Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


4 marca 2011

ROZDZIAŁ 49

Obudziłam się dopiero na miejscu. Nie mogłam uwierzyć, że byliśmy w Nowym Jorku. Był już wieczór i świeciło się mnóstwo neonów itp. Zaczęłam się aż trząść, bo zawsze marzyłam, żeby kiedyś tu przyjechać. Nie pamiętałam, żeby Justin wspominał, że jedziemy do NY, ale w sumie nie znałam się na geografii USA i nie zdałam sobie sprawy, że zbliżamy się właśnie tam. Jeśli chodzi w ogóle o tą trasę to wiedziałam tylko, że w końcu dotrzemy z powrotem do Atlanty. Nie to, że nie ciekawiło mnie to, ale po prostu za bardzo byłam zakochana w Bieberze żeby to wszystko ogarnąć. W końcu zatrzymaliśmy się przed hotelem. Kenny powiedział, że Bieber dojedzie trochę później i na razie po prostu odbierzemy klucze do pokojów. Tym razem każde z nas miało oddzielny pokój. Cieszyłam się z tego, bo wiedziałam, że dzięki temu nie będę musiała cały czas widzieć Biebsa. Nie to, że nie chcę na niego patrzeć, ale po prostu ciężko być przy nim grzeczną. Nie jestem pewna czy moja mama nie maczała w tym palców, ale nie myślałam już o tym. Mój był wprost przepiękny. Panował lekki przepych, ale sprawiało to, że czułam się jak gwiazda. Okazało się, że w cenie są niektóre zabiegi SPA. Zamykali za jakiś czas, a ja chciałam tylko spróbować. Weszłam do pokoju Biebera i zostawiłam kartkę z napisem'jestem w SPA'. Kiedy szłam już na dół zaczęłam się z tego śmiać. Przychodzi do pokoju, a tam na łóżku taki tekst. Byłam miło przywitana i zaproponowano mi kilka zabiegów. Zdecydowałam się na wszystko na co wystarczyło czasu czyli dwa masaże, piling i wybalsamowanie czekoladą. Było tam super. Potem spojrzałam na cennik. Całe szczęście, że było w cenie pokoju, bo innym razem mogłabym tylko pomarzyć, bo ceny było powalające. Po drodze do pokoju spotkałam jakiegoś chłopaka, który mnie zagadał. Był bardzo miły. Odprowadził mnie prawie pod same drzwi. W pewnej chwili upadł mi przewodnik, a wtedy on schylił się po niego, a kiedy mi go już dawał nasze spojrzenia się spotkały. Było to bardzo dziwne. Niby nic, ale jakoś tak dziwnie. Niebezpiecznie zbliżył swoją twarz. Za nim zobaczyłam Justina. Wiedziałam, że przecież do niczego nie doszło ani by nie doszło, ale zrobiło mi się głupio. Biebs spojrzał tylko pusto i odwrócił się w drugą stronę. Przeprosiłam kolegę i zaczęłam za nim iść. Szedł coraz szybciej, więc musiałam za nim podbiec. Nie odwracał się i wszedł po prostu do pokoju. Weszłam tuż za nim i złapałam go za ramię. Zaczęłam mówić żeby nie świrował, bo tylko z tamtym rozmawiałam, ale do niego nie dochodziło. Wiedziałam jak się mógł poczuć widząc to, ale w końcu na każdym koncercie przymila się do swojej OLLG i ja nic nie mówię. Powiedziałam mu o tym, ale i tak nic nie mówił. Usiadł tylko na łóżko i gapił się w telefon. Wiedziałam co zazwyczaj działa, więc spróbowałam. Weszłam na łóżko i  objęłam go od tyłu na wysokości klatki piersiowej, a potem zaczęłam cmokać go to w prawy policzek, to w lewy. W końcu sam odwrócił głowę i spotkaliśmy się w pocałunku w usta. Po jego uśmiechu zgadłam, że wygrałam. Usiadłam wtedy obok niego, a wtedy on przyłożył głowę do mojej szyi. Poczuł zapach balsamu i skomentował go tylko słowem 'mniam'. Domyślałam się, że zaraz może zrobić się za fajnie, więc zbliżyłam się do drzwi.
-Lecę.-powiedziałam otwierając drzwi.
-To niesprawiedliwe, że nie mieszkamy razem. Ba, nawet na innych piętrach.
-Może i tak. Dobranoc-wysłałam mu buziaka.
-Zostać do 1. Jutro i tak odpoczywamy.
-Nie, ale..
-Ale co?
-Chcesz odprowadzić mnie do pokoju?
-Z przyjemnością-wziął mnie pod rękę.
Kiedy byliśmy już pod moimi drzwiami podziękowałam grzecznie i powiedziałam mu na ucho, że dotrzymałam obietnicy z SMSa. Zrobiłam to co chciał. Wtedy on zrobił obrażoną minę i zaczął mówić, że to było nie fair. Jednak puściłam tę uwagę mimo uszu i weszłam do pokoju. Byłam z siebie dumna. Poszłam od razu do łóżka. Próbowałam czytać, ale nie mogłam, bo cały czas rozmyślałam o moich urodzinach. Nikomu nie chwaliłam się tym, bo nie chciałam robić jakiegoś zamieszania, bo i tak przez całą trasę czuję się jak jakaś księżniczka. To było już jutro... Nie cieszyłam się, że będę miała już 17 lat, bo uzmysłowiłam sobie, że żyję już tyle czasu i zaczęłam się starzeć. Wszyscy się ze mną śmieli, ale jakoś to mnie nie przekonało. Wolałam mieć normalny dzień, który i tak dzięki Justinowi nigdy nie był dość normalny. W końcu jakoś zasnęłam. Łóżko było strasznie wygodne. Zaczęłam się budzić i poczułam na twarzy lekki powiew oraz grzejące promyki słońca. Było mi tak miło. Uchyliłam oczy i zobaczyłam wielką różową plamę. Szybko mrugałam, żeby wyostrzyć wzrok. Wtedy zobaczyłam, że cały pokój jest pełen różowych balonów. Było niezwykle naprawdę uroczo. Wstałam z łóżka i niechcący zahaczyłam nogą o jeden balon i runęłam na podłogę, a właściwie na balon co spowodowało jego wybuch. Usłyszałam śmiech na balkonie. Wiedziałam, że to on. Udałam więc, że to był poważny wypadek i głośno zapiszczałam, ale chyba wyczuł, że to było udawane. Tym razem mi się nie udało. Poprawiłam koszulę i pomału zbliżyłam się do balkonu. Kiedy już tam byłam zapatrzyłam się w jego uśmiech. Nic nie mówił tylko wskazał rękę na stertę poduszek leżących w rogu. Opadłam na nie delikatnie, a on zrobił to samo. Cmoknęłam go w policzek.
-Skąd wiedziałeś?-zapytałam z uśmiechem.
-Ja wiem wszystko-wziął mnie za rękę i zaczął jeździć palcem na moim pierścionku-jesteś głodna?
Okazało się, że to też ma przygotowane. W tej samej chwili ktoś zapukał do pokoju. To był wielki wózek z jedzeniem. Po chwili weszliśmy do pokoju. Uklękłam koło wózka i oglądałam co tam jest ciekawego. Justin objął mnie od tyłu w pasie i przyciągnął do siebie. Zatopiliśmy się w balonach. Odwróciłam się do niego, a wtedy nasze twarze dzieliły milimetry. Pocałował mnie dwa razy i zaczął zjeżdżać coraz niżej rękami po moich plecach. Zanim zdążyłBiebsa, który miał w rękach telefon. Kiedy zapytałam o co chodzi, on nie odpowiedział i schował go do kieszeni. Dorwaliśmy się do jedzenia. Na początku zjedliśmy coś bardziej konkretnego, a potem przeszliśmy do owoców. Mieliśmy trochę zabawy, bo dzieliliśmy się wszystkim 50/50. Potem wdrapałam się na łóżko. Bieber zaczął udawać odgłosy dzikich kotów i niemal wskoczył na łóżko. Objęłam jego głowę w ręce, a on zrobił to samo i całując mnie co i raz mruczał. Cudem powstrzymałam śmiech, bo nie chciałam w jakiś sposób go obrazić. Nie mogłam przed nim ukryć, że mi się podoba