórka?
-Takie rzeczy się dzieją, a ty mnie pytasz o ogórka?
-Oj tam, nie myśl o tym.
-Odechciało mi się jeść.
-Nie przejmuj się. Będę cię przed nimi bronić.
-To jeszcze bardziej się boję.
-Będzie super, na serio. Poznasz wszystkich. I będziemy co i raz sami-uśmiechnął się.
-To będzie twoja pierwsza trasa bez mamy?
-No. Przekonałem ją i zgodziła się zostać. Wie, że chciałem być z tobą.
-Przykro mi, że przeze mnie zostaje w domu.
-Oj, będzie miała co robić. Nie martw się.
-No OK. Nasze pierwsze wakacje-zaśmiałam się.
-Właśnie.
Czas szybko zaczął płynąć i przyszedł czas wyjazdu. Na początku przyjechało kilka samochodów, które zostały zapakowane naszymi rzeczami, a właściwie większość była Justina, bo miał pełno strojów na koncerty. Przyszedł czas na pożegnania, bo teraz my mieliśmy wsiąść do samochodu.
-Dbajcie o siebie wzajemnie. Kasiu, pilnuj żeby jadł i dużo spał-mówiła Pattie.
-Oj mamo-jęknął JB.
-I jeszcze jedno, nie spodziewam się wnuka.
-Pattie, z tym to naprawdę się nie martw. Znasz mój stosunek do tego-powiedziałam.
Potem przytuliłam się do niej i poszłam do samochodu. Justin dłużej się żegnał, ale po jakiejś chwili znalazł się już w samochodzie.
-No to zaczynamy dzieciaki-powiedział Kenny.
-Juhuu-krzyknął Justin.
-W co ja się wpakowałam-zaśmiałam się.
-Haha, a teraz nie masz już odwrotu-zaśmiał się Kenny-2 miesiące z tym dzikusem.
-To ile będziemy dzisiaj jechać?-zapytałam
-Godzinę do parkingu gdzie czeka autobus koncertowy, a potem ok.12 godzin z postojami i będziemy w Orlando-powiedział Kenny.
-Łał! Nie wiedziałam, że zaczynamy od Florydy-powiedziałam.
-Będzie gorąco-zaśmiał się Justin.
-Ogarnij się-walnęłam go w bok.
Pojechaliśmy na parking.
-O mój boże!-krzyknęłam widząc autobus.
-Co się stało?-zapytał zdziwiony Bieber.
-To-wskazałam palcem na autobus.
-Haha, zabójczy, co nie?
-Noo!
Koło autokaru stało pełno osób. Rozpoznałam tancerzy i takich tam.
-Idz tam do nich, a ja zaraz przyjdę-powiedział.
Podeszłam i przystanęłam z boku.
-Hey mała-powiedział jakich męszczyzna-co tu robisz?
-Ja jestem eee..-nie mogłam wydusić słowa.
-Żartuje, doskonale wiem kim jesteś-uśmiechnął się-ludzie, patrzcie. Pani Bieber przyszła-krzyknął.
Wszyscy podlecieli do mnie, witali się, przedstawiali.
-Ogarnijcie się-zaśmiał się Bieber podchodząc do nas-jedziemy już?
-No, możemy już wsiadać-powiedział inny.
Zaczęliśmy wsiadać. Ja weszłam pierwsza, bo wszyscy mnie przepuszczali. W środku autobus wydawał się jeszcze większy. Jak dom na kółkach.
-A nie mówiłem, że jest super?-uśmiechnął się Bieber.
-Noo. Dziękuję za wszystko.
-Nie musisz dziękować.
-A tak mogę-cmoknęłam go w policzek.
-Uuuu-krzyknęli wszyscy.
-Jeszcze nie ruszyliśmy, a tu takie rzeczy-zaśmiał się Brian, jeden z gości od czegośtam.

1 komentarz:

  1. codziennie tu wchodze i sprawdzam czy dodałaś coś nowego. ostatnie rozdziały są na prawdę świetne :)

    OdpowiedzUsuń