Wspólnie usiedliśmy na zewnątrz żeby
zjeść obiad. Chaz trochę się śmiał z tego „bogatego” życia
i cały czas powtarzał „ten dom jest niesamowity”. Aż robiło
mi się głupio kiedy to mówił, bo nie czułam w pełni, że jest
naprawdę mój i przytłaczał mnie. Telefon nagle zabrzęczał
stukając w plastikowy stolik. Kończąc przeżuwać kęs taco
odebrałam rozmowę wideo. Odsunęłam telefon żeby było nas dobrze
widać.
-Smacznego-Justin zaśmiał się
widząc moje napchaną buzię.
-Cześć Justin-krzyknęliśmy
wspólnie.
-Jak spisuje się twój ochroniarz?
Krzywiąc się spojrzałam na Chaza,
który szczerzył się jak jedna z małp w telewizji, co zawsze
wszystkich rozśmiesza.
-Jest okropny-powiedziałam.-Przez
niego spóźniłam się do szkoły, a po lekcjach musiałam na niego
czekać. Nie wiem jak ja przeżyję te dwa tygodnie-hamując śmiech
wywróciłam oczami.
Chaz uszczypnął moje ramie na co
głośno pisnęłam i odpowiedziałam tym samym.
-Tylko się za dobrze nie
bawcie-upomniał nas Justin.
-Z nią nie ma żadnej
zabawy-powiedział Chaz z udawanym oburzeniem.-Cały czas gada o
sztucznych paznokciach, nowych dietach i botoksie. Dobrze, że
przyjechałem, bo byś jej nie poznał. Przydałby jej się zimny
prysznic po L.A.-owskim odmóżdżeniu.
Jego spojrzenie przeszło na jakiś
punkt za nami, a na twarzy zawitał szeroki uśmiech. Gapił się na
basen. Spojrzałam przestraszona na Justina.
-Justin, nie!-błagałam.
Jednak po chwili Justin roześmiał się
tylko i pokiwał głową. Chaz pojawił się za mną i wziął mnie
na ręce. Próbowałam się wyrwać, ale był ode mnie silniejszy.
Mocno zacisnęłam oczy, a chwilę później byłam już w basenie.
-2:0 Kasiu-krzyknął.
-Nienawidzę was!-krzyczałam.-Odegram
się!
Abym czuła się jeszcze lepiej Justin
nie mógł przestać rechotać, co oznaczało ostatni poziom
rozbawienie. Kiedy zbliżyłam się do telefonu przygryzł wargę, co
zasygnalizowało mi, że prawdopodobnie widać mi cały stanik.
-Chaz podrywał dziewczyny na twoje
Lamborghini-powiedziałam szeroko się uśmiechając.
-Co?-Justin skrzywił się.
-Punkt dla mnie Chazzz-powiedziałam
idąc do domu.
Zapowiadały się naprawdę ciekawe
tygodnie. Miałam drobną nadzieję, że nie będziemy sobie cały
czas robić z Chazem jakiś kawałów czy niespodzianek, bo
najbardziej lubiłam z nim gadać. Wieczorem jedliśmy rozwaleni na
kanapie kolację. Czułam się z nim całkowicie swobodnie i mogłam
siedzieć w najgorszych dresach. Przy Justinie starałam się zawsze
wyglądać w miarę dobrze, bo w końcu był moim mężem. Następnie
wzięłam się za lekcje. Po 23 zostawiłam Chaza samego w naszym
domowym kinie, bo cały czas nie mógł przestać się nim zachwycać.
Rano szybko wzięłam prysznic i będąc
w garderobie wykręciłam numer Justina. Zapytałam go jak minął mu
koncert i ogólnie jak się ma.
-A ty co robisz?-zapytał.
-Ubieram się.
-To dlaczego mi się nie pokazujesz?
-Wczoraj wrzuciłeś mnie pośrednio
do basenu, więc nic z tego kochanie. Żałuj!
Po zakończonej rozmowie zeszłam na
dół zrobić sobie coś do jedzenia. Szybko zmiksowałam mrożone
maliny i banana z mlekiem. Z koktajlem w ręce poszłam do Chaza. Tak
jak się spodziewałam jeszcze spał w gościnnej sypialni. Nie
wahałam się ani chwili żeby na niego wskoczyć. Zaczął na mnie
krzyczeć żebym się opanowała.
-Wychodzimy za piętnaście minut
Chazi-powiedziałam wstając z niego.
Trochę to trwało, ale w końcu
pojawił się w kuchni. Szybko otworzył lodówkę, która świeciła
pustkami. Wyciągnął tylko Red Bulla i od razu go otworzył. Niezłe
śniadanko. Powiedział, że możemy już jechać. Był w dresie, ale
nie skomentowałam tego. Szybko zarzuciłam torbę na ramię i
poszłam w stronę samochodu. Tym razem z wiadomych powodów nie
jechaliśmy Lamborghini.
-Czemu nie możesz sama jeździć do
szkoły?-zapytał ziewając.
-Justin boi się, że ktoś mnie po
drodze zaatakuje. No ale dzięki temu nie musisz tyle spać i
marnować dnia.
-Bardzo zabawne.
W szkole ruszyłam na biologię. W
ławce czekał już na mnie Jacob. Uśmiechnęłam się widząc go.
Na lekcji musieliśmy wspólnie przeprowadzić jakieś doświadczenie
z kwiatami i zrobić z niego notatki. On o dziwo nie zostawił
wszystkiego dla mnie, a sam wszystko zapisywał. Czasem trochę nie
nadążałam za nim, ale starał się mi jak najbardziej pomagać. Na
przerwę wyszliśmy razem. Od niechcenia zaczął pytać mnie kim
jest Chaz i co robimy w weekend. Kiedy miał mi już coś ogłaszać
u jego boku pojawiła się Hannah. Cmoknęła go w policzek i szeroko
się do mnie uśmiechnęła.
-Przyjedziesz?-zapytała.
-Jeszcze nie zdążyłem-wywrócił
oczami.
-Rodzice Jake'a wyjeżdżają na
weekend, więc w sobotę robimy imprezę-wykrzyknęła.-Co ty na to?
Zamyśliłam się.
-Chętnie przyjdę-uśmiechnęłam
się.
-Możesz wziąć swojego ochroniarza
żeby Justin był spokojniejszy-zaśmiał się Jacob.
-Ej, on mnie aż tak nie pilnuje!
Trochę pośmialiśmy się jeszcze z
mojego ochroniarza, który ledwo stał na nogach kiedy czekał aż
dojdę do szkoły. Dodatkowo był w jakimś dziwnym kolorowym dresie,
w którym wyglądał odrobinę śmiesznie.
Na długiej przerwie dziewczyny
powiedziały mi, że jogi w tym tygodniu nie będzie, bo nie mają
gdzie tego robić, bo u Monici była czyszczona podłoga, Hannah
miała inne plany, a młodszy brat Phoebe zapraszał kolegów.
Słuchając ich stwierdziłam, że chyba Justin nie byłby zły
gdybym zaprosiła dziewczyny do nas. Powiedziałam im wstępnie, że
ja nie miałabym nic przeciwko, ale chciałam zapytać o zdanie
Justina. Przy nich zadzwoniłam do niego.
-Co słoneczko?-usłyszałam go.
-Nic ciekawego. Chciałam cię zapytać
czy mogłybyśmy z dziewczynami poćwiczyć dziś u nas? Zależy mi.
-Dobrze, ale nie bawcie się moją
bielizną.
-Nikt się nawet nie zbliży do twojej
bielizny, nic się nie bój-zaśmiałam się.
Dziewczyny zaczęły chichotać.
-A co u ciebie Biebciu?
-To co zawsze. Pogadamy jak będziesz
w domu kochanie.
-Dobrze-uśmiechnęłam się do
telefonu.-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Po zakończonej rozmowie Phoebe zaczęła
wzdychać mówiąc jacy jesteśmy niby słodcy. Zrobiłam się aż
czerwona słysząc jej komentarze.
Po szkole Chaz przyjechał po mnie i
był już w lepszej formie. W domu okazało się, że uzupełnił
trochę lodówkę, więc mogliśmy zrobić jakiś obiad. Trochę
pogadaliśmy oglądając telewizję. Po jakiejś godzinie poszłam na
górę przebrać się w strój sportowy.
-O co chodzi?-zapytał lekko
zdezorientowany.
-Będę ćwiczyć jogę-odpowiedziałam.
W tej samej chwili zadzwonił dzwonek i
poszłam otworzyć drzwi.
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekałam ,czekałam i się doczekałam :D
OdpowiedzUsuńnie ładnie że ją do basenu wrzucił lol
czekam na nn