Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


13 marca 2011

ROZDZIAŁ 52

Cathlin szybko podniosła mój telefon. Nic jednak nie powiedziała lecz tylko podała mi go z włączoną wiadomością, która brzmiała"tak właściwie to już jest jutro, a powiedziałaś, że wtedy się spotkamy, więc może przyjdziesz na chwilę?".
-Iść czy nie iść?-zapytałam o zdanie Cathlin.
-A co byście robili o tej porze?
-No nie wiem. Pogadamy pewnie.
-Tylko?
-Jeśli chodzi ci o takie specyficzne kontakty to my nic-zaśmiałam się.
-No to leć-uśmiechnęła się.
Jednak nie za bardzo chciałam chodzić po hotelu o tej porze, więc napisałam do JB żeby po mnie przyszedł. Zjawił się po 5 minutach i poszliśmy do niego. Od razu ulokowałam się na wielkim łóżku. Przez niego też nabrałam chęci posiadania zawsze jak największego łóżka. Kiedy usiadł koło mnie wyczułam, że nieźle się wypachnił. Przybliżyłam nos do jego szyi i głęboko wciągnęłam zapach. Wyczułam, że to VERSACE. Później Bieber wyciągnął komputer i oglądaliśmy na nim różne śmieszne filmiki. Nastawiłam sobie budzik tak żeby dzwonił co 20 minut żebym przypadkiem tu nie zasnęła. Justin wybuchał śmiechem kiedy kolejny raz słyszał tę głupkowatą melodyjkę. Choć nie było mi zimno to i tak przykryłam kołdrą nogi. Potem Bieber włączył "Walk to remember". Oglądałam go już kilka razy, ale miałam na niego ochotę. Jakoś chwytał mnie za serce. W kilku sytuacjach zaczęłam płakać i zmoczyłam cały rękawek jego koszulki. On lekko śmiał się ze mnie, że jestem niezrównoważona. Najgorzej było w czasie sceny ślubu. Wtedy aż się trzęsłam. On kilka razy pocałował mnie w głowę, ale to nic nie dawało. Jeszcze głośniej wybuchłam kiedy wyobraziłam sobie, że mogłabym stracić kogoś kogo tak kochałam. Przytuliłam mocno Justina i nie chciałam przestać kurczowo się go trzymać.
-Uważasz, że można być tak zakochanym w takim wieku?-zapytałam.
-Myślę, że tak. Oni byli mniej więcej w naszym wieku kiedy wzięli ślub.
-A ty byłbyś na to już gotowy?
-Uwierz mi, w tej chwili mógłbym to z tobą zrobić.
-Jesteś aż tak nas pewien?
-Tak.
-A byłbyś gotów założyć własną rodzinę?
-Wiesz o tym, że moi rodzice spłodzili mnie w młodym wieku i ja nie chciałbym tego zrobić. Nawet ze względu na to żeby moje dziecko nie było, tak jak ja, z rozpadniętej rodziny.
-Czyli wróżysz, że gdybyśmy się pobrali to w końcu byśmy się rozwiedli?
-Nie jako my, ale gdyby pojawiło się teraz dziecko. Jak byś to sobie wyobraziła? Ja musiałbym pracować, a ty byłabyś z dzieckiem w Atlancie? Byłabyś nawet gotowa przeprowadzić się do Stanów na stałe?
-Powiem ci tak. Ja nie szukam przygód i możesz teraz mnie rzucić, ale jeśli nie uważasz, że możemy być razem do końca życia to ja nie chcę takiego związku. Niby mówisz, że mógłbyś się ze mną ożenić nawet teraz, ale jeśli chodzi już o dziecko to jesteś na nie. Dziecko nie jest przeszkodą, ale wielkim szczęściem dla małżeństwa. Czy dla mnie i dla swojego dziecka nie mógłbyś zrobić przerwy z karierą? I nie mów teraz o pieniądzach, bo bez przesady, ale za jeden twój koncert można przeżyć trzy lata.
-Nie jesteś szczęśliwa z tego co mamy teraz? Jesteśmy wolni, mamy pieniądze, możemy robić wszystko.
-Powiedz jedno. Uważasz, że potrafilibyśmy być razem do końca życia?
-Nie wiem.
-Masz prosty wybór, tak czy nie?
-Nie, ale..
-Nic już nie mów. Dzięki, że mi to powiedziałeś. Proszę, zadzwoń rano na lotnisko i dowiedz się czy byłaby możliwość przebukowania mojego biletu na jak najszybszy lot. Ja idę-podeszłam do drzwi, ale po chwili się cofnęłam-masz-rzuciłam w niego pierścionkiem. Fajnie było i dziękuję za fajne wrażenia-wyszłam i poszłam do swojego pokoju.
Cieszyłam się, że Cathlin już spała, bo nie miałam ochoty jej o wszystkim opowiadać. Poszłam do łazienki i zaczęłam lekko płakać co później przeszło w wielki szloch. Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam, ale mimo wszystko byłam zadowolona, że skończyłam związek bez przyszłości.
-Może jednak jest w tym trochę prawdy, że związki normalnych z gwiazdami nie są możliwe i prędzej czy później się rozpadają. Jakoś to przeżyję. Mam przecież szkołę, kolegów i jakoś sobie poradzę-myślałam.
Poszłam spać i cudem zasnęłam. Kiedy wstałam koło 7 od razu sprawdziłam telefon. Dostałam SMS 'lot jest o 9, o 7.50 bądź na dole'. Ucieszyłam się, że nie będę musiała z nikim żegnać się i tłumaczyć. Po prostu zaczęłam się pakować i napisałam dla każdego pożegnanie na kartce. Rzeczy, które dostałam od Pattie zostawiłam, bo nie chciałam mieć tego typu pamiątek. Wyszłam i wsiadłam do samochodu. Lot mijał bardzo długo. Gapiłam się w okno co jednocześnie przypominało mi lot nad Nowym Jorkiem. Naciągnęłam więc na uszy słuchawki pokładowe. Nagle zaczęła lecieć jego piosenka, więc od razu je odłożyłam. Kompletnie zapomniałam napisać rodzicom, że przylecę wcześniej, ale miałam nadzieję, że będą w domu. Nie miałam ochoty dzwonić w czasie lotu i wszystko tłumaczyć, więc postanowiłam zrobić im pseudo niespodziankę. Trochę pospałam i w końcu obudziła mnie informacja o tym, że wylądowaliśmy i rozległy się brawa dla pilota. Potem odebrałam bagaże i pojechałam taksówką do domu.

2 komentarze:

  1. wybacz, ale to chyba najgłupszy powód rozstania jaki mogłam sobie wyobrazić...

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc wiem, ale wydaje mi się, że było to za dużym obciążeniem psychicznym. Było wszystkiego za dużo. W takim świecie nie trudno zwariować, a coś tak niewyobrażalnego jak romans zwykłej polskiej dziewczyny z Justinem Bieberem nie pomaga. Ona chciała być w zgodzie ze sobą, a nie zmieniać się dla niego.

    OdpowiedzUsuń