Rano długo się szykowałam, ale w
końcu udało mi się to. Nie budziłam Justina chociaż dzień
wcześniej mówił, że chce zjeść ze mną śniadanie. Wystarczyło
mi, że Chaz był już na nogach.
-Jak się wczoraj bawiłeś?
-Dobrze.
-To fajnie... Jedziesz ze mną dziś
do szkoły? Justin niby chciał, ale wolę żeby się wyspał, bo
jest okropnie rozregulowany po tych zmianach stref czasowych i
ogólnie przemęczony.
-Yhym.
Był jakiś smutny i ogólnie nie za
bardzo rozmowny. Nie chciałam go wypytywać czy chodzi o Phoebe, bo
pewnie wolał o tym nie rozmawiać. Nie jechaliśmy w całkowitej
ciszy, ale zdecydowanie bardziej było słychać radio. Kiedy
dojechaliśmy Chaz zaczął się rozglądać. Phoebe, która przez
niemal cały poprzedni tydzień czekała na nas koło murku, nie
pojawiła się. Chłopak bez pożegnania wsiadł do samochodu i
odjechał. Po chwili znikąd pojawiła się Phoebe. Udała, że nic
się nie stało, ale ja myślałam inaczej. W czasie lekcji co chwilę
ukrywałam wibrowanie mojego telefonu, bo SMS od Justina nie
odpuszczał. Na przerwie szybko wyciągnęłam iPhone'a. „Uciekłaś.
Nieładnie.”. Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę i
przycisnęłam telefon do ucha.
-Musimy zrobić coś z
Chazem-zaczęłam.
-Ciebie też miło słyszeć-zaśmiał
się.-Nie wywracaj oczami.
-Za późno. Między nim, a Phoebe coś
się stało, ale żadne z nich nie chce mi nic o tym powiedzieć.
-Kasiu, to nie nasza sprawa. Niech
sami to załatwiają.
-Ale Justin... Ja bym tylko chciała
żeby byli szczęśliwi.
-Kochanie, nie każde zauroczenie
kończy się wielką miłością, nie każdy tego chce.
-Może ty masz takie doświadczenia,
ale u mnie właśnie tak było.
-Musiałem się naszukać zanim
znalazłem ideał, a ty miałaś to szczęście od razu.
-Kocham twoją skromność-powiedziałam
lekko zirytowana.-Pogadaj z Chazem i coś wymyśl. Odwdzięczę ci
się.
-Chcesz przekupić mnie seksem?
-To ty to powiedziałeś. Muszę
kończyć-powiedziałam słysząc dzwonek.
Wcale nie chciałam bawić się w
swatkę i na siłę ich do czegoś zmuszać. Po prostu po tygodniu
spędzonym właściwie w trójkę nie mogłam znieść wizji, że
nagle przestali się sobą interesować. Oczywistością było to, że
nadal się sobą interesują, ale nie mogłam znieść faktu, że nie
potrafią ze sobą porozmawiać. Zabijały mnie rozmyślenia o tym,
co stało się w weekend. Zapytałam Hannę czy coś wie, ale niczego
nowego się nie dowiedziałam. Lekcje wyjątkowo skończyłam
wcześnie, bo wszystko było skrócone i okazało się, że nie mam
jak wrócić do domu. Nie chciało mi się czekać aż Chaz albo
Justin po mnie przyjadą, ale wychodziło na to, że nie ma innej
opcji.
-Podwieźć cię?-usłyszałam za sobą
znajomy głos.
-Nie trzeba-powiedziałam odwracając
się do Jake'a.
-Daj spokój. Wiesz, że to prawie po
drodze.
Po chwili zgodziłam się na podwózkę,
ale byłam pewna, że Justin będzie zły kiedy się o tym dowie.
-Co myślisz o kinie?
-Jak to?-zapytał marszcząc brwi.
-Czy to dobra opcja randki?
-Zależy od filmu no i ogólnie pary.
-Masz czas w środę? Namów jakoś
Phoebe i Hannę żebyście wpadli do nas na film. Pogadamy, teges
śmieges.
-Chcesz bawić się w swatkę? Im nie
wyjdzie.
-Dlaczego wy tak mówicie? Co z wami?
Gdybym nie znała sytuacji mogłabym
pomyśleć, że dogadali się jakoś z Justinem. No, ale tak nie
było, co potwierdził następny moment. Poprosiłam Jacoba żeby nie
wjeżdżał pod samo wejście, bo niby nie było miejsca, ale w
rzeczywistości nie chciałam po prostu żeby Justin go zauważył.
Jednak oczywiście znając moje szczęście, kiedy Jake zatrzymał
samochód pod bramą wjazdową ona otworzyła się.
-Chyba Bieber będzie zły-zaśmiał
się mój „szofer”.
Na szczęście w samochodzie był też
Chaz. Od razu wysiadł i ruszył w naszym kierunku, a po chwili
dołączył do niego Justin. My też wyszliśmy z samochodu. Trochę
bałam się reakcji Justina, bo równie dobrze mógł stracić nas
sobą panowanie, bo ostatnio stał się bardzo zazdrosny.
-Siemka Chaz-przywitał się Jake.
-Właśnie mieliśmy jechać po Kasie,
ale wyprzedziłeś nas.
-Lekcje skończyły się
wcześniej-powiedziałam całując Biebsa w policzek.
-Jestem Jake-chłopak wyciągnął
dłoń w jego kierunku.
-Justin-powiedział ściskając jego
rękę z kamienną twarzą.-Dzięki, że ją odwiozłeś, teraz i na
lotnisko.
-Nie ma sprawy.
-Może szukasz pracy jako
szofer?-zapytał bez wyrazu, a ja z Chazem spiorunowaliśmy go
wzrokiem.
-Chyba mam za mało swagu żeby
pracować dla takiej gwiazdy.
Szczerze mówiąc była bardziej dumna
z Jacoba niż z Justina, bo on zachował się jak ostatni dupek. Ten
pierwszy nie przestał być uśmiechniętym i ogólnie miłym. Po
chwili normalnie się z nami pożegnał i wrócił do auta. Idąc do
domu JB mocno obejmował mnie w tali jakby chcąc pokazać to
Jacobowi. Nie chciałam się już wyrywać, ale w środku bardzo tego
chciałam. W domu szybko poszłam zostawić jakieś rzeczy w
sypialni. Schodząc na dół usłyszałam jakąś sprzeczkę
chłopaków. Chaz powtarzał, że Justin zachował się jak ostatni
pajac.
-To prawda-powiedziałam wchodząc do
salonu.-Powinieneś być milszy.
-Dlaczego? Mam go w dupie.
-Jest moim kolegą, więc z szacunku
do mnie powinieneś mieć go też do niego.
-Ona ma racje-stwierdził Chaz.-Ja też
go lubię i nawet mi było za ciebie wstyd.
-To ciekawe dlaczego siedzisz tutaj, a
nie u niego.
Zauważyłam, że szykuje się grubsza
sprawa i zaraz polecą gorsze obelgi i może nawet wyzwiska. Z tego
powodu znalazłam się przy boku Justina i uśmiechnęłam się do
niego. Spróbowałam załagodzić sytuację i poniekąd to się
udało. Chaz nie do końca był zadowolony z zakończenia tej
dyskusji, bo została ona przerwana, ale między mną, a Justinem
wszystko było okay.
Udało nam się normalnie zjeść obiad
i zasiąść przy basenie. Tam znowu przyszedł mi do głowy mój
doskonały plan. Już miałam zamiar spytać Justina co myśli o
wspólnym obejrzeniu filmu. Jednak przypomniało mi się, że chyba
nie najlepszym pomysłem jest wspominanie o Jake'u, który był
częścią tego planu. W sumie po chwili dołączył do nas Chaz,
więc nawet lepiej, że nie zaczynałam. Jednak wieczorem nic nie
stało już na mojej głowie.
-Biebciu-spojrzałam na niego z
uśmiechem.
-Czego chcesz-położył dłonie na
moich biodrach.
Cmoknęliśmy się kilka razy.
-Chodzi o nasz plan. Rozmawiałeś z
Chazem?
-Niech się sami dogadują-wywrócił
oczami sfrustrowany.
-A może Phoebe przyjdzie do mnie w
środę pooglądać film?
Justin mocno przycisnął mnie do
siebie. Przez to nie mogłam nawet mówić. Zaczęłam się nawet
wyrywać, ale nie chciał mnie puścić.
-Kochanie...-jęknął.-Daj im spokój.
-W takim razie ty o niczym nie
wiedziałeś. Sama się tym zajmę.
Ojej <3
OdpowiedzUsuńsłodko :D
OdpowiedzUsuńciągle czuję niedosyt hahahhahaha chciałabym dłuższych rozdziałów hahah bo sa takie cudowneeeee !
OdpowiedzUsuń