Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


27 lutego 2011

ROZDZIAŁ 47

Rano obudziłam się i zobaczyłam nad sobą Biebera opierającego się na rękach koło mojej głowy. Muszę przyznać, że takie poranne widoki od razu sprawiały, że czułam się w pełni trzeźwa i jednocześnie wywoływały bliżej nieokreślone ruchy wskazówki 'podniecenie'. Co, ale cóż, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Nigdy nie wiedziałam skąd wie, co tak naprawdę lubię, a może po prostu nic nie robi, a ja i tak widząc go tracę pod nogami grunt. Ugiął ręce tak, że jego twarz znajdowała się bardzo, ale to bardzo blisko mojej. Przez chwilę bałam się, że to za to co zrobiłam mu wczoraj i teraz to ja obejdę się smakiem, ale na swoje szczęście myliłam się. Na początku delikatnie, jedynie wręcz przyłożył, swoje usta do moich, a potem kiedy lekko swoje rozchyliłam on równie delikatnie zrobił to samo i połączyliśmy się w pocałunku pełnym iskier. W takiej chwili wszystkie mięśnie za wyjątkiem tych języka i ust rozkurczają się i jest się trochę jak galaretka na torcie. Cieszyłam się, że wpływam na niego tak samo, jak on na mnie. Po chwili jego ręce odmówiły mu posłuszeństwa i opadł na mnie. Chodź było to niezamierzone to i tak było delikatne, bo tylko delikatnie wywołał drganie tej części ciała na którą opadł. Czułam jego ciężar na biuście, brzuchu i udach. W tej samej chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi.Justin zaczął już delikatnie napinać mięśnie żeby wstać, ale pociągnęłam go do siebie i delikatnie złapałam ustami jego dolną wargę, a potem puściłam go wolno. Justin poprawił sobie spodenki i otworzył drzwi.
-Cześć dzieciaki. Chciałem się zapytać czy dziś też mam wolne, czy mam jakąś robotę-zapytał Kenny w drzwiach.
-Aha-ziewnął Justin-dziś mam koncert, więc z wolnego nici. Zaczyna się o 17, więc o 15.30 musimy być na miejscu.
-Czyli o 15 na dole?
-Zgadza się.
-Sorry, że obudziłem.
-Nic się nie stało. I tak pewnie już późno.
-7.50.
-No właśnie.
-Dobra, lecę. Do zobaczenia.
-Pa-zamknął lekko teatralnie drzwi i zbliżał się do mnie-a więc na czym się zatrzymaliśmy?
-Wydawało mi się, że skończyliśmy, ale za to możesz pomóc mi wstać-wyciągnęłam wysoko ręce, ale on i tak złapał mnie za kostki i ściągnął z łóżka tak, że spadłam na tyłek.
-No to dziś znowu nie będę mogła siadać-wstałam z podłogi i poszłam do łazienki cały czas masując bolące pośladki.
Szybko ubrałam się i zaliczyłam poranną toaletę. Wyszłam mijając się w drzwiach z Bieberem. Nie mogłam się opanować i zmierzwiłam jego włosy ręką, a on zrobił mi to samo. Odsłoniłam grube zasłony i wyjrzałam przez okno. Był piękny widok, więc wyszłam na balkon i usiadłam na ziemi po turecku. Nagle zawołał mnie i razem poszliśmy na śniadanie. Przy stole Jeremy energicznie rozmawiam z Justinem o wieczornym koncercie. Ja byłam trochę rozmarzona i patrzyłam na Justina, na jego ruch warg. Z tego snu obudziło mnie jajko, które odbiło się od mojego dekoltu i spadło na spodnie. Było ugotowane na twardo, ale za to całe w majonezie.
-Przepraszam-pisnęła Jazzy.
-Nic się nie stało-uśmiechnęłam się i zaczęłam wycierać serwetką majonez.
Po tym wszyscy zaczęli już się zbierać. Poszliśmy do pokoju, a ja od razu zmieniłam spodnie. Weszliśmy jeszcze umyć zęby do łazienki, a wtedy Biebs powiedział, że dzisiaj wcześniej wychodzi, bo będą długo ćwiczyć. Byłam z tego powodu trochę smutna, ale przecież szedł do pracy. Wyszło na to, że ma jeszcze godzinę do wyjścia. Na początku powiedział żebym szła ze mną, ale zaoferowałam, że zostanę z dziećmi żeby mógł ćwiczyć w spokoju i da to trochę odetchnąć Jeremyemu. Nie zależnie jak dobrym jest ojcem to każdemu facetowi potrzeba trochę pobyć w męskiej atmosferze. Zgodził się na to. Godzina minęła praktycznie niezauważalnie. Justin chodził po pokoju, dzwonił do kilku osób, pakował rzeczy, a ja tylko siedziałam i gapiłam się w ścianę. Mimo tego, że jest piosenkarzem, a ten zawód może kojarzyć się z super zabawą i dużą kasą, ale tak naprawdę to jest bardzo ciężka praca. Odłożył dwa dni żeby pobyć ze mną i rodziną, więc cały dzień musiał poświęcić na trening tańca i ćwiczenia wokalne. Było mi go czasem szkoda, bo dla mnie były to wakacje, które dają odpoczynek od szkoły, a on pracował. Wiedziałam, że ja daje mu trochę normalności, bo byłam w stu procentach zwykła i codzienna. Po prostu rano budziliśmy siebie nawzajem, jedliśmy śniadanie i cieszyliśmy się sobą, kiedy nie było żadnych wywiadów ani koncertów. Ten dzień był niestety dniem pracy. Pożegnał mnie całusem w policzek i wyszedł. Chwilę później przybiegły dzieci. Myślałam, że będzie łatwiej, ale jednak aż tak dobrze nie było. Były pełne energii i nie wystarczało im skakanie po łóżkach i zabawa w zgadywanki. Pomysłów szukałam u recepcjonistki i na szczęście okazało się, że na samym dole jest brodzik i sala zabaw dla dzieci. Na początku nie byłam pewna wody, ale kobieta powiedziała, że tam się nawet mysz nie utopi, bo ma 30 centymetrów głębokości. Zadzwoniłam do Jeremyego żeby zapytać czy możemy tam pójść. On od razu się zgodził i poinformował mnie gdzie są kostiumy. Po przebraniu dzieci zeszliśmy na dół. Poprosiłam Jazzy żeby cały czas trzymała się jak najbliżej mnie i nie robiła żadnych głupot. Okazało się, że było tam pełno dzieci. Wśród rodziców rozpoznałam kilka gwiazd telewizji, ale nie gapiłam się na nie, bo po poznaniu Ushera nic nie robiło już na mnie takiego samego wrażenia. Chyba dzieci dobrze się bawiły, bo Jazzy poznała jakąś dziewczynkę i razem biegały dookoła basenu z kulkami. Jexonowi najbardziej podobało się w brodziku, bo znalazł małego plastikowego rekina i straszył nim wszystkich. Zauważyłam, że gapi się cały czas na mnie jakaś dziewczyna wyglądająca na 14 lat. W końcu 'niechcący' dostałam od niej piłką z gąbki.
-Przepraszam-posłała mi wymuszony uśmiech-jesteś Kasia?
-Znamy się?
-Ja ciebie tak-kolejny uśmiech.
-Aha..i co dalej?
-Chciałam ci coś powiedzieć-przybliżyła usta do mojego ucha-jesteś grubą, brzydką suką i jeśli nie przestaniesz wdzięczyć się przy Bieberze to źle skończysz. Lepiej wracaj do swojego zadupia w Polsce i zakop się w waszym bagnie jakim jest wasz kraj-szepnęła do mojego ucha i odeszła zanim cokolwiek odpowiedziałam.
Oczy zaczęły mnie piec, ale powstrzymałam się od płaczu. Na prawdę zrobiło mi się trochę przykro, że ktoś kto mnie w ogóle nie zna może tak o mnie sądzić i bez problemu mi o tym powiedzieć. Doszło wtedy do mnie, że takich osób jest więcej i przypomniała mi się historia jak na mnie napadli. Zostaliśmy jeszcze tam przez chwilę, ale po tylu spojrzeniach tamtej dziewczyny postanowiłam, że czas wracać do pokoju. Jakimś cudem udało mi się oderwać Jaz od zabawy i po 10 minutach byliśmy już na górze. Zbliżał się czas obiadu, więc ubrałam dzieciaki i zeszliśmy do restauracji. Wszyscy kelnerzy chyba już mnie pamiętali, bo podchodzili kilka razy i pytali jak nam minął dzień i jak się czuję z czego domyśliłam się, że cała obsługa słyszała o moim omdleniu. Jednak tylko grzecznie odpowiadałam, że czuję się doskonale i dziękowałam za zainteresowanie.  Dzieci jadły aż im się uszy trzęsły. Potem kiedy byliśmy już w pokoju na początku pozwoliłam pooglądać Jazzy moje ubrania, które chętnie również przymierzała chociaż były na nią sporo za duże. Włączyłam im film i nie wiem kiedy, ale zasnęłam.

3 komentarze:

  1. bardzo długi i dobry rozdział ! niecierpliwie czekam na więcej, robi się coraz ciekawiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jeden normalny blog w którym od razu się nie kochają (sex) : D
    Rozdział bardzo ciekawy .

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodząc teraz na bloga myślałam, że nikt już tego nie czyta, a tu takie miłe komentarze;) Jestem trochę niezrównoważona i od razu się wzruszam w takich sytuacjach... dziękuję

    OdpowiedzUsuń