Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


8 lutego 2011

ROZDZIAŁ 39

Było już bardzo późno, ale chciałam z nim o tym zagadać. Cichutko założyłam szlafrok i poszłam do pokoju Justina. Było ciemno, ale koło kołdry coś się świeciło.
-Śpisz?-zapytałam cicho stojąc w drzwiach.
-Nie. Czemu przyszłaś?
-A mogę ci zająć chwilkę?-zbliżyłam się do niego.
-A masz coś pod tym szlafrokiem?
-Daj spokój-zaśmiałam się-nie o to chodzi.
-Czyli nic tam nie masz?
-Mam piżamę, ale chodzi mi o coś innego.
-To o co chodzi?
-Co miałeś na myśli z tym, że będziemy razem dla całego świata?
-To nie daje ci spać?-zaśmiał się.
-Haha. Powiedz mi.
-Bo dostałem już kilka takich propozycji i gadałem o tym z mamą.
-Jakich propozycji?
-Miałem umówionych kilka wywiadów, ale kiedy wszyscy dowiedzieli się, że jesteś ze mną otrzymałem pytania czy nie wystąpiłabyś tam razem ze mną.
-Że tak jak dziś na imprezie?
-Podobnie, ale oprócz tego musiałabyś się otworzyć przed wszystkimi. Będą pytać co jest między nami itp.
-A ty co o tym myślisz?
-Na początku chciałbym znać twoje zdanie.
-Wydaję mi się, że nie chcę sprzedawać naszej reszty prywatności.
-Rozumiem. Szczerze mówiąc, tak naprawdę to dla nikogo takie coś nie skończyło się dobrze.
-A ty jak myślałeś?
-Na początku myślałem, że będzie fajnie, ale kiedy jesteś już obok i pomyślę, że wszyscy dowiedzieliby się co jest między nami i pytaliby o jakieś szczegóły byłoby mniej fajnie. Mama była na tak, ale to nie jej życie.
-Nie jesteś na mnie zły?
-Nie. Tak jak jest teraz mi odpowiada.
Wybuchnęłam śmiechem, bo ujrzałam przed oczami scenę wywiadu w kiepskim programie dla nastolatków. Nadmiernie udając powagę prowadząca pyta nas jak mówimy na siebie pieszczotliwie itp.
-Z czego się śmiejesz?-zapytał z lekkim śmiechem.
-Nieważne. Wracam do siebie, bo jest potwornie późno-powiedziałam i zbliżałam się do wyjścia.
Nagle potknęłam się coś i przeklęłam głośno.
-Gdzie ty buty kładziesz?-zaśmiałam się.
-A co mam je pod sufitem wieszać?-zaśmiał się.
-Mogłeś chociaż światło zapalić, bo nawet jak gadaliśmy to było jakbym do ściany mówiła.
-Przepraszam. Dobranoc.
-Spokojnie, jakoś żyję. Śpij dobrze-powiedziałam i poszłam do siebie.
Rano kiedy wstałam okazało się, że nikogo nie ma. Szybko zadzwoniłam do Biebera. Nie odbierał, ale po jakiejś chwili dostałam SMS 'Nie chciałem Cię budzić. Pojechałem na próbę. Zejdzie mi się trochę. Spotkamy się na obiedzie. Justin.'. Zrobiło mi się trochę dziwnie, że zostałam sama, ale pomyślałam, że to będzie czas dla mnie. Ubrałam się i zeszłam na dół. Podeszłam do recepcji.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się-chciałam się tylko zapytać czy macie może jakieś przewodniki po mieście?
-Oczywiście-pani podała mi cały plik ilustrowanych książeczek.
-A co pani poleca?
-Ta będzie dobra-podała jeden.
-Ile kosztuje?
-Nie ma takiej potrzeby-powiedziała i delikatnie się uśmiechnęła.
-Dziękuję bardzo-powiedziałam i wyszłam z hotelu.
Chwilę mi zajęło żeby określić gdzie mam iść, ale jakoś dałam radę i ruszyłam. Stwierdziłam, że chcę jak najwięcej i poczuć klimat miasta. Poszłam zobaczyć najważniejsze zabytki. Potem pochodziłam po sklepach i kupiłam kilka rzeczy, bo jednak o pewne rzeczy higieniczne nie będę prosić Justina czy Kennego. Po drodze zaczepiły mnie dwie dziewczyny.
