Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


24 lutego 2013

ROZDZIAŁ 115


-Ona cały czas tak wszystko komentuje?-zapytał Justin.
-Chyba ma taki styl. Ogólnie jest miła.
Po drodze zajechaliśmy do tajskiej restauracji. Szybko wyszłam z samochodu żeby kupić jedzenie. Trochę mi zajęło zanim coś wybrałam. W domu okazało się, że wszystko było strasznie ostre i co chwilę piłam wodę. Justin śmiał się trochę ze mnie kiedy po każdym kęsie wypijałam pół szklanki wody. On wiedział co chce i mu smakowało.
-Co dziś robiłeś?
-Byłem u lekarza.
-Coś ci jest?-spojrzałam zaniepokojona.
-Z głosem nie jest za dobrze i nie mogę śpiewać. Cały czas jakieś chrypy.
-Ale można coś z tym zrobić?
-Mam mniej mówić, nie nadwyrężać głosu i jeść zdrowsze jedzenie. Stwierdziłem, że zacznę od jutra, a dziś jeszcze zjem coś normalnego.
-Ale to jest coś poważnego?
-Ogólnie nie, ale za miesiąc będę miał kilka występów, a nie chcę po pierwszym stracić głosu. Już nie będziemy krzyczeć na cały dom i musisz nauczyć się powstrzymywania od ciągłych rozmów.
-Skoro nie będziemy mogli rozmawiać to co będziemy robić?
-No wiesz-puścił mi oczko.
-Raczej nie, bo wtedy wydajesz najdziwniejsze odgłosy.
-Ja słyszę tylko twoje jęki.
-Przestań.
Nie wiem jak to się dzieje, ale te pierwsze dni były na serio identyczne. Po szkole wspólnie jedliśmy, ja szłam zmywać, a on atakował mnie od tyłu. Justin delikatnie włożył rękę pod moją bluzkę i położył ją na brzuchu. Zaczął powarkiwać na mnie. Lekko zaśmiałam się. Też spróbowałam wydać jakiś zwierzęcy odgłos, ale mi nie wyszło. Biebs zaczął się ze mnie śmiać, że chyba takie zwierzęta są tylko w Polsce. Odwróciłam się do niego przodem i oparłam głowę na jego barku śmiejąc się radośnie. Wtedy zaczął macać mnie po pupie. Od śmiechu lekko się trzęsłam. Przycisnął mnie mocniej do siebie żeby uspokoić moje ciało.
-Dasz mi się wykąpać?-zapytałam.
-Obiecuję, że potem własnoręcznie cię umyję-zebrał moje włosy do tyłu.
-Chociaż zęby. Jeszcze mnie pali.
-Za pięć minut w sypialni.
Szybko pobiegłam na górę do łazienki i szybko umyłam zęby. W końcu pozbyłam się tego ohydztwa z buzi. Usunęłam też tusz spod oczu, który trochę mi się pokruszył. Usłyszałam Justina zza drzwi, który poinformował, że mój czas się skończył. Zaczęłam czuć ekscytację, bo wiedziałam co mnie czeka. Cicho liczyłam, że znowu będzie chciał doprowadzić mnie do tego niesamowitego stanu. To zabawne, już zdążyłam pogodzić się z faktem, że razem z Justinem nie byliśmy w stanie powstrzymać się przed „zbliżeniem” w dni powszednie.
Ledwo uchyliłam drzwi i go zobaczyłam. Był seksowny jak nie wiem co. Jeszcze tydzień temu nie wiedziałam co to słowo właściwie znaczy. Chciałam mu to nawet powiedzieć, ale bałam się, że wtedy zacznie nosić nos jeszcze wyżej niż do tej pory. Widząc mnie uniósł brwi. Delikatnie uśmiechnęłam się i podeszłam do łóżka. Wywracając oczami zaczęłam podciągać powoli swoją koszulkę. Justin zagwizdał. Po chwili opadłam na niego. Na początku zaczęliśmy od całowania. Szło nam nawet dobrze. Kiedy zaczął mnie dotykać było jeszcze lepiej. Potem ściągnęliśmy z siebie ubrania. I dalej szło.
Na koniec leżałam na nim rozleniwiona głęboko oddychając. Znowu doprowadził mnie do cudownego stanu. Delikatnie jeździłam dłońmi po jego torsie. On miał zamknięte oczy i lekko odgiętą głowę do tyłu.
-Ubóstwiam cię-powiedziałam cicho.
-Wiem słoneczko-przeczesał ręką moje lekko mokre od potu włosy.
Powoli zsunęłam się z niego i owinięta dodatkowym prześcieradłem poszłam do łazienki żeby wziąć prysznic. Zimna woda mnie orzeźwiła. Założyłam szybko koszulkę i szorty. Przeglądając twarz w lustrze spięłam włosy w kucyk. Szybko wróciłam do sypialni, bo usłyszałam, że ktoś dzwoni do mnie na Skype. Usiadłam przy czymś w rodzaju toaletki.
-Cześć mamo-przywitałam się.-Co tam u was?
-Nie uwierzysz. Poszłam dziś na bazarek, a tam nowy mięsny. Nie uwierzyłabyś jakie piękne mielone można kupić. I wszystko na promocji.
-O, to pewnie tata dziś będzie zachwycony obiadem.
-Daj spokój. On znowu udaje, że jest chory. Od wczoraj leży i mówi jak okropnie się czuje. Dziś z pracy też się wykręcał, ale w końcu wyszedł. Mów co u was? Jak w szkole? Masz już jakieś koleżanki? Tylko uważaj na siebie, bo dziś w telewizji oglądałam program o zabójcach. Niby miły chłopak był, a potem powystrzelał dwadzieścia osób.
-W szkole jest fajnie. Mam już koleżanki i kolegów. Ale spokojnie, wydają się normalni-nie wierzyłam, że to powiedziałam.
-A Juju?
-Odpoczywa-odwróciłam komputer żeby mama mogła go zobaczyć.
-Wszystkie chłopy tak mają. Ale on pewnie i tam tak cały czas lata to i się zmęczy. Ojciec u nas nic nie robi, a wieczorem się kładzie i chrapie jakby przez cały dzień nie wiadomo co robił.
Potem trochę go z mamą obgadałyśmy. Gadałyśmy ponad godzinę. Zawsze po takich rozmowach zaczynałam więcej o nich myśleć i tęskniłam. Przypominały mi się wszystkie rozmowy z mamą po szkole, kiedy to dziesięć razy mnie pytała czy znalazłam już sobie jakiegoś chłopaka, czy zjadłam. No z tym chłopakiem to zawsze mnie denerwowała. Myślała, że żaden mnie nie chce i mi współczuła. Zawsze odpychała wizję Justina i uważała go trochę za dziwnego znajomego z internetu, bo właściwie tylko w sieci mieliśmy wtedy kontakt. Wydawało mi się, że ona wciąż nie może tego przeżyć. Byłam tak daleko od domu, od taty i mamy, która była mi strasznie bliska. W pewnym momencie mama stwierdziła, że musi kończyć i rozłączyła się. Odwróciłam się szukając Justina, ale nie było go. Weszłam jeszcze na chwilę na Facebooka i ogarnęłam co u kogo słychać. Moi znajomi bawili się wspaniale i wstawiali tylko posty, że ciągle imprezują, a za pół roku matura. Ja siedziałam w zajebistym pokoju równie zajebistego domu, w chyba jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie, ale byłam sama. Tzn, sama z Justinem, ale i tak czułam się samotna. Pocieszałam się w myślach, że to dopiero pierwszy tydzień szkoły, więc nie można liczyć, że nagle będę mieć super przyjaciół. Przez myśl przebiegła mi wizja, że przez cały rok będę poniżana dziwnymi tekstami Morgan w szkole i spędzać resztę dnia przed telewizorem z małą przerwą na seks z Justinem.
-Ten polski to jest niesamowity język-Justin wyszedł z łazienki w bokserkach.-Trochę już ze sobą jesteśmy, spędziłem dużo czasu w Polsce, a i tak nie rozumiem ani słowa z tego jak rozmawiasz z mamą.
-Błagam, powiedz, że szedłeś do łazienki w tych bokserkach.
-O co ci chodzi?
-Powiedz.
-Nie.
Starałam się poukładać to sobie w głowie. Justin poszedł nagi do łazienki, a ja rozmawiałam z mamą przez kamerkę, siedząc tyłem do łazienki.
-Czy ty właśnie pokazałeś mojej swój tyłek?
Justin lekko się zdezorientował i patrząc na podłogę przeczesał włosy ręką.
-Jeszcze się wracałem.
-Pokazałeś mojej mamie wszystko?
-Bez przesady. Dobrze, że nie był to tata-zaśmiał się.
-Co ona sobie pomyśli?
-Daj spokój. Pewnie gorzej byś się czuła gdyby to mój tata cię taką zobaczył.
Jego opcja trochę podniosła mnie na duchu, ale i tak nie zmieniło to faktu, że teraz mama mogła sobie pomyśleć, że cały dzień chodzimy nago po domu i non stop się kochamy. Zauważyłam, że to pewnie dlatego tak szybko się rozłączyła. Gdyby jeszcze było gorsze światło albo kamerka, ale mama widziała wszystko w super rozdzielczości i mogła zobaczyć wszystko. Czułam się maksymalnie zażenowana.
Rozdział średni, ale jakoś nie miałam pomysłu i czasu. Następny będzie już fajny i ciekawy :)

1 komentarz: