Niedziela jakoś mi umknęła jeśli
mogę tak to określić. Pomimo tego, że nic nie piłam czułam się
otępiała i bolała mnie głowa. Przewalałam się na łóżku z
boku na bok. Odbyłam kolejną wspaniałą i uroczą rozmowę z
Justinem, który powtarzał, że jest coraz bliżej i niedługo
będzie mnie mocno przytulać. Stwierdziłam, że gdybym miała
wielki kalendarz na ścianie skreślałabym dni do jego przylotu.
Chaz spędził ze mną pół dnia siedząc na naszym łóżku. Cały
czas SMSował z Phoebe, co było słodkie, ale z drugiej strony
trochę męczące. Żeby pobudzić go do działania Justin kazał
kupić mi coś do jedzenia żebym trochę się ożywiła. Chciało mi
się aż śmiać kiedy po jakimś czasie w całej sypialni było czuć
zapach hamburgerów i frytek. Jedzenie z McDonalda naprawdę działało
na mnie pobudzająco. Justin mnie nie pilnował, więc zjadłam
wszystko leżąc pod kołdrą. Wieczorem wzięłam okropnie długą
kąpiel i wcześnie położyłam się spać.
Rano kiedy wstałam pierwszą rzeczą
było wysłanie SMSa do Justina – Widzimy się już w tym
tygodniu!!!. Szybko dostałam odpowiedź-Wiem skarbie. Następnie
ubrałam się i pojechaliśmy do szkoły. Pominiecie całego tygodnia
nie byłoby wielką zbrodnią, bo robiłam dokładnie to samo co w
poprzednim tygodniu. Był jedynie jeden, mały wyjątek. Phoebe
zaczęła mnie odwiedzać. Właściwie to czułam się tylko małym
dodatkiem, bo większość czasu miziała się z Chazem, który
również był wniebowzięty. Początkowo to i ich wspólne wyjścia
wydawały mi się słodkie, ale po trzech dniach spędzonych we troje
denerwowało mnie to. Byłam po prostu zazdrosna, bo nie miałam
możliwości przytulić się do Justina i poczuć jego miękkich ust
na moim ciele. Zaczęłam więc wyganiać ich z domu. Kiedy Chaz
przyjeżdżał do mnie po szkole Phoebe zabierała się z nami, a
potem odstawiali mnie do domu, a sami jechali gdzieś tam.
Dzień przed przyjazdem Justina
stwierdziłam, że muszę ogarnąć trochę dom, bo w paru miejscach
walały się moje ubrania i jakieś rzeczy, w łazience był jeden,
wieli bajzel, a dół nie prezentował się również za dobrze. Chaz
nie miał ochoty na sprzątanie, ale pogoniłam go i jakoś wszystko
posprzątaliśmy. Muszę się przyznać, że wprost nienawidzę
sprzątania, ale niestety czasem trzeba się ruszyć, żeby nie robić
z domu chlewu. Poza tym non stop myślałam o tym, że dosłownie za
kilkanaście godzin go zobaczę, będę mogła poczuć jego zapach i
dłonie na moich biodrach. Przez brak jego osoby wariowałam i
układałam poduszki tak, żeby udawały jego ciało.
Kiedy wstałam TEGO dnia wszystko
robiłam idealnie żeby uczcić jego przyjazd. Uśmiech nie schodził
z mojej twarzy nawet kiedy moje oczy były pełne szamponu, który w
niewiadomy sposób do nich trafił. Włosy ułożyłam sobie niemal
perfekcyjnie, umalowałam się dokładnie żeby policzki aż świeciły
się od różu, a ubranie dobrałam specjalnie, żeby wszystko
podkreślić. Przyznajmy sobie szczerze, nie byłam Beyonce, ale
starałam się dobrze wyglądać, żeby mu się spodobać.
-Nieźle się odwaliłaś-zaśmiał
się Chaz kiedy jeszcze poprawiałam dekolt.-Może w ogóle zrezygnuj
z bluzki?
-Bardzo zabawne-uśmiechnęłam się
sztucznie.-Dobrze wyglądam?
-Tak.
Kiedy robiło się coraz później
zaczęłam się denerwować. Zaczęłam mieć jakieś złe myśli, że
coś mogło się stać. Chaz miał już mnie dość i uciekał przede
mną po całym domu, bo cały czas mu coś mówiłam. W pewnej chwili
usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Zatrzymałam się na trzy
sekundy nasłuchując. Chaz zdążył przejść obok mnie i ruszyć w
stronę wejścia. Z cisnącym się na usta uśmiechem szłam za nim.
-Gdzie jest moje kochanie?-usłyszałam
najwspanialszy głos na świecie.
Schodząc na dół na początku
zobaczyłam zielone Vansy, potem koszulkę, a na koniec jego twarz.
Chaz stanął z boku dając nam szansę na przywitanie się. Zaczęłam
biec i wskoczyłam na niego. Zderzyliśmy się mocno, że aż mnie to
zabolało. Jednak nie zwracając uwagi na ból uśmiechałam się
szeroko wpatrzona w jego oczy. Po moich policzkach zaczęły lecieć
łzy. Chaz rzucił jakąś uwagę, ale byłam zbyt zaoferowana żeby
ją usłyszeć. Pocałowałam go delikatnie. Od razu poczułam
znajomy smak jego ulubionej gumy do żucia. Justin zaczął obracać
się wokół własnej osi. Wtuliłam się w niego mocniej.
-Ale się stęskniłaś-powiedział
zadowolony.
Zachichotałam schodząc z niego.
Zachowywałam się jak małe dziecko, ale nie przeszkadzało mi to.
Po prostu w taki sposób okazywała swoje uczucia. Nie chciałam
opuszczać go ani na krok, ale pozwoliła mu wciągnąć walizki do
środka. Znowu miałam koło siebie mój cały świat.
-Chcesz coś zjeść?-zapytałam
ponownie oplątując jego szyję rękoma.
-Mam ochotę tylko na
ciebie-przejechał dłońmi po mojej pupie.
-Przestańcie, to jest już
okropne-powiedział Chaz śmiejąc się.-Już wolałem kiedy Kasia
zachowywała się jak zakonnica.
-Nie jesteś zmęczony?-zapytałam
ignorując Chaza.
-Chętnie się z tobą
położę-uśmiechnął się.
Będąc już na górze Justin poszedł
do łazienki, a ja poprawiłam jeszcze raz świeżą pościel na
łóżku. W końcu pojawił się i wyglądał niesamowicie. Miał
ciemne spodnie, jakieś dziwaczne skarpetki i czapkę. Kochałam jego
połączenia-koszulki nie założę, ale czapka musi być. Dodatkowo
na nadgarstku miał ten swój wielki zegarek. Ucieszyłam się, że
chociaż tym razem założył jeden, a nie dwa. Justin zbliżył się
i objął mnie mocno w pasie. Mocny zapach jego dezodorantu w
przyjemy sposób drapał mnie w nosie. Nasze usta złączyły się na
kilka minut. Trzymając mnie za rękę ruszył w stronę łóżka i
położył się na nim układając wygodnie głowę na poduszkach.
Usiadłam na nim i zaczęłam mu się przyglądać. Wyglądał na
bardzo zmęczonego, ale uśmiech rozjaśniał jego twarz. Pochyliłam
się nad nim opierając się rękoma na jego nagim torsie.
Pocałowałam go jeszcze delikatnie i przyległam do niego całym
ciałem.
-Jesteś taka idealna-powiedział
wplątując palce w moje włosy.-Prawie zapomniałem jaka jesteś
śliczna Kasiu.
Zachichotałam z zadowolenia.
-Kocham się Justin-powiedziałam
nasłuchując bicia jego serca.
-Ja ciebie też-zamruczał
powstrzymując ziewnięcie.-Przepraszam, jestem trochę zmęczony i
teraz nie dam rady nic robić.
Nic nie miało dla mnie większego
znaczenia wiedząc, że jest przy mnie. Kilka razy pocałowałam go w
bok szyi. Wyciągał się rozluźniony dając mi więcej miejsca.
Podciągnęłam się trochę tak, że znowu na nim siedziałam.
Ściągnęłam mu z głowy czapkę i odłożyłam ją na stolik. W
tym czasie Justin trzymał dłonie na moich udach i głaskał mnie
kciukami.
-Dobra, już ci daje spać-powiedziałam
zdrapując się z niego.
-Rozbierz się żeby było ci
wygodniej i połóż się obok-powiedział.
Szybko zsunęła z siebie spódnicę i
położyła się obok niego.
-Ładnie pachniesz-stwierdził po
chwili.
Justin szybko objął mnie i przycisnął
do siebie ramieniem. Pocałowałam go jeszcze kilka razy w policzek.
Był taki wspaniały, że nie mogłam uspokoić się i wyciszyć.
Kiedy jego serce spowalniało i zasypiał przyciskałam się do niego
mocniej. Wszystko co kochałam, umiejscowione w jednej osobie, było
przy mnie. Miałam ochotę zacząć krzyczeć, ale nie chciałam go
budzić. Sama chociaż nie byłam w ogóle zmęczona też zasnęłam.
Obudziłam się kiedy było kompletnie
ciemno. Rozejrzałam się, a Justina nigdzie nie było. Zaczęłam
myśleć, że wszystko mi się przyśniło. Sprawdziłam czy czapka
Justina leży tak gdzie ją odłożyłam. Nie było jej. Opadłam
smutna na łóżko. Wiedziałam, że sny potrafią być bardzo
realistyczne, ale żeby aż tak... Chciało mi się już płakać, bo
czułam ogromną tęsknotę. Szybko chwyciłam telefon leżący na
stoliku żeby napisać do Justina-”Śniło mi się, że już
wróciłeś... Przyjeżdżaj jak najszybciej. Strasznie Cię kocham.”
Potem zacisnęłam powieki i chciałam żeby ten sen wrócił.
-To był najbardziej rozpaczliwy SMS
jaki kiedykolwiek dostałem-usłyszałam spokojny głos osoby, która
wchodziła do pokoju.
Podniosłam głowę i zobaczyłam go.
Ze łzami w oczach podbiegłam do niego na palcach i zarzuciłam ręce
na jego szyję.
-Ty naprawdę wariujesz kiedy mnie nie
ma-zaśmiał się głaszcząc mnie po włosach.
-Zaczekaj dziesięć minut, a ja wezmę
prysznic i umyję zęby. Tylko nigdzie nie uciekaj w tym czasie, bo
wtedy to już się zrobi psychoza-powiedziałam cały czas wpatrzona
w światło odbijające się w jego oczach.
Kiedy byłam już czysta i pachnąca, a
mój oddech nie odstraszał wróciłam do sypialni. Justin leżał
zrelaksowany ze skrzyżowanymi rękami na karku. Poprosiłam go żeby
zamknął na chwilę oczy. Zrobił to z lekkim śmiechem. Ja w tym
czasie ściągnęłam z siebie mokry ręcznik i wcisnęłam się pod
kołdrę umiejscawiając się przy nim. Jednym ruchem wciągnął
mnie na siebie i mocno przytulił. Na początku przyglądał mi się
z uśmiechem, a następnie zaczął mnie całować w usta. Po kilku
minutach miziania zamieniliśmy się miejscami, co oznaczało
przejście na kolejny poziom, gdzie robiło się goręcej.
Na koniec leżąc przy nim czułam się
wspaniale. Moje serce uderzało jak szalone, co było miłym
uczuciem.
Wreszcie wrócił :)
OdpowiedzUsuńaww jak romantycznie *__*
OdpowiedzUsuńKiedy Kasia będzie w ciąży? :D
HAhaahaha w ciąży, nieee... to za wcześnie! nie rób tego plis hhahahha
OdpowiedzUsuńCiąża to głupi pomysł.. . . . . . bo potem będziesz tworzyć dziecko nie nie ... nowy bohater w tej formie to niepotrzebny wątek.
OdpowiedzUsuńMały Bieberek. Słodko, ale chyba ciut za wcześnie :)
OdpowiedzUsuń