Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


7 lutego 2013

ROZDZIAŁ 112


Rano wszystko mnie bolało nie wiadomo od czego. Wychodząc spod kołdry spojrzałam na śpiącego na brzuchu Justina. Chętnie położyłabym się znowu obok i spała dalej, ale musiałam iść do szkoły. Obawiałam się jej jeszcze bardziej jak dzień wcześniej. Szybko poszłam pod prysznic i ubrałam się. Zaspana czesałam włosy i przyglądałam mu się. Potem zeszłam do kuchni coś zjeść. Chwilę później musiałam już wychodzić, więc poszłam do sypialni po torbę.
-Kasia?-usłyszałam zachrypiały głos.
-Już wychodzę.
-Choć do mnie na chwilę-zamruczał.
Podeszłam do łóżka szybkim krokiem i pochylając się nad nim cmoknęłam go w usta.
Jadąc do szkoły zastanawiałam się czy dziś poznam kogoś fajnego. A może znowu porozmawiam z tamtym chłopakiem, który powiedział mi o zbiorowym zerwaniu. Szybko zaparkowałam pod budynkiem i poszłam do szkoły. Miałam jakieś dziwne wrażenie, że dużo osób na mnie zerka. Pomyślałam, że to pewnie wszystko mi się wydaje i bez oporów przeszłam schodami do środka. Chwilę zajęło mi znalezienie szafki, ale w końcu się udało.
-Dlaczego się wczoraj zerwałaś?-zagadała jakaś dziewczyna.
-O, Morgan. Cześć-lekko się wystraszyłam.-No podobno wszyscy się rozjechali.
Zrobiła dziwną minę, a potem odeszła bez słowa. Zaczęłam się zastanawiać czy może wczoraj wcale tak nie było i tylko ja odjechałam. Bałam się kolejnej lekcji, ale nie mogłam przecież uciec. Jakimś cudem udało mi się znaleźć klasę i usiadłam w wolnej ławce od strony drzwi. Wszyscy byli zajęci rozmową, ale każdy rzucił na mnie przelotnie okiem. W tamtej chwili wszedł nauczyciel. Szybko czytał listę obecności.
-I nasza nowa uczennica-uśmiechnął się i przeczytał moje nazwisko w najdziwniejszy sposób jaki kiedykolwiek słyszałam.
Wcześniej zastanawiałam się pod jakim nazwiskiem powinnam być zapisana w szkole. Kiedy Justin załatwiał wszystko podał początkowo swoje nazwisko, ale moi rodzice stwierdzili, że nie należy wyprzedzać faktów i poprosili aby użył mojego panieńskiego(jak to brzmi). Potem nawet się z tego cieszyłam, bo myślałam, że ludzi nie będą mnie od razu kojarzyć z Bieberem w szkole. No ale okazało się, że jest wszystko jedno, bo i tak ludzie dziwnie na mnie patrzyli.
Wracając do klasy.
-To jest ktoś nowy-usłyszałam jak dwie dziewczyny zaczęły się rozglądać i potem chichotać.
Choć ich zachowanie było dziwne odczułam, że mają mnie gdzieś i nawet przez sekundę nie pomyślały w tamtej chwili, że mam coś wspólnego z Justinem. Oglądały coś w telefonie pod ławką i poprawiały wielkie okulary z równie dużym logo projektanta. Od razu pomyślałam, że to pewnie taka klasowa elita. Ucieszyłam się, że nie interesuje ich moje istnienie. Reszta klasy zaczęła trochę szeptać wymieniając tylko ze trzy słowa. Potem klasa ucichła.
-Przepraszam za spóźnienie-wszedł jakiś chłopak.
Szybko rozejrzał się po klasie i doszło do mnie, że pewnie go podsiadłam i opuściłam wzrok.
-Jacob siadaj obok nowej koleżanki-powiedział nauczyciel.
Chłopak szybko usiadł obok i rzucił na mnie okiem. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc nie powiedziałam nic. Czułam się strasznie niezręcznie. Dodatkowo w trakcie trwania lekcji kilku chłopaków cały czas do niego szeptało „Gadacie już?” itp. Zaczęłam się aż pocić i chciałam aby jak najszybciej matematyka się skończyła. Po dzwonku niemal wybiegłam z klasy. Nie wiedziałam z kim rozmawiać czy coś, co ze sobą będę robić na przerwach.
-Kate, możesz się mnie trzymać przez te pierwsze dni-zaczepiła mnie Morgan.-Nie wiem jak to możliwe, ale mamy wszystkie lekcje razem.
Nie rozumiałam czemu nagle jest pomocna. Dzień wcześniej trochę po mnie pojechała, a w tamtej chwili była miła. Bałam się, że to może źle się skończyć, ale przystałam na jej propozycję. Morgan chodziła wszędzie bardzo szybko i nie mogłam za nią nadążyć. Znowu mogłam „podziwiać” jest okropnie chude nogi. Następna lekcja było już nawet ok.
-Dobrze się z tobą czuję-powiedziała nagle.
Spojrzałam się na nią marszcząc brwi ze zdziwienia.
-Mam wrażenie, że wszyscy patrzą na ciebie, a nie na mnie-uśmiechnęła się.
Nie wiedziałam o co chodzi, ale nie wgłębiałam się.
-A skąd właściwie wszyscy o mnie wiedzą?-zapytałam.
-W wakacje spotykałam się trochę z synem naszego biologa i mi powiedział. Dyrektor powysyłał wszystkim nauczycielom maile z informacjami i twoim zdjęciem. Chyba pomyślał, że to prestiż, bo ogólnie w ostatnich latach działy się tu różne rzeczy, a teraz chodzi do nas dziewczyna Justina Biebera. Mamy dużo nowych uczniów, ale podobno tobą należy bardziej się opiekować, bo twój ukochany dał w łapę dyrektorowi. No a potem ja wstawiłam to na szkolną stronę. Szybko usunęli, ale wszyscy zdążyli się dowiedzieć.
-Czyli to przez ciebie wszyscy się na mnie gapią?
-A po co ukrywać takie rzeczy? Co to za różnica, że dowiedzieli się teraz, a nie za tydzień? Wolałabyś sama wszystkim to mówić? Tak jest przecież łatwiej. Bo co robić jakieś cyrki. Słyszałam, że ten twój wybranek opłacił fotografów żeby w mediach nie było twoich zdjęć. Przecież to wywalanie pieniędzy w błoto. Naprawdę była to sześciocyfrowa suma?
-Skąd to wiesz?
-W wakacje spotykałam się z jednym fotografem. Właściwie jako paparazzi to zrobił tylko kilka razy zdjęcia, bo większego talentu nie ma, ale słyszał, że niektórzy dostali niezłą ilość kasy.
Cała czas coś gadała, a ja miałam już serdecznie jej dosyć. Mówiła jakieś kompletne bzdury. Ale gdzie miałam iść? O 13 mieliśmy najdłuższą przerwę. Poszliśmy wtedy na plac za szkołą, gdzie wychodził taras ze stołówki. Morgan kupiła jakiegoś shakea, a ja przytłoczona wszystkim wzięłam jakiś batonik. Znowu próbowałam ją dogonić aż doszłyśmy do stolika, gdzie siedzieli jacyś ludzie.
-To jest dziewczyna Biebera Kate-przedstawiła mnie innym-a to Daniel, Nessa, Jessica i Ian. Uważaj na nich, bo bywają męczący.
-Nikt nie jest tak męczący jak ty-rzucił Ian, przy którym Morgan szybko usiadła.
Powoli usiadłam obok Nessy. Dziewczyny wyglądały nawet przyjaźnie, co wydało się aż dziwne patrząc na to, że kolegowały się z Morgan. Jakoś nikt nie przejął się moją obecnością i wszyscy spokojnie rozmawiali. Ogólnie nie wszystko rozumiałam, bo mówili w dziwny sposób. Cały czas czułam się skrępowana, ale starałam się nie dawać tego po sobie znać. Dziewczyny trochę plotkowały i opowiadały o wakacjach, a chłopcy trzymali się trochę na uboczu chociaż Morgan cały czas pytała Iana co myśli o danej rzeczy itp.
-Wiecie jak Kate zjechała Jake'a?-powiedziała nagle Morgan.-Usiadł koło niej, a ona nic. Myślałam, że nie wytrzymam. Podobno cały czas mówił, że od razu się „zaznajomią” i założył się z kimś tam, że zaliczy ją, bo pewnie jest łatwa.
-Dobrze zrobiłaś-pochwaliła mnie nagle Nessa.-Spotykałam się z nim kiedyś. To palant.
-Dobra, my idziemy-powiedział nagle Daniel i spojrzał na Iana.-Nie męczcie dziewczyny tymi swoimi plotkami, bo od razu zauważy, że jesteście porąbane.
-Oj idźcie już. Mam was dosyć-krzyknęła Jessica.
Aż zadrżałam, bo do tej pory nie odzywała się zbyt często, a teraz na serio wrzasnęła. Chyba naprawdę byłam w towarzystwie wariatów. Miałam ochotę odejść, bo było dziwnie, ale nie miałam gdzie pójść. Do końca przerwy jakoś wytrzymałam, a potem kolejne lekcje dobrze mijały. Po ostatniej chciałam jak najszybciej uciec. Morgan zatrzymała mnie jednak na chwilę i razem poszłyśmy do łazienki. Przed nią czekała już Jessica i Nessa. Miałam ochotę powiedzieć, że muszę iść, ale nie mogłam wymyślić dobrego powodu.
-Kate, może ty byś nas podwiozła do centrum handlowego?-zapytała nagle Jessica mocnym głosem.
Trochę się zdziwiłam, bo myślałam, że wszyscy w tej szkole mają jakieś wypasione samochody. Chyba się myliłam.
-Łał, na serio ładny masz ten samochód-powiedziała Morgan.-Bieber kupił ci go za miły wieczór?
-Nie bądź chamska-powiedziała Nessa.
-Tylko pytam.
-Dostałam go na urodziny-powiedziałam.
Jadąc zadzwonił do mnie telefon. To był Justin. Szybko go spławiłam, ale dziewczyny zaczęły od razu coś gadać. To była chyba jedna z dziwniejszych przejażdżek w moim życiu. Szczerze mówiąc bałam się, że będą przeszkadzać mi w jeździe i dojdzie do wypadku. Miałam cały czas najgorsze myśli i kiedy wysiadły przed centrum handlowym spokojnie wypuściłam powietrze.

2 komentarze:

  1. świetny rozdział już nie mogę się doczekać dalszej części xDD *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebiste czekam na nn

    OdpowiedzUsuń