-O rany, ty jesteś Kasia?-zapytała jedna.
-Tak, a my się znamy?-zapytałam.
-Jesteś dziewczyną Biebera!-krzyknęła druga.
-Możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie?-zapytała pierwsza.
-OK-zgodziłam się.
Ustawiłyśmy się i zrobiły zdjęcia.
-To było dziwne-zaśmiałam się.
-Ale zrobimy furorę na Twitterze.
-To fajnie-uśmiechnęłam się-jesteście stąd?
-No tak-odpowiedziały równocześnie.
-A może pokazałybyście mi coś ciekawego o ile to nie problem?
-Spoko, będzie super-krzyknęła jedna.
-Ali, spędzimy czas z dziewczyną Biebera-krzyknęła druga.
-Chcesz zobaczyć zabytki?-zapytała Ali.
-To już widziałam. Myślałam o czymś bardziej dla osób w naszym wieku.
-OK. Będzie super-złapała mnie ta druga czyli Bec.
Poszłyśmy do wielkiej galerii handlowej. Tam byłyśmy na lodach i w różnych sklepach oglądałyśmy ciuchy. Nie wiedziałam kiedy zrobiło się tak późno. Dostałam SMS.
-OMB, czy to on?-zapytała Bec.
-Tak-powiedziałam czytając SMS.
-Ale super-krzyknęła Ali.
-A może chciałybyście zamienić z nim słowo?-uśmiechnęłam się.
-Na prawdę?-zapytały razem.
-Tak. Za super czas razem spędzony-uśmiechnęłam się i wybrałam numer-ale przez chwilkę bądźcie cicho.
-Kasia, gdzie ty jesteś?-krzyknął Justin w słuchawce.
-Jakimś centrum handlowym. Spotkałam dwie twoje fanki i jakoś tak wyszło, ale zaraz będę wracać.
-To niebezpieczne. Uważaj na siebie. Martwię się.
-OK. A mógłbyś coś dla mnie zrobić?
-Co?
-Pogadasz z nimi chwilkę?
-Jasne, daj im telefon.
-Dzięki-powiedziałam i podałam dziewczynom telefon.
Zaczęły pokrzykiwać do telefonu, ale delikatnie pokazałam im żeby było ciszej, bo ludzie się patrzą. Kiedy już skończyły całe się trzęsły. Oddały mi telefon i zaczęły mnie obejmować oraz dziękować. W końcu jednak uspokoiły się i zgodziły się odprowadzić mnie do ulicy, przy której był hotel. Pożegnałyśmy się i sama ruszyłam już dalej. Nagle zobaczyłam chyba 5 reporterów i 10 fanów. Wszyscy w jednej chwili ruszyli w moją stronę. Szybko wysłałam SMS do Kennego'ratuj! jestem obok hotelu'. Kiedy obiegli mnie nie wiedziałam co mam robić. Krzyczeli i robili zdjęcia. Ruszyłam biegiem, a oni za mną. To wyglądało dziwacznie, bo biegłam falą po ulicy, a 15 osób za mną. Zauważyłam jak Kenny wybiega z hotelu, a wtedy wszystko było jak w zwolnionym tępię. Tłumek znów mnie otoczył, ale wtedy Kenny stanął już przy mnie i udało nam się z tego wyjść. Kiedy weszliśmy do hotelu wypuściłam tylko głośno powietrze. Niewiadomo kiedy znalazł się obok mnie Justin.
-Nigdy nie wychodź sama-powiedział trzęsąc mną za kark.
-Teraz już wiem. Idziemy coś zjeść?-zaśmiałam się dla rozluźnienia.
-Prawie by ci się coś stało, a chcesz iść jeść?-krzyczał.
-Uspokój się-powiedział Kenny-ona ledwo oddycha, a ty na nią krzyczysz.
-Dzięki Kenny-powiedziałam.
-Chodź pójdziemy zjeść, a on niech się uspokoi-powiedział Kenny i poszliśmy do restauracji.
Trochę sobie pożartowaliśmy przy jedzeniu, a potem poszłam do pokoju, bo Kenny poszedł jeszcze coś zrobić. Weszłam do pokoju Justina. Leżał na łóżku, więc usiadałam obok.

1 komentarz: