Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


20 lutego 2011

ROZDZIAŁ 45

Byliśmy z Bieberem sam na sam. Od razu zbliżyliśmy się do siebie, a on objął mnie w pasie i lekko oparł o ścianę.
-Pamiętasz tą kobietę w parku?-zapytałam.
-Tak, żono-zaśmiał się.
-Wyglądam jakbym była matką?
-Ślicznie ci z dziećmi.
-Ale z figury...
-Pokaż się-odsunął się kawałek-jeżeli zdejmiesz to z siebie to ci powiem-szepnął mi do ucha, a potem przygryzł moje ucho.
-Opanuj się-odwróciłam się i ruszyłam do łazienki.
-Nie obrażaj się. Jesteś śliczna-cmoknął mnie-i nie wyglądasz na matkę pięciorga dzieci-zaśmiał się.
-Śmieszne. Mężu-zaśmiałam się pod nosem-idę wziąć kąpiel.
-A może weźmiemy ją razem-spojrzał na mnie przygryzając wargę.
-Nie-pokazałam mu język i weszłam do łazienki.
Rozebrałam się powoli i napuściłam do wanny wody. Związałam włosy i weszłam do niej powoli czując jaka jest gorąca i jak paruje w kontakcie z moją skórą. Było to bardzo przyjemne. Przez chwilę bawiłam się wielką ilością piany, a potem zanurzyłam się po szyję, zamknęłam oczy i odpoczywałam. Coraz bardziej odpływałam, a potem już ciemność. Nagle poczułam coś na policzku i jakieś pokrzykiwanie. Czułam rozkosz i delikatnie zaczęłam otwierać oczy. Obraz był nie wyraźny, ale jasna plama stawała się coraz bardziej wyraźna aż zobaczyłam Justina. Czułam jak delikatnie podnoszą się moje kąciki ust. On miał dziwny wyraz
twarzy, coś w rodzaju przerażenia, ale nagle pojawił się wielki uśmiech.
-Kasia, wszystko dobrze?-trząsł delikatnie moją głową.
-Tak. Coś się stało?-zapytałam.
On zaczął coś mówić, ale nie mogłam nic zrozumieć, bo mówił to z takimi emocjami i szybkością, że nie nadążałam. W tej samej chwili zaczęło mi się wszystko przypominać. Obejrzałam się dokoła. Byłam w pokoju na łóżku, a przecież się kąpałam. Zastanawiałam się jak to możliwe. Od razu zobaczyłam, że jestem owinięta mokrym prześcieradłem. Każde normalne prześcieradło byłoby za cienki i byłoby mi wszystko widać, ale te było takie grube, że nic nie prześwitywało, a tylko delikatnie przylegało do mojego ciała. Dalej nie wiedziałam co się stało, ale widząc minę Biebsa nie mogłam zrobić nic innego niż go po prostu przytulić. On trzymał mnie mocno i sztywno jakby bał się, że coś ze mną nie tak.
-Co się stało?-powtórzyłam pytanie-ale mów powoli.
-Ale dobrze się czujesz?
-Tak.
-Dobra, a więc tak. Kilka razy krzyknąłem do ciebie kiedy wychodzić, ale w ogóle się nie odzywałaś. Krzyknąłem jeszcze raz, ale znów brak odpowiedzi, więc wszedłem. Było tam pełno pary. Wtedy zobaczyłam, że to wygląda jakbyś zasnęła, bo miałaś zamknięte oczy i ledwo było widać twoją głowę przez pianę. Podszedłem i zacząłem próbować cię obudzić, ale zero odpowiedzi. Wtedy okropnie się przeraziłem. Zacząłem tobą trząść, ale znowu nic. Krzycząc wyciągnęłam cię z wanny, ale przysięgam nie patrzyłem na twoje ciało. Chciałem tylko żebyś odżyła i coś powiedziała. Położyłem cię na łóżku i owinąłem prześcieradłem, a potem próbowałem cię ocucić. Myślałem żeby pójść po kogoś, ale nie mogłem cię zostawić. Tak się bałem-po jego policzku spłynęła wielka łza, którą otarłam wierzchem dłoni.
W tej chwili do pokoju weszły dwie pokojówki i boy hotelowy.
-Co się stało? Potrzebujecie pomocy?-krzyknęli razem.
-Wszystko dobrze-odpowiedziałam cicho.
-Proszę, sprowadźcie lekarza i mojego ojca-powiedział do nich Justin-mojej dziewczynie coś się stało.
-Oczywiście-wybiegli razem.
Nie minęły dwie minuty kiedy do pokoju wbiegł Jeremy.
-Dzieci zostały same-odparł-co się stało?
-Nic-odpowiedziałam uśmiechając się delikatnie.
-Ona w wannie i ona, ona, coś nie tak-zaczął jąkać się Justin.
Jeremy od razu podszedł do mnie bliżej i przyjrzał mi się uważnie. Chociaż miałam to grube i nieprześwitujące prześcieradło to i tak dziwnie się czułam. W tej chwili wbiegł lekarz, którego rozpoznałam po narzucał na kark słuchawki. Od razu stanął koło łóżka i zbadał mi puls w nadgarstku.
-Co się stało?-zapytał.
-Była w wannie, a kiedy wszedłem była nieprzytomna-odpowiedział Justin stąpając z nogi na nogę.
-Aha. Jak się czujesz?-zapytał mnie.
-Dobrze-odparłam.
-Ale zbadam cię-powiedział-czy jesteście panowie z rodziny?-zapytał.
-Jestem jej chłopakiem, a to mój ojciec-odpowiedział Biebs.
-W takim razie proszę żebyście na chwilę wyszli, a ja ją zbadam.
Nie stawiali się mu i od razu wyszli. Lekarz wyciągnął słuchawki. Przeraziłam się, bo byłam przecież tylko w prześcieradle.
-Jestem Doktor Brown-podał mi rękę.
-Kasia-poprawiłam prześcieradło-panie doktorze, ale czy mogłabym się ubrać, bo widzi pan..
-Nie ma takiej potrzeby. Mogę posłuchać cię przez prześcieradło-uśmiechnął się i zaczął badanie.
Na początku dokładnie mnie osłuchał i świecił mi w oczy latareczką.
-Kąpałaś się w ciepłej wodzie?-zapytał.
-Takiej trochę parzącej..
-Zdarzają ci się omdlenia?
-Nie, to pierwszy raz.
-Wszystko jest OK. Musisz poprostu pamiętać, że nie można kąpać się w takim wrzątku-zaśmiał się.
-Jakieś leki będę?
-Nie ma takiej potrzeby. Zawołam ich, bo twój chłopak wyglądał na zdenerwowanego, a przecież musi jutro wystąpić, bo wydałem trochę pieniędzy na bilet córki-uśmiechnął się.
-Panie doktorze, czy wszystko dobrze?-spytali jednocześnie.
-Bez obaw. To zwykłe omdlenie. Każdemu może się zdarzyć-odpowiedział.
-Ale może powinna pojechać do szpitala-pytał Justin-tak na wszelki wypadek.
-Nie słyszałeś? Nic mi nie jest!-prawie krzyknęłam.
-Dobrze, to ja będę się już żegnał-odparł doktor i wziął torbę-pa Kasiu i uważaj na wodę.
-Do widzenia panie doktorze-pomachałam.

2 komentarze: