Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


16 maja 2013

ROZDZIAŁ 132


Szykując się do wyjścia nie byłam pewna jak co powinnam założyć, bo nie wiedziałam, czy wszyscy będą odszpanieni, czy trzeba przyjść niby na luzie jakby nie obchodził cię twój strój. Chłopcy w takich sytuacjach mają zdecydowanie łatwiej, bo taki np. Justin wygląda niesamowicie w zwykłych spodniach i koszulce. No dobra, może on jest złym przykładem, bo on po prostu emanuje czymś przykuwającym uwagę. W końcu wybrałam lejącą bluzkę i mini spódniczkę w czarno-białe pasy. Mój ekspert w sprawach mody czyli Chaz uznał, że wyglądam świetnie nawet bez patrzenia na mnie. Pojechaliśmy moim Mercedesem. Z parkowaniem pod domem Jacoba były pewne problemy, bo aut było strasznie dużo. Na szczęście udało nam się zaparkować i ruszyliśmy do wielkiego domu. Razem z Chazem byliśmy lekko podekscytowani, bo żadne z nas nie było wcześniej na takiej imprezce. Kiedy weszliśmy rozpoznałam w tłumie trochę twarzy, ale nie znałam ich bliżej, więc skierowaliśmy się do barku. Nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali. Szybko odwróciłam się i uśmiechnęłam widząc gospodarza. Chaz porządnie mu się przyjrzał, bo dzień wcześniej słyszałam jak obiecywał Justinowi, że będzie mnie pilnował i ogarnie „szofera”. Szybko przedstawiłam ich sobie i zaczęłam mówić jak jest dużo ludzi itp. Po chwili dostrzegłam Phoebe i pobiegłam do niej żeby się przywitać. Chaz ruszył za mną i mogłam zaobserwować rosnący uśmiech na twarzy dziewczyny.
-Chcesz się napić?-zapytał podając jej plastikowy kubeczek.
-Już mam-podniosła kieliszek.
-Trzymaj Kasiu-wcisnął mi w rękę colę.
-Dziękuję Chaz-powiedziałam udając lekko urażoną, że dla mnie nie był już taki miły.
Razem z Phoebe i jakąś dziewczyną poszliśmy do dużego salonu gdzie zajęliśmy sofę. Rozmawialiśmy o jakiś bzdurach jak muzyka itp. Chaz i Phoebe powoli oddalali się od nas zajęci własną pogawędką. Po chwili Jena czyli dziewczyna, która była z Phoebe, była tak znudzona, że poszła po coś do picia i już nie wróciła. Na szczęście obok pojawiła się Hannah ciągnąca za rękę Jake'a. Uśmiechnęłam się do niej i cmoknęłam w policzek na przywitanie. Po chwili siedzenia w piątkę doszło do mnie, że tylko ja jestem sama. Ogólnie dobrze się bawiłam, ale było mi trochę głupio kiedy zagadywałam Phoebe, która oczarowywała swym powalającym uśmiechem Chaza. W pewnym momencie wybuchła jakaś mała bójka i Jake musiał iść uspokoić ludzi.
-Więc ty i Jacob-uśmiechnęłam się znacząco do Hanny.
-Może coś z tego dziś wyjdzie-powiedziała poprawiając grzywkę.-Przy odrobinie szczęścia będziemy robić to co Chaz i Phoebe-wskazała na nich palcem.
Odwróciłam się żeby zobaczyć co takiego robili. Chłopak bawił się jej jasnymi włosami, a ona jakby zawstydzona przyglądała mu się rozanielona. Musiałam poukładać to sobie w głowie, bo nie mogłam uwierzyć, że tak się niby sobie spodobali. Nie wiem czy można być zazdrosnym o przyjaciela, ale dziwnie się z tym czułam. Przecież on przyjechał do mnie i miał mi umilać czas, a nie znajdować jakieś dziewczyny.
-Co Kasiu, twój ochroniarz zajmuje się kimś innym-Jake wrócił i usiadł pomiędzy nami.
-Zero profesjonalizmu-zażartowałam.
-My się tobą zajmiemy-uśmiechnął się.
-Właśnie-dorzuciła Hannah pewnie w bębniącym jej w głowie słowem „my”, którego użył.
Im było później tym bawiliśmy się lepiej. Obściskiwanie się skończyło i razem żartowaliśmy, tańczyliśmy. Chłopcy świetnie się dogadywali, co bardzo mi przypasowało, bo wcześniej Chaz rzucał z Justinem tylko jakieś dowcipasy na temat Jake'a.
Robiło się coraz później i robiłam się trochę zmęczona. W międzyczasie zadzwonił do mnie Justin. Pytał jak się bawię i czy wszystko dobrze.
-Wolałabym żebyś był tutaj ze mną...
-Chaz już ci nie wystarcza?-zaśmiał się.-Wczoraj, a w sumie nawet cały weekend spędzacie jak jakaś klasyczna licealna para-piątkowe kino, sobotnia domówka.
-Nawet tak sobie nie żartuj. Kto mógłby mi ciebie zastąpić? Nothing can make me feel like you do.
-Kocham cię-czułam, że musiał się uśmiechnąć i przeczesać ręką włosy z zawstydzenia.
-Kate, wracaj do nas!-usłyszałam krzyk Jake'a.
-To szofer?-zapytał Biebs.-Niech cię lepiej zostawi w spokoju.
-Uspokój się-zachichotałam.-Jestem dzisiaj jedyną singielką w towarzystwie, co brzmi trochę dziwnie, bo jestem mężatką. Chaz dochodzi do czegoś z Phoebe...
-Jeśli źle się bawisz to niech zabierze cię do domu i pogadamy przez komputer.
-Kate, no chodź! Puścimy ci Biebera jeśli nie możesz wytrzymać!-krzyczała Hannah.
Pogadaliśmy jeszcze trochę, ale kiedy ze sprzętu muzycznego leciała piosenka Justina na pełną głośność. Kiedy wróciłam do wszystkich znowu dobrze się bawiłam. Po 2 stwierdziłam jednak, że już nie dam rady dalej imprezować. Kilka osób przysypiało, inni byli lekko podpici i też podpierali ściany. Pytałam czy moglibyśmy już wracać, ale Chaz poprosił żebyśmy jeszcze trochę posiedzieli, bo dobrze mu szło z Phoebe. Byłam trochę wkurzona, bo najchętniej poszłabym spać, a on nie pozwolił mi samej wracać.
-Hej Jake-krzyknął i podszedł do gospodarza.
-Hmm?
-Może miałbyś jakiś wolny pokój...
-Phoebe jest w dobrym stanie?
-Nie o to chodzi. Kasia jest zmęczona, a ja nie mam ochoty jeszcze wracać do domu.
-Jasne-popatrzył na mnie.
Po tej krótkiej rozmowie, której się przysłuchiwałam podszedł do mnie i powiedział, że jakbym chciała pójść się położyć to jego sypialnia jest zamknięta żeby nikt się tam nie zabawiał, ale dla mnie może ją otworzyć żebym się przespała. Początkowo było mi trochę głupio, bo myśląc o Justinie nie chciałam spać w łóżku innego chłopaka. Może jeszcze miałabym pożyczyć od niego jakąś koszulkę? Nie, stwierdziłam. Wytłumaczyłam Jacobowi, że byłoby to dla mnie trochę krępujące i powiedział, że mnie rozumie. Hannah siedziała wtedy sama w pewnej odległości od nas. Nie chciałam odbierać jej szansy na kontynuowanie tego co zaczęli, więc przeprosiłam go i poszłam zaszyć się na dworze. Hannah podziękowała mi skinieniem głowy, że jest wdzięczna i ruszyła do niego. Na zewnątrz było chłodniej niż myślałam. Usiadłam na leżaku i wyciszyłam się na tyle, na ile pozwalała głośna muzyka dobiegająca z domu.
Nagle ktoś zaczął mnie szturchać. Każdy ruch sprawiał mi ból i nie chciałam otwierać oczu. Ktoś zrezygnował na chwilę z budzenia mnie. Jednak po chwili zostałam oderwana od podłoża i trafiłam na czyjeś ręce.
-Co tu się dzieje?-krzyknęłam powstrzymując ziewnięcie.
-Zasnęłaś w ogrodzie-zaśmiał się Chaz poprawiając uchwyt.
-Pewnie dlatego wszystko mnie tak boli.
Po chwili siedziałam już półprzytomna w samochodzie. Chaz wyglądał nadspodziewanie dobrze, zupełnie nie było widać zmęczenia na jego twarzy, a jak się domyślałam zarwał noc.
-Więc ty i Phoebe?-zaśmiałam się przecierając oczy.
-Nie wiem jak to będzie...-powiedział lekko się uśmiechając.-Nie wiem czy ta noc będzie początkiem tak wspaniałej historii jak wasza.
-Nigdy nie mów nigdy.
Kiedy byliśmy już w domu od razu poszłam się położyć.

5 komentarzy:


  1. Justin wracaj do niej szybko!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zauroczona tym opowiadaniem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jaką przyjemność sprawiły mi twoje slowa :)

      Usuń
  3. Kocham, kocham, kocham <3 piszesz nieziemsko :) nie mohe doczekac sie nastepnego rozdzialu :D

    OdpowiedzUsuń