Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


18 maja 2013

ROZDZIAŁ 133


Niedziela jakoś mi umknęła jeśli mogę tak to określić. Pomimo tego, że nic nie piłam czułam się otępiała i bolała mnie głowa. Przewalałam się na łóżku z boku na bok. Odbyłam kolejną wspaniałą i uroczą rozmowę z Justinem, który powtarzał, że jest coraz bliżej i niedługo będzie mnie mocno przytulać. Stwierdziłam, że gdybym miała wielki kalendarz na ścianie skreślałabym dni do jego przylotu. Chaz spędził ze mną pół dnia siedząc na naszym łóżku. Cały czas SMSował z Phoebe, co było słodkie, ale z drugiej strony trochę męczące. Żeby pobudzić go do działania Justin kazał kupić mi coś do jedzenia żebym trochę się ożywiła. Chciało mi się aż śmiać kiedy po jakimś czasie w całej sypialni było czuć zapach hamburgerów i frytek. Jedzenie z McDonalda naprawdę działało na mnie pobudzająco. Justin mnie nie pilnował, więc zjadłam wszystko leżąc pod kołdrą. Wieczorem wzięłam okropnie długą kąpiel i wcześnie położyłam się spać.
Rano kiedy wstałam pierwszą rzeczą było wysłanie SMSa do Justina – Widzimy się już w tym tygodniu!!!. Szybko dostałam odpowiedź-Wiem skarbie. Następnie ubrałam się i pojechaliśmy do szkoły. Pominiecie całego tygodnia nie byłoby wielką zbrodnią, bo robiłam dokładnie to samo co w poprzednim tygodniu. Był jedynie jeden, mały wyjątek. Phoebe zaczęła mnie odwiedzać. Właściwie to czułam się tylko małym dodatkiem, bo większość czasu miziała się z Chazem, który również był wniebowzięty. Początkowo to i ich wspólne wyjścia wydawały mi się słodkie, ale po trzech dniach spędzonych we troje denerwowało mnie to. Byłam po prostu zazdrosna, bo nie miałam możliwości przytulić się do Justina i poczuć jego miękkich ust na moim ciele. Zaczęłam więc wyganiać ich z domu. Kiedy Chaz przyjeżdżał do mnie po szkole Phoebe zabierała się z nami, a potem odstawiali mnie do domu, a sami jechali gdzieś tam.
Dzień przed przyjazdem Justina stwierdziłam, że muszę ogarnąć trochę dom, bo w paru miejscach walały się moje ubrania i jakieś rzeczy, w łazience był jeden, wieli bajzel, a dół nie prezentował się również za dobrze. Chaz nie miał ochoty na sprzątanie, ale pogoniłam go i jakoś wszystko posprzątaliśmy. Muszę się przyznać, że wprost nienawidzę sprzątania, ale niestety czasem trzeba się ruszyć, żeby nie robić z domu chlewu. Poza tym non stop myślałam o tym, że dosłownie za kilkanaście godzin go zobaczę, będę mogła poczuć jego zapach i dłonie na moich biodrach. Przez brak jego osoby wariowałam i układałam poduszki tak, żeby udawały jego ciało.
Kiedy wstałam TEGO dnia wszystko robiłam idealnie żeby uczcić jego przyjazd. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy nawet kiedy moje oczy były pełne szamponu, który w niewiadomy sposób do nich trafił. Włosy ułożyłam sobie niemal perfekcyjnie, umalowałam się dokładnie żeby policzki aż świeciły się od różu, a ubranie dobrałam specjalnie, żeby wszystko podkreślić. Przyznajmy sobie szczerze, nie byłam Beyonce, ale starałam się dobrze wyglądać, żeby mu się spodobać.
-Nieźle się odwaliłaś-zaśmiał się Chaz kiedy jeszcze poprawiałam dekolt.-Może w ogóle zrezygnuj z bluzki?
-Bardzo zabawne-uśmiechnęłam się sztucznie.-Dobrze wyglądam?
-Tak.
Kiedy robiło się coraz później zaczęłam się denerwować. Zaczęłam mieć jakieś złe myśli, że coś mogło się stać. Chaz miał już mnie dość i uciekał przede mną po całym domu, bo cały czas mu coś mówiłam. W pewnej chwili usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Zatrzymałam się na trzy sekundy nasłuchując. Chaz zdążył przejść obok mnie i ruszyć w stronę wejścia. Z cisnącym się na usta uśmiechem szłam za nim.
-Gdzie jest moje kochanie?-usłyszałam najwspanialszy głos na świecie.
Schodząc na dół na początku zobaczyłam zielone Vansy, potem koszulkę, a na koniec jego twarz. Chaz stanął z boku dając nam szansę na przywitanie się. Zaczęłam biec i wskoczyłam na niego. Zderzyliśmy się mocno, że aż mnie to zabolało. Jednak nie zwracając uwagi na ból uśmiechałam się szeroko wpatrzona w jego oczy. Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Chaz rzucił jakąś uwagę, ale byłam zbyt zaoferowana żeby ją usłyszeć. Pocałowałam go delikatnie. Od razu poczułam znajomy smak jego ulubionej gumy do żucia. Justin zaczął obracać się wokół własnej osi. Wtuliłam się w niego mocniej.
-Ale się stęskniłaś-powiedział zadowolony.
Zachichotałam schodząc z niego. Zachowywałam się jak małe dziecko, ale nie przeszkadzało mi to. Po prostu w taki sposób okazywała swoje uczucia. Nie chciałam opuszczać go ani na krok, ale pozwoliła mu wciągnąć walizki do środka. Znowu miałam koło siebie mój cały świat.
-Chcesz coś zjeść?-zapytałam ponownie oplątując jego szyję rękoma.
-Mam ochotę tylko na ciebie-przejechał dłońmi po mojej pupie.
-Przestańcie, to jest już okropne-powiedział Chaz śmiejąc się.-Już wolałem kiedy Kasia zachowywała się jak zakonnica.
-Nie jesteś zmęczony?-zapytałam ignorując Chaza.
-Chętnie się z tobą położę-uśmiechnął się.
Będąc już na górze Justin poszedł do łazienki, a ja poprawiłam jeszcze raz świeżą pościel na łóżku. W końcu pojawił się i wyglądał niesamowicie. Miał ciemne spodnie, jakieś dziwaczne skarpetki i czapkę. Kochałam jego połączenia-koszulki nie założę, ale czapka musi być. Dodatkowo na nadgarstku miał ten swój wielki zegarek. Ucieszyłam się, że chociaż tym razem założył jeden, a nie dwa. Justin zbliżył się i objął mnie mocno w pasie. Mocny zapach jego dezodorantu w przyjemy sposób drapał mnie w nosie. Nasze usta złączyły się na kilka minut. Trzymając mnie za rękę ruszył w stronę łóżka i położył się na nim układając wygodnie głowę na poduszkach. Usiadłam na nim i zaczęłam mu się przyglądać. Wyglądał na bardzo zmęczonego, ale uśmiech rozjaśniał jego twarz. Pochyliłam się nad nim opierając się rękoma na jego nagim torsie. Pocałowałam go jeszcze delikatnie i przyległam do niego całym ciałem.
-Jesteś taka idealna-powiedział wplątując palce w moje włosy.-Prawie zapomniałem jaka jesteś śliczna Kasiu.
Zachichotałam z zadowolenia.
-Kocham się Justin-powiedziałam nasłuchując bicia jego serca.
-Ja ciebie też-zamruczał powstrzymując ziewnięcie.-Przepraszam, jestem trochę zmęczony i teraz nie dam rady nic robić.
Nic nie miało dla mnie większego znaczenia wiedząc, że jest przy mnie. Kilka razy pocałowałam go w bok szyi. Wyciągał się rozluźniony dając mi więcej miejsca. Podciągnęłam się trochę tak, że znowu na nim siedziałam. Ściągnęłam mu z głowy czapkę i odłożyłam ją na stolik. W tym czasie Justin trzymał dłonie na moich udach i głaskał mnie kciukami.
-Dobra, już ci daje spać-powiedziałam zdrapując się z niego.
-Rozbierz się żeby było ci wygodniej i połóż się obok-powiedział.
Szybko zsunęła z siebie spódnicę i położyła się obok niego.
-Ładnie pachniesz-stwierdził po chwili.
Justin szybko objął mnie i przycisnął do siebie ramieniem. Pocałowałam go jeszcze kilka razy w policzek. Był taki wspaniały, że nie mogłam uspokoić się i wyciszyć. Kiedy jego serce spowalniało i zasypiał przyciskałam się do niego mocniej. Wszystko co kochałam, umiejscowione w jednej osobie, było przy mnie. Miałam ochotę zacząć krzyczeć, ale nie chciałam go budzić. Sama chociaż nie byłam w ogóle zmęczona też zasnęłam.
Obudziłam się kiedy było kompletnie ciemno. Rozejrzałam się, a Justina nigdzie nie było. Zaczęłam myśleć, że wszystko mi się przyśniło. Sprawdziłam czy czapka Justina leży tak gdzie ją odłożyłam. Nie było jej. Opadłam smutna na łóżko. Wiedziałam, że sny potrafią być bardzo realistyczne, ale żeby aż tak... Chciało mi się już płakać, bo czułam ogromną tęsknotę. Szybko chwyciłam telefon leżący na stoliku żeby napisać do Justina-”Śniło mi się, że już wróciłeś... Przyjeżdżaj jak najszybciej. Strasznie Cię kocham.” Potem zacisnęłam powieki i chciałam żeby ten sen wrócił.
-To był najbardziej rozpaczliwy SMS jaki kiedykolwiek dostałem-usłyszałam spokojny głos osoby, która wchodziła do pokoju.
Podniosłam głowę i zobaczyłam go. Ze łzami w oczach podbiegłam do niego na palcach i zarzuciłam ręce na jego szyję.
-Ty naprawdę wariujesz kiedy mnie nie ma-zaśmiał się głaszcząc mnie po włosach.
-Zaczekaj dziesięć minut, a ja wezmę prysznic i umyję zęby. Tylko nigdzie nie uciekaj w tym czasie, bo wtedy to już się zrobi psychoza-powiedziałam cały czas wpatrzona w światło odbijające się w jego oczach.
Kiedy byłam już czysta i pachnąca, a mój oddech nie odstraszał wróciłam do sypialni. Justin leżał zrelaksowany ze skrzyżowanymi rękami na karku. Poprosiłam go żeby zamknął na chwilę oczy. Zrobił to z lekkim śmiechem. Ja w tym czasie ściągnęłam z siebie mokry ręcznik i wcisnęłam się pod kołdrę umiejscawiając się przy nim. Jednym ruchem wciągnął mnie na siebie i mocno przytulił. Na początku przyglądał mi się z uśmiechem, a następnie zaczął mnie całować w usta. Po kilku minutach miziania zamieniliśmy się miejscami, co oznaczało przejście na kolejny poziom, gdzie robiło się goręcej.
Na koniec leżąc przy nim czułam się wspaniale. Moje serce uderzało jak szalone, co było miłym uczuciem.

5 komentarzy:

  1. Wreszcie wrócił :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aww jak romantycznie *__*
    Kiedy Kasia będzie w ciąży? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. HAhaahaha w ciąży, nieee... to za wcześnie! nie rób tego plis hhahahha

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciąża to głupi pomysł.. . . . . . bo potem będziesz tworzyć dziecko nie nie ... nowy bohater w tej formie to niepotrzebny wątek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mały Bieberek. Słodko, ale chyba ciut za wcześnie :)

    OdpowiedzUsuń