Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


25 lutego 2011

ROZDZIAŁ 46

Do drzwi odprowadził go Jeremy, a Justin zbliżył się do mnie. Wtedy naprawdę poczułam, że coś nas łączy. Te jego spojrzenie i troska. Może naprawdę coś do mnie czuł? Nie chodzi o to, że nie wierzyłam w jego uczucia, ale po prostu był gwiazdą, którą kochały dziewczyny z całego świata. Przez następne pół godziny kiedy wrócił Jeremy cały czas wypytywali mnie o samopoczucie, a ja cały czas odpowiadałam, że nic mi nie jest. W końcu ich przekonałam i Jeremy poszedł zadzwonić do Pattie. Poprosiłam go, żeby powiedział jej, że już śpię, bo nie chciało mi się już powtarzać, że jest wszystko dobrze. Jednak do mamy musiałam sama
zadzwonić. Ta rozmowa była straszna, bo chociaż chciałam żeby było jak najmniej dramatycznie to i tak zaczęła na mnie krzyczeć i płakać na przemian, że nie potrzebnie mnie puściła itp. Jednak udało mi się ją udobruchać. Jednak powiedziała, że nawiedzi dziś jeszcze Kennego.
-Och, biedny Kenny-pomyślałam śmiejąc się.
Wtedy przypomniałam sobie też, że jestem cały czas bez ubrania i wykorzystałam trochę Justina... Udałam, że jestem zmęczona i zapytałam go słabym głosem czy nie pomógłby mi pójść do łazienki, a on od razu podniósł mnie i zaniósł na miejsce. Podziękowałam mu pocałunkiem. Założyłam wygodną koszulę nocną z Hello Kitty i wróciłam do pokoju.
-Było mnie zawołać. Pomógłbym ci-powiedział Bieber i wydawało mi się, że cały czas stał pod drzwiami z zegarkiem w ręku i sprawdzał czy nie jestem tam za długo i znów nie zemdlałam-może odwołam jutrzejszy koncert?
-Zwariowałeś?! Nic mi nie jest. Mogę tańczyć i śpiewać przez całą noc-zaczęłam skakać po łóżku-po prostu nie chciało mi się wstawać i cię o to poprosiłam. Gdybym straciła pamięć i zapomniała w co wierzę to mielibyśmy miłą i ciekawą noc-podeszłam do niego i na nim usiadłam.
-A może źle sobie przypomniałaś-odgarnął moje włosy na lewe ramię i przejechał ustami po prawym.
-Czyli już mi wierzysz, że jest OK i nie odwołasz koncertu?
-Tak.
Wtedy nasze twarze zbliżył się, że dzieliły je ułamki milimetra, a potem oddaliłam się położyłam na drugim łóżku, żeby obszedł się smakiem. Będąc w związku uzmysłowiłam sobie, że to prawda, że kobiety mają swoje sztuczki, które działają na wszystkich mężczyzn. Miało być tak, że ja kładę się spać, a on wyobraża już sobie co by było gdybym była w tej chwili z nim, ale mój brzuch chyba tego nie wiedział i głośno zaburczał.
-No właśnie, w końcu nie jedliśmy kolacji-odparł Justin-zaraz coś zamówimy-podniósł telefon-co chcesz?
-Musli z jogurtem.
Justin zamówił jedzenie i spokojnie czekaliśmy. Po 10 minutach przyniesiono nam wszystko. W tej samej chwili zadzwonił telefon. Justin odebrał i po jego słowach mogę stwierdzić, ze był to Jeremy. Okazało się, że dzieciaki jeszcze nie śpią i chcą się koniecznie z nami pożegnać na dobranoc. Po chwili przebiegły dzieciaki. Oboje podeszły do mojego łóżka i zaczęli się pytać jak się czuję. Jazzy życząc mi zdrowia dała mi też czekoladkę. Była słodziutka. Obydwoje pocałowałam na dobranoc. Pożegnaliśmy się też z Jeremym i umówiliśmy się na śniadanie na 8. Chociaż nic do nich nie miałam to ucieszyła się, że wszyscy wyszli. Chciałam trochę odpocząć, bo to był na prawdę dzień pełen wrażeń. Kiedy wciągnęłam jedzenie zgasiłam górne światło i zaczęłam czytać książkę przy lampce nocnej. Lubiłam poczuć się jak w domu, a już dawno nie miałam takiej okazji, bo zawsze od razu zasypiałam. Mogłam odpłynąć w krainę atramentu. Czytałam po polsku co dało mi trochę wewnętrznego spokoju, bo od kiedy poznałam Justina, a szczególnie od początku trasy zaczęłam już nawet myśleć po angielsku co by dla mnie aż dziwne. Czytałam książkę autorstwa Sparksa, bo one zawsze pozwalały mi się trochę 'zatopić'. Po jakiejś godzinie stwierdziłam, że chcę już spać. Kiedy odwróciłam się żeby zgasić lampkę zobaczyłam Justina i powróciłam do rzeczywistości, która była mniej realna od moich snów. Leżał tam bawiąc się telefonem. Jak zwykle w takich sytuacjach nie mogłam uwierzyć, że ten chłopak jest mój i w to, że z nim chodzę, a nawet przebywam w jego towarzystwie. Chciałam żeby on też miał coś od życia, więc podeszłam do jego łóżka najciszej jak potrafiłam i położyłam się naprzeciwko niego podpierając głowę na ręce.
-Co?-zapytał dalej gapiąc się w telefon.
-Nic-powiedziałam z lekkim obrażeniem w głosie.
-Przepraszam-odłożył telefon-jak tam?
-Dobrze-uśmiechnęłam się z zadowoleniem-a u ciebie?
-Też-złapał za dół mojej koszuli-jak się nazywa taki materiał?
-Satyna.
-To możesz w niej chodzić cały czas-uśmiechnął się-a przynajmniej dopóki ośmielisz się..
-Nie kończ-zaśmiałam się-dobranoc-cmoknęłam go w czoło i poszłam do łazienki.
Patrzyłam przez 10 minut w lustro i zastanawiałam się co on właściwie we mnie widzi. Nie chodzi o to, że mam niską samoocenę, ale w sumie to nic we mnie specjalnego nie ma. Czasem nadrabiam strojem, tak jak na przykład wtedy w tej koszuli. Ładnie opinała się na biuście i przed odcięcie pod nim sprawiała, że wyglądałam znośnie. Potem zaczęłam myć zęby, a wtedy usłyszałam jak z pokoju Justin woła moje imię. Wychyliłam się z łazienki ze szczoteczką w ustach i rzuciłam mu pytające spojrzenie, a on tylko uśmiechnął się i powiedział 'Tylko sprawdzam'.
-Jeśli tak już będzie zawsze to będzie mi naprawdę dziwnie-pomyślałam i wróciłam do mycia zębów.
Za chwilę wróciłam do pokoju i położyłam się wygodnie na łóżku. Przez chwilę myślałam jak zagadać jeszcze Justina, ale nie wiedząc kiedy zasnęłam.

3 komentarze: