Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


31 stycznia 2011

ROZDZIAŁ 35

Kiedy dojechaliśmy weszliśmy tylnym wejściem do hali. Wszędzie było już słychać krzyki fanów. To było magiczne. Na początku poszliśmy na scenę gdzie JB miał oficjalną próbę z tancerzami. Oni też przywitali się ze mną od słowa "łał". Miło mi było.Mi trochę się nudziło, więc poszłam do garderoby Justina i bawiłam się jego telefonem. Miał strasznie dużo aplikacji, więc jest co robić. Nagle wszedł Brian.
-Hey, Justin pyta się czy chcesz być przy rozmowie z VIP-ami-powiedział.
-Ale mogę usiąść z boku?
-Nom.
-To jasne-zgodziłam się i poszliśmy na scenę.
Usiadłam sobie za głośnikami, więc nikt mnie nie widział.
-Wpuszczamy VIP-y-usłyszałam głos z głośników.
Na salę wleciało ze 40 fanów. Wszyscy krzyczeli itp. Jednak największy szał był kiedy na scenę wszedł tanecznym krokiem JB.
-Siema ludzie!-krzyknął-Jak leci?
W odpowiedzi usłyszał wielki hałas.
-Chcecie pozadawać mi pytania?
Znów wielki krzyk.
-Zacznij-powiedział wskazując na jakąś dziewczynę.
-Masz dziewczynę?-zapytała.
-Tak, mam-uśmiechnął się-a teraz ty-wskazał na inną.
-A to prawda, że jest z tobą w trasie?
-Tak, jest ze mną i bardzo mnie wspiera-powiedział i wskazał następną.
-To znaczy, że już nas nie kochasz?
-Kocham wszystkich moich fanów.
-Czy to, że masz dziewczynę sprawia, że nie będzie już OLLG na scenie?
-Nie.
Po kilkunastu pytaniach Justin zszedł ze sceny, a na widownię wpuszczono resztę fanów. Podeszłam do niego.
-Udanego występu-powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
-Uff. Zaczynamy.
Zaczęła grać muzyka. Nagle Biebs zaczął wyjeżdżać z ziemi. Było słychać tylko wielki krzyk. Justin występował przez prawie 2,5
godziny. Zbliżał się koniec. Widziałam, że jest już zmęczony. Nagle zatrzymał się.
-Chyba większość z was już wie, że nie jestem już singlem. Mam dziewczynę i darzę ją dużym uczuciem. To, że ją spotkałem wpłynęło na mnie. Pod wpływem tych niezwykłych emocji i napływu uczuć stworzyłem piosenkę.
Na widowni zapadła cisza.
-Jestem jej bardzo wdzięczny, że jest tu ze mną i mnie wspiera-kontynuował.
Nagle słychać było wielki hałas, więc spojrzałam na scenę i zobaczyłam siebie na wielkim ekranie. Zrobiłam zdziwioną minę.
-Haha, nie rób takiej miny tylko chodź tu-powiedział.
Zaczęłam odmawiać itp.
-Krzyczcie razem ze mną-powiedział Justin-Ka sia, Ka sia!
Wszyscy zaczęli krzyczeć moje imię, więc nie miałam wyboru. Kiedy weszłam na scenę, usłyszałam ten krzyk, zobaczyłam światła to było niezwykłe. Przynieśli na scenę dwa krzesła. Na jednym usiadłam ja, a na drugim Justin. Biebs wziął do rąk gitarę i zaczął grać. Patrzyłam na to jakbym śniła. Zaczął śpiewać. Było wspaniale. Nie widziałam nikogo prócz niego. Tylko my dwoje i nikt więcej. Piosenka była też wspaniała. Była w niej historia naszej znajomości itp. Kiedy skończyło się nie mogłam wytrzymać i uroniłam kilka łez.
-Czy było aż tak źle?-zapytał, a ja tylko pokręciłam przecząco głową.
Potem podszedł do mnie i mnie przytulił. Wszyscy zaczęli bić brawo. Czułam się jak w filmie.
-Dziękuję wam wszystkim za cudowny koncert. Kocham was wszystkich-krzyknął Justin i razem zeszliśmy ze sceny.
Nie wiem czemu coraz bardziej płakałam. Było to wszystko takie niezwykłe.
-Kasiu coś nie tak?-zapytał wystraszony Justin.
-Nie.. Po prostu to jest niezwykłe-oparłam głowę o jego bark.
-To dopiero początek-powiedział przytulając mnie.
-Jak to?-zapytałam.
-Uciekamy-złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec.
-Justin, ja jestem na obcasach-krzyczałam.
Kiedy wybiegliśmy z budynku i przebiegliśmy 200 metrów zatrzymaliśmy się na chwilę i zaczęliśmy rozglądać czy nikogo nie widać.
-Justin, ty jesteś szalony-krzyknęłam.
-Nieprawda-zaśmiał się i przerzucił mnie przez ramie.
-Widać mi majtki-zaczęłam ruszać nogami, a on poklepał mnie po tyłku-ręce przy sobie kolego.
-Idziemy na spacer-powiedział kiedy już mnie postawił.
-OK.
Chodziliśmy po mieście. Zbliżał się zmierzch. Gapiłam się na wszystkie sklepowe wystawy.
-Masz ochotę na lody?-zapytał kiedy przechodziliśmy obok butki z lodami.
-Czekoladowe.
-OK-podszedł do faceta i kupił nam lody.
-Dziękuję-powiedziałam kiedy podał mi rożek.
-Ładnie tutaj-powiedział łapiąc mnie za rękę.
Zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na ławeczce.
-Napisałeś tę piosenkę dla mnie?-zapytałam patrząc jemu w oczy.
-Oczywiście. Podoba ci się?
-Jest wspaniała.
-Cieszę się, że ci się podoba-przejechał palcem po moim pierścionku.
-Oj Bieber-oparłam głowę o jego bark.
Nagle błysnął Flash.
-O rany-krzyknął Justin-Kasiu chyba lepiej będzie jak już wrócimy do hotelu.
-Dobra. Dzwoń do Kennego.
-Już-wyciągnął telefon-hej, jesteśmy przy głównej ulicy koło tego wysokiego budynku. Przyjedz, bo nas dorwali-powiedział.
Powoli zaczęliśmy dreptać. Co i raz robili nam zdjęcia, ale udawaliśmy, że nie widzimy tego. Po niecałych 15 minutach odjechał Kenny. Wsiedliśmy więc do samochodu i po 30 minutach byliśmy już w hotelowym pokoju. Poszłam szybko się ogarnąć, a potem po jakimś czasie poszłam do Justina. Siedział na łóżku w samych spodenkach i komputerem na kolanach.
-Mogę?-zapytałam uchylając drzwi.
-Jasne. Jak tam?
-OK-usiadłam obok niego.
-Co oglądasz?
-Filmiki z dzisiejszego koncertu i różne.
-I jak?
-OK. Oprócz tego zrobili nam bardzo dużo zdjęć.
-Pokażesz?
-Proszę-otworzył stronę ze zdjęciami.
-Nigdy nie myślałam, że będę w internecie i to z tobą.
-No widzisz.
-Justin czy ty chcesz mi coś powiedzieć?-zapytałam widząc jego dziwną minę.
-No jest jedna rzecz.
-No to dawaj.

3 komentarze:

  1. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, że ktokolwiek to czyta. To sprawia, że chcę pisać coraz więcej i więcej. Dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. coraz bardziej mi się podoba. Rozdziały są coraz lepsze :) pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń