Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


16 marca 2011

ROZDZIAŁ 55

Było bardzo ciężko, bo jak zwykle, był wszędzie. Dodatkowo wszystko się natężyło, bo miał przyjechać do Polski i chociaż była jeszcze kupa czasu do koncertu to i tak wszędzie porozwieszali plakaty. Nawet na planie filmu wszyscy o tym gadali. Dodatkowo proponowali mi, że jak chcę to mogą mi załatwić wejściówki za kulisy. W tym gronie nie byłam znana jako była Justina, więc po prostu grzecznie odmówiłam. Mimo wszystko, marzec jakoś przetrwałam. Głupio było mi jedynie w jego urodziny, ale jakoś dałam radę. Codzienne czynności pozwalały mi o tym nie myśleć. W szkole i na planie było okey chociaż wszystko razem wzięte dawało w kość. Zrozumiałam jakie jest życie Justina choć pewnie było trzy razy gorsze. W lutym się przeprowadzałam, więc dodatkowo miałam dużo rzeczy na głowie. Kiedy pakowałam wszystkie swoje rzeczy w pudła trafiłam na koszulkę Biebsa, którą dał mi bardzo dawno. Spojrzałam tylko na nią i wyrzuciłam za okno żeby o nim nie myśleć. Ponieważ rodzice zaoszczędzieli trochę pieniędzy sprzedaliśmy mieszkanie w bloku i kupiliśmy dom jednorodzinny niedaleko centrum w pięknej okolicy. Był na prawdę piękny i przyjemny. Do swojej dyspozycji miałam całe piętro, gdzie był mój pokój, duża garderoba, łazienka i pokój gościnny. Wszystko było w odcieniach jasnego fioletu i bieli. Wszystko sama urządziłam i byłam z siebie bardzo dumna. Czas bardzo szybko leciał, a potem były jeszcze święta Wielkanocne, więc obudziłam się tydzień przed koncertem. Wtedy chodziłam jak nakręcona. Nie mogłam myśleć o niczym innym. Najchętniej powiedziałabym im wszystkim, że nie mam czasu, bo kręcimy, ale wcześniej wygadałam się już, że sceny ze mną już się skończyły i mam wolne. Choć błagałam żeby go nie zobaczyć to jeszcze bardziej modliłam się żeby go spotkać i zobaczyć choć przez 10 sekund, więc przygotowywałam się z wielką parą. Słyszałam plotki, że ma przyjechać z Willow Smith, z którą niby się umawia. Wydało mi się totalnie głupie, bo między nimi jest przecież różnica 7 lat, ale jak zapamiętałam na zawsze, Never Say Never... Dzień przed ich przylotem rozmawiałam z Cathlin. Postawiła mi ultimatum, które było mimo wszystko całkowicie zrozumiałe. Powiedziała, że na pewno zobaczę Biebera, bo jeśli chcę spędzić czas z nimi to on też tam będzie.Wiedziałam, że nie wypada się kłócić, bo oni ze sobą też się rzadko widywali i ten wyjazd tak samo był dla mnie jak i dla niego, a nawet dla niego pewnie bardziej, bo są ze sobą blisko. Miałam jakieś głupie plany, że pójdę tam z Alexem, ale potem zobaczyłam taką scenę jak się gapi na Justina i jednocześnie chce ze mną do czegoś dojść i od razu wybiłam to sobie z głowy. Potem zaczęłam wymyślać, że zrobię tam jakąś scenę miłosną na przykład z Chazem, ale nie należę do takim osób, które lubią robić wokół siebie szum, więc to też skreśliłam. W końcu stwierdziłam, że jakoś dam radę sama, ale byłam pewna, że ubrać się muszę nienagannie. Cathlin w dniu wyjazdu wysłała mi SMSa, że będą w Polsce o 12, więc możemy się spotkać u nich w hotelu około 15. Kiedy z nią pisałam u mnie w Polsce była noc, ale nie przeszkodziło mi to w wywaleniu wszystkich moich ubrań na podłogę i wybraniu trzech strojów na trzy dni, w których mogłam spotkać Justina. Kompletowanie zajęło mi cztery godziny. Całe szczęście, że niedawno przeprowadziliśmy się do domku jednorodzinnego i miałam całe piętro dla siebie, więc nikomu nie przeszkadzało te stękanie kiedy sięgałam po coś z najwyższych półek w szafie. Była wiosna i nie było jeszcze za ciepło, więc postanowiłam pójść na całość. Przyszykowałam sobie płaszcz Burberry, na którego zaoszczędziłam i ostatnio mając zaliczkę za film poszłam do butiku i nabyłam to cudo. Reszta była już normalniejsza. Nie mogłam zasnąć, ale w końcu dałam radę chociaż cztery godziny snu to nie wyczyn. Był piątek, więc szłam normalnie do szkoły. Tam średnio mogłam się skupić i nauczyciel od fizyki dziwnie na mnie patrzył. Po lekcjach, o czym zupełnie zapomniałam, musiałam pójść na zebranie samorządu. Była tam ponownie burza pomysłów pierwszaków, z których nawet kwarta nie była ciekawa. Pojechałam tylko na chwilę do domu żeby się przebrać i wyruszyłam do hotelu.  W drodze zamiast myśleć, że zaraz spotkam Cathlin, Chaza, Ryana i Crisa cały czas w głowie miałam Biebera. Nie widziałam go od dziewięciu miesięcy za wyjątkiem tych trzech sekund kiedy był u mnie Chaz. W autobusie tak biło mi serce, że aż cztery razy przygryzłam sobie język rzując gumę. W końcu wysiadłam pod tym samym hotelem co pierwszego dnia kiedy spotkałam JB i znów przyszły wspomnienia... Szybko wzięłam się w garść i poszłam do drzwi.
-Znów przyjechał ten chłopak, a właściwie już mężczyzna to i ty tu jesteś-zaśmiał się odźwierny.
-Kurczę, pamiętliwy się znalazł-pomyślałam-tak właściwie to przyszłam do koleżanki-powiedziałam z uśmiechem uprzejmości.
-Aha-zrobił zmieszaną minę-miłego dnia.

5 komentarzy:

  1. może jestem niepoprawną romantyczką ,ale byłabym przeszczęśliwa gdyby znowu się zeszli (:

    OdpowiedzUsuń
  2. ja również.. popieram..

    OdpowiedzUsuń
  3. zobaczymy...
    nowa notka po 1300 wyświetleniu

    OdpowiedzUsuń
  4. to teraz i Ty wyznaczasz jakieś progi na wyświetlenia? komentarze.. yh to straszne..

    OdpowiedzUsuń
  5. gdyby nie dobiło to i tak bym pisała. Dla mnie 1300 wyświetleń jest wielkim szokiem, bo nigdy nie myślałam, że tyle osób wejdzie na moje wypociny... Ogólnie to też nie lubię tych odliczanek.

    OdpowiedzUsuń