Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


10 lutego 2011

ROZDZIAŁ 41

Dojechaliśmy na miejsce. W hotelu, w którym były już dawno zarezerwowane miejsca okazało się, że jednak nie ma miejsc, więc musieliśmy pojechać do innego. Na szczęście był tam drugi hotel o podobnym standardzie. W samym apartamencie były jednak tylko 2 pokoje z trzema łóżkami.
-Bieber, to chyba śpimy tu razem-powiedział Kenny.
-OK. Zajmuje to większe łóżko-krzyknął Justin i poszedł do pokoju.
-Kenny, ale w sumie to ja nie muszę mieć tego dużego łóżka w jednoosobowym. Możesz je wziąć-powiedziałam.
-Tak?
-Oczywiście. Jakoś przetrwam z Biebsem-uśmiechnęłam się.
-To OK.
Poszłam do pokoju.
-Już się za mną stęskniłaś?-uśmiechnął się i podszedł do mnie Justin.
-Nie. Jestem twoją współlokatorką.
-Aha...-cmoknął mnie w nos.
-Oj Bieber-oplotłam ręce wokół jego szyi.
-Kasiu, muszę się już szykować, bo za 1,5 godziny mam dwa wywiady w radiu.
-Przecież ty ledwo żyjesz.
-Nie będzie długo, jakieś 4 godziny. Potem będziemy odpoczywać do rana.
-No dobrze.
-To idę wziąć prysznic-oderwał się do mnie i poszedł do łazienki.
Ja w tym czasie przebrałam ubrania w walizce i posiedziałam gapiąc się w okno. Nagle wyszedł i to w samym ręczniku.
-Chowaj się-zakryłam ręką oczy.
-Ej no, sama chciałaś ze mną mieszkać-zaśmiał się-w swoim pokoju mogę chodzić jak chcę.
-Ale to też mój pokój.
-Więc możesz chodzić nawet nago.
-O rany. Idź już.
W końcu Justin się schował i mogłam wrócić do gapienia się w okno. Po chwili wrócił i tym razem ubrany.
-Dużo lepiej-uśmiechnęłam się-świetnie wyglądasz.
-Znaczy, że wolisz ubrania ode mnie?-powiedział poważnie.
-Po prostu, kiedy jesteś w rosole jak raz spojrzę to nie będę mogła przestać.
-Wywinęłaś się.
-Justin, a czy ja mogę jechać z tobą?-zmieniłam temat.
-Do radia?
-Tak. Usiądę sobie z boku czy coś.
-Jasne. Wtedy będę mieć cię na oku i przypilnuję żeby nie przyszedł ci do głowy pomysł samotnego spaceru.
-Dziękuję-cmoknęłam go w policzek-idę do łazienki i za 5 minut będę gotowa.
-Będzie dobrze jak wrócisz za 15-zaśmiał się.
Szybko weszłam pod prysznic, a potem ubrałam się w czyste ciuchy i uczesałam włosy. Potem usłyszałam, że Kenny woła Justina, więc szybko wyszłam z łazienki i do niech dołączyłam. Droga nie była długa, więc dojechaliśmy w pół godziny. Przed wejściem było trochę osób, ale jakoś się przez nich przedarliśmy. Po chwili czekania JB wszedł do pomieszczenia nagraniowego, a ja zostałam w korytarzu razem z Kennym. Prowadzący zaczął wywiad.
-Jak się macie słuchacze? Dziś jest ze mną... Chuck Norris! Tylko żartowałem-zaśmiał się-to Justin Bieber!
-Cześć ludzie. Tu Justin-powiedział JB.
-Co u ciebie słychać?
-Wszystko OK, a u ciebie?
-Też dobrze, ale chyba nie aż tak jak u ciebie-popatrzył w okienko drzwi, przez które obserwowałam nagranie-czy to ona?
-Tak-Biebs popatrzył na mnie, a ja się schowałam.
-Powiedz nam, skąd bierzesz takie ślicznotki?
-Z trasy-zaśmiał się JB.
-Na prawdę?
-Można tak powiedzieć...
-Dobra, skoro nie jesteś taki rozmowny na temat tej panienki to pogadajmy o twojej trasie. Jak się układa?
-Wszystko jest wspaniale. Cała ekipa jest świetnie zgrana, więc mamy zabawę przez cały dzień.
-To super. Także już jutro będziemy mogli cię zobaczyć w naszym mieście. Też tam będę.
-No, to będzie show.
-A co nam powiesz o nowych piosenkach?
-Przed trasą sporo nagrywałem, więc myślę, że nowa płyta wyjdzie już w przyszłym roku. Wydarzyło się wiele rzeczy, które dały mi natchnienie, dlatego utwory są pełne prawdy z mojego życia.
-Nie możemy się już doczekać.
Po kilku następnych pytaniach wywiad skończył się. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę następnego radia.
-Może wstąpimy coś zjeść? Mamy sporo czasu-zaproponował Kenny.
-Tak. Jestem głodny jak wilk-powiedział Justin.
-Wjedziemy do McDrive'a żeby nie robić zamieszania.
-Spoko.
-Kasiu, co chcesz?
-Kawę bez kofeinową, ale żeby było dużo posypki-powiedziałam.
-Ale chodziło mi o jedzenie-zaśmiał się.
-I Happy Meal'a z kurczaczkami.
-OK-Biebs uśmiechnął się lekko.
Podjechaliśmy pod okienko.
-Dzień dobry. Poproszę dwa zestawy z Big Mac-powiedział Kenny.
-A ja?-krzyknęłam.
-Mów co chcesz.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się miło-poproszę kawę bez kofeinową z dużą ilością posypki i Happy Meal z kurczaczkami.
-Z zabawką?-zapytała kasjerka z lekkim śmiechem.
-Tak, z różową-powiedziałam.
-Proszę podjechać do następnego okienka po jedzenie-powiedziała kasjerka.
-Dziękujemy bardzo-odparł Kenny.
Po odebraniu jedzenia jedliśmy je po drodze do radia. Bawiłam się moim różowym cudeńkiem, a Kenny tylko co i raz się ze mnie śmiał. W końcu dojechaliśmy. Studio było trochę większe, ale nie było miejsca do siedzenia w korytarzu.
-Siema Bieber, jak tam?-zagadał prezenter kiedy tylko nas zobaczył.
-Hej Ben. Jakoś leci. A u ciebie?-przywitał się Justin.
-Też-uśmiechnął się-czy to ona?-zapytał patrząc na mnie.
-Tak-uśmiechnął się promiennie Biebs.
-Cześć. Jestem Ben-podał mi rękę.
-Kasia. Miło mi-uśmiechnęłam się.
-A może w takim razie usiądziesz koło Biebera przy mikrofonie?
-No nie wiem-powiedziałam.
-Będzie fajnie-czarował spojrzeniem.
-No dobrze.
-Zaraz wrócimy-pociągnął mnie za rękę JB i weszliśmy do łazienki.
-O co chodzi?-zapytałam zdezoriętowana.
-Na pewno chcesz brać udział w wywiadzie?
-Będę tylko siedzieć, a nie gadać.
-OK. Po prostu Ben jest czasem nieodpowiedni w pytaniach itd. Nie bierz nic do siebie.
-Dobra. Nie biorę nic do siebie, więc się nie przejmuj.
-OK. Ja się bardzo stresuje-zrobił minę szczeniacza-może coś na odwagę?
-Oj kochany-oplotłam ręce na jego szyi.
Potem pocałowaliśmy się delikatnie, ale i tak znów poczułam te igiełki na ustach. Nagle ktoś otworzył drzwi. To był Ben. Zaśmiałam się serdecznie i poszliśmy do pokoju nagrań. Zapaliło się czerwone światełko-byliśmy już na antenie.
-Cześć ludzie. Jeszcze tam jesteście po tym hicie Rihanny czy już wymiękliście-zaśmiał się Ben-mam dziś gości i to nie byle jakich. Było ciężko, bo gdzieś na chwilę znikli, ale nie zamknęli drzwi i nakryłem ich na czymś w łazience. Nie powiem na czym. Justin Bieber i jego dziewczyna! Jak się macie?
-Hej wszystkim. Tu ja, Justin. U nas dobrze-położył mi rękę na kolanie pod stołem.
-Oj ludzie. Oni są tacy zakochani bądź po prostu napalenie, że nasz Justin nie wytrzymuje i... dzikie rzeczy dzieją się pod stołem-wypalił Ben, a mnie jeszcze bardziej zamurowało.
-Gdybyś miał taką dziewczynę to też byś nie wytrzymywał-zaśmiał się Justin.
-A więc nie wstrzymujecie się z niczym?-drążył Ben.
-To nasza prywatna sprawa, ale nie narzekam.
-Czyli tak?
-Nie odpowiem.
-No pochwal się.
-Nie.
-Czyli może nie jest ci tak dobrze jak mówisz.
-Wyluzuj trochę-szepnął Justin zasłaniając mikrofon.
-A co na to wszystko jej rodzice?-Ben się nie wstrzymywał-porwałeś ją czy się zgodzili na to wszystko?
-Po prostu wszedłem i ją im ukradłem-powiedział Justin.
-Skoro kradniesz już 15-stki to może w końcu zabierzesz Jey-Z Beyonce?
-To co chciałem to już mam, więc nikogo więcej nie porwę.
-Mam ci wierzyć?
-Nie bój się. Ciebie nie chcę-zaśmiał się.
Wywiad trwał jeszcze 15 minut, które znów były pełne niewłaściwych pytać. Byłam strasznie zażenowana tym wszystkim, więc kiedy to piekło się skończyło wyszłam jak najszybciej. Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy do hotelu.
-Ale z tego Bena to palant-powiedziałam z obrzydzeniem.
-Mówiłem-zgodził się JB.
-Ktoś słucha tego radia?
-Jest tutaj dominujące. Jakoś przeżyłaś?
-Tak, ale ciebie mi szkoda, że musisz z takimi czubami gadać i udawać zadowolonego.
-Spokojnie. Teraz się trochę wyluzujemy i zapomnimy o Benie-zaśmiał się Biebs.

2 komentarze: