Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


22 maja 2013

ROZDZIAŁ 135


Rano długo się szykowałam, ale w końcu udało mi się to. Nie budziłam Justina chociaż dzień wcześniej mówił, że chce zjeść ze mną śniadanie. Wystarczyło mi, że Chaz był już na nogach.
-Jak się wczoraj bawiłeś?
-Dobrze.
-To fajnie... Jedziesz ze mną dziś do szkoły? Justin niby chciał, ale wolę żeby się wyspał, bo jest okropnie rozregulowany po tych zmianach stref czasowych i ogólnie przemęczony.
-Yhym.
Był jakiś smutny i ogólnie nie za bardzo rozmowny. Nie chciałam go wypytywać czy chodzi o Phoebe, bo pewnie wolał o tym nie rozmawiać. Nie jechaliśmy w całkowitej ciszy, ale zdecydowanie bardziej było słychać radio. Kiedy dojechaliśmy Chaz zaczął się rozglądać. Phoebe, która przez niemal cały poprzedni tydzień czekała na nas koło murku, nie pojawiła się. Chłopak bez pożegnania wsiadł do samochodu i odjechał. Po chwili znikąd pojawiła się Phoebe. Udała, że nic się nie stało, ale ja myślałam inaczej. W czasie lekcji co chwilę ukrywałam wibrowanie mojego telefonu, bo SMS od Justina nie odpuszczał. Na przerwie szybko wyciągnęłam iPhone'a. „Uciekłaś. Nieładnie.”. Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę i przycisnęłam telefon do ucha.
-Musimy zrobić coś z Chazem-zaczęłam.
-Ciebie też miło słyszeć-zaśmiał się.-Nie wywracaj oczami.
-Za późno. Między nim, a Phoebe coś się stało, ale żadne z nich nie chce mi nic o tym powiedzieć.
-Kasiu, to nie nasza sprawa. Niech sami to załatwiają.
-Ale Justin... Ja bym tylko chciała żeby byli szczęśliwi.
-Kochanie, nie każde zauroczenie kończy się wielką miłością, nie każdy tego chce.
-Może ty masz takie doświadczenia, ale u mnie właśnie tak było.
-Musiałem się naszukać zanim znalazłem ideał, a ty miałaś to szczęście od razu.
-Kocham twoją skromność-powiedziałam lekko zirytowana.-Pogadaj z Chazem i coś wymyśl. Odwdzięczę ci się.
-Chcesz przekupić mnie seksem?
-To ty to powiedziałeś. Muszę kończyć-powiedziałam słysząc dzwonek.
Wcale nie chciałam bawić się w swatkę i na siłę ich do czegoś zmuszać. Po prostu po tygodniu spędzonym właściwie w trójkę nie mogłam znieść wizji, że nagle przestali się sobą interesować. Oczywistością było to, że nadal się sobą interesują, ale nie mogłam znieść faktu, że nie potrafią ze sobą porozmawiać. Zabijały mnie rozmyślenia o tym, co stało się w weekend. Zapytałam Hannę czy coś wie, ale niczego nowego się nie dowiedziałam. Lekcje wyjątkowo skończyłam wcześnie, bo wszystko było skrócone i okazało się, że nie mam jak wrócić do domu. Nie chciało mi się czekać aż Chaz albo Justin po mnie przyjadą, ale wychodziło na to, że nie ma innej opcji.
-Podwieźć cię?-usłyszałam za sobą znajomy głos.
-Nie trzeba-powiedziałam odwracając się do Jake'a.
-Daj spokój. Wiesz, że to prawie po drodze.
Po chwili zgodziłam się na podwózkę, ale byłam pewna, że Justin będzie zły kiedy się o tym dowie.
-Co myślisz o kinie?
-Jak to?-zapytał marszcząc brwi.
-Czy to dobra opcja randki?
-Zależy od filmu no i ogólnie pary.
-Masz czas w środę? Namów jakoś Phoebe i Hannę żebyście wpadli do nas na film. Pogadamy, teges śmieges.
-Chcesz bawić się w swatkę? Im nie wyjdzie.
-Dlaczego wy tak mówicie? Co z wami?
Gdybym nie znała sytuacji mogłabym pomyśleć, że dogadali się jakoś z Justinem. No, ale tak nie było, co potwierdził następny moment. Poprosiłam Jacoba żeby nie wjeżdżał pod samo wejście, bo niby nie było miejsca, ale w rzeczywistości nie chciałam po prostu żeby Justin go zauważył. Jednak oczywiście znając moje szczęście, kiedy Jake zatrzymał samochód pod bramą wjazdową ona otworzyła się.
-Chyba Bieber będzie zły-zaśmiał się mój „szofer”.
Na szczęście w samochodzie był też Chaz. Od razu wysiadł i ruszył w naszym kierunku, a po chwili dołączył do niego Justin. My też wyszliśmy z samochodu. Trochę bałam się reakcji Justina, bo równie dobrze mógł stracić nas sobą panowanie, bo ostatnio stał się bardzo zazdrosny.
-Siemka Chaz-przywitał się Jake.
-Właśnie mieliśmy jechać po Kasie, ale wyprzedziłeś nas.
-Lekcje skończyły się wcześniej-powiedziałam całując Biebsa w policzek.
-Jestem Jake-chłopak wyciągnął dłoń w jego kierunku.
-Justin-powiedział ściskając jego rękę z kamienną twarzą.-Dzięki, że ją odwiozłeś, teraz i na lotnisko.
-Nie ma sprawy.
-Może szukasz pracy jako szofer?-zapytał bez wyrazu, a ja z Chazem spiorunowaliśmy go wzrokiem.
-Chyba mam za mało swagu żeby pracować dla takiej gwiazdy.
Szczerze mówiąc była bardziej dumna z Jacoba niż z Justina, bo on zachował się jak ostatni dupek. Ten pierwszy nie przestał być uśmiechniętym i ogólnie miłym. Po chwili normalnie się z nami pożegnał i wrócił do auta. Idąc do domu JB mocno obejmował mnie w tali jakby chcąc pokazać to Jacobowi. Nie chciałam się już wyrywać, ale w środku bardzo tego chciałam. W domu szybko poszłam zostawić jakieś rzeczy w sypialni. Schodząc na dół usłyszałam jakąś sprzeczkę chłopaków. Chaz powtarzał, że Justin zachował się jak ostatni pajac.
-To prawda-powiedziałam wchodząc do salonu.-Powinieneś być milszy.
-Dlaczego? Mam go w dupie.
-Jest moim kolegą, więc z szacunku do mnie powinieneś mieć go też do niego.
-Ona ma racje-stwierdził Chaz.-Ja też go lubię i nawet mi było za ciebie wstyd.
-To ciekawe dlaczego siedzisz tutaj, a nie u niego.
Zauważyłam, że szykuje się grubsza sprawa i zaraz polecą gorsze obelgi i może nawet wyzwiska. Z tego powodu znalazłam się przy boku Justina i uśmiechnęłam się do niego. Spróbowałam załagodzić sytuację i poniekąd to się udało. Chaz nie do końca był zadowolony z zakończenia tej dyskusji, bo została ona przerwana, ale między mną, a Justinem wszystko było okay.
Udało nam się normalnie zjeść obiad i zasiąść przy basenie. Tam znowu przyszedł mi do głowy mój doskonały plan. Już miałam zamiar spytać Justina co myśli o wspólnym obejrzeniu filmu. Jednak przypomniało mi się, że chyba nie najlepszym pomysłem jest wspominanie o Jake'u, który był częścią tego planu. W sumie po chwili dołączył do nas Chaz, więc nawet lepiej, że nie zaczynałam. Jednak wieczorem nic nie stało już na mojej głowie.
-Biebciu-spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Czego chcesz-położył dłonie na moich biodrach.
Cmoknęliśmy się kilka razy.
-Chodzi o nasz plan. Rozmawiałeś z Chazem?
-Niech się sami dogadują-wywrócił oczami sfrustrowany.
-A może Phoebe przyjdzie do mnie w środę pooglądać film?
Justin mocno przycisnął mnie do siebie. Przez to nie mogłam nawet mówić. Zaczęłam się nawet wyrywać, ale nie chciał mnie puścić.
-Kochanie...-jęknął.-Daj im spokój.
-W takim razie ty o niczym nie wiedziałeś. Sama się tym zajmę.

3 komentarze:

  1. ciągle czuję niedosyt hahahhahaha chciałabym dłuższych rozdziałów hahah bo sa takie cudowneeeee !

    OdpowiedzUsuń