Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


28 lutego 2011

ROZDZIAŁ 48

Obudził mnie telefon, który podniosłam z zamkniętymi oczami.
-Kasia, gdzie jesteście?-zapytał lekko zaniepokojony Jeremy-coś się stało?
-Co? A która godzina?-pytałam zaspana.
-Justin wychodzi na scenę za trzy minuty.
-O mój Boże. Zasnęliśmy. Zaraz będziemy.
-W sumie jeśli dzieci już śpią to nie musicie się śpieszyć. Chyba, że ty chcesz być koniecznie na koncercie.
-Tak właściwie to nie jest mi to konieczne.
-Dobra. Powiem Justinowi, że śpicie i raczej nie przyjedziecie.
-Ale nie będzie zły?
-Nie. Muszę kończyć. Dobranoc Kasiu.
Było mi trochę głupio, że zaspałam na koncert. Zadzwoniłam do Justina i przeprosiłam bardzo, ale on nie był zły. Powiedział mi tylko, że przykro mu, że przez dzieci muszę zostać. Na koniec życzyłam mu połamanie nóg i rozłączyłam się. Dzieciaki spały jak małe misie. Nie wykonywałam żadnych raptownych ruchów, bo Jazzy była o mnie oparta. Musiały się zmęczyć po zabawie. Ja też nigdy nie gardziłam snem, więc po 10 minutach również znowu zasnęłam.
-Kasia, Kasia-ktoś mnie szturchał.
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że to Jexon. Okazało się, że już wyjeżdżają. Zupełnie zapomniałam, że przyjechali tylko na dwa dni. Od razu obcałowałam Jexona, potem Jazzy i na końcu Jeremyego. Było mi trochę głupio, że musieli mnie budzić, bo spałam jak kamień. Justin odprowadził ich na dół i po pół godziny wrócił.
-Smutno mi, że już pojechali. Są cudni-powiedziałam kiedy usiadł na fotelu.
-Na pewno jeszcze się spotkamy-powiedział wyciągając komputer.
Widząc, że Justin chce odpocząć poszłam na balkon i oparłam się o ścianę. Patrzyłam w dal i o niczym nie myślałam. Za chwilę dołączył do mnie Bieber i położył mi na kolanach MacBook'a. Odpaliłam filmik. Część była z tego koncertu kiedy JB śpiewał dla mnie piosenkę, a potem pełno zdjęć z całej trasy. Widać było, że nawet kiedy my nie widzimy aparatów to one nas widzą. Po pięciu minutach byłam taka wzruszona, że się rozpłakałam. Oparłam głowę o jego ramię i przypomniałam sobie wydarzenia z trasy. Pocałował mnie wtedy delikatnie w usta i poszliśmy do wnętrza pokoju. Zamówiliśmy sobie dwie herbaty, które sączyliśmy powoli, bo aż parzyły. Opowiedziałam JB o dzisiejszej sytuacji z tamtą dziewczyną. Był trochę wkurzony, ale powiedziałam mu, że nie biorę takich rzeczy do siebie i po prostu było mi trochę dziwnie. Wtedy otoczył mnie swoim umięśnionym ramieniem i położył rękę na moim brzuchu.
-Kasiu, przecież jesteś szczupła. Dla mnie idealna-poklepał mnie po brzuchu.
-Na prawdę?-spojrzałam otwierając szeroko oczy.
-Oczywiście, głuptasku-cmoknął mnie w nos-jutro też jedziesz ze mną w autobusie?
-Szczerze?
-Tak.
-Wolę jechać samochodem, ale ty jedz autobusem.
Wtedy zrobił mieszaną minę, ale przekonałam go, że bez znaczenia czy jedziemy osobno, bo łączy nas coś nierozerwalnego. W końcu poddał się. Po zaliczeniu łazienki położyliśmy się spać. Oczywiście nie obeszło się bez chodzenia po pokoju i mówieniu 'dobranoc' co trzy sekundy. Specjalnie nastawiłam sobie budzik wcześnie żebym tym razem ja obudziła Biebra. Okazało się, że on też nastawia sobie specjalnie budzik, ale zdążyłam schować jego telefon do łazienki zanim się obudził. Myślałam co mogłabym zrobić. Leżał na boku, więc siadanie czy skakanie nie wchodziło w grę. On witał mnie pocałunkiem, ale ja chciałam zrobić co innego. Zaczęłam powoli ciągnąć za jego prześcieradło co sprawiało, że był coraz bliżej brzegu. Nagle pociągnęłam najmocniej jak mogłam i runął na podłogę. Łóżko było wysokie, ale spadł na gruby, puszysty dywan, więc nic nie mogło mu się stać. On widząc jak się śmieje podciął mi nogę i po utraceniu równowagi runęłam na niego. Nie byliśmy na siebie źli i od razu złożyłam na jego ustach pocałunek. W tamtej chwili do pokoju wszedł Kenny. Było mi głupio, bo zobaczył dziwną scenę. Niby pokój pusty, ale nagle ponad łóżko podniosłam głowę i spojrzałam na niego tępo. Potem zrobił to samo leżący pode mną Justin. Kenny od razu zamknął drzwi i krzyknął tylko żebyśmy się szykowali do wyjazdu. Spojrzałam na JB, a on tylko zaśmiał się i powtórnie położył. Jednak ja za bardzo się speszyłam i zaczęłam wstawać, a on złapał mnie za kolanami i puścił do mnie oczko. Wiem, że zrobił to specjalnie, bo wie, że wtedy zamieram. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się nie poddać jego urokowi i poszłam do łazienki. Potem czas bardzo szybko leciał. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy w czasie kiedy on był w łazience. Następnie poszliśmy na śniadanie. Nie odzywaliśmy się ani słowem, ale za to świdrowaliśmy siebie wzrokiem. Justin miał na sobie bluzkę z wycięntym dekoltem czyli taką jaką najbardziej lubiłam, bo można było dostrzec linię zarysowanych mięśni. Do tego była czarna co sprawiało, że wyglądał jeszcze bardziej pociągająco. Zawsze wyglądał świetnie, od butów aż do czapki. W końcu zebraliśmy się i razem z Kennym pojechaliśmy na parking, gdzie Justin przesiadł się do autobusu. Jednak to na prawdę nie była dla nas przeszkodą. Po godzinie, którą spędziłam w ciszy i spokoju dostałam od niego SMSa 'co robisz?'. Zaczęłam się lekko śmiać aż Kenny zapytał o co chodzi, a wtedy powiedziałam mu, że chyba Justin wierzy, że po drodze wyskoczyłam z auta. Od razu odpisałam 'przeglądam COSMO'.
-Haha-odpisał.
-Jest pokaz 100 najlepszych ciach tego roku <3 bez koszulki...
-I jak?
-Hmm, ciekawie. Masz może numer do Pattinsona albo tego z 'Plotkary'?
-Wybij to sobie z głowy.
-;P, a Ty co robisz?
-Oglądam Playboya...
-Odłóż to, bo pożałujesz!
-A co mi dasz?
-Wszystko...
-Mam kilka propozycji.
-Wybierz jedną i postaram się wykonać zadanie.
-Przedstawię Ci ją dziś wieczorem.
-Będę czekać.
Lubiłam takie rozmowy z lekkim podtekstem. Nie dlatego, że wtedy się podniecałam, ale po prostu śmieszyło mnie to odrobinę. Zdrzemnęłam się wtedy trochę.

1 komentarz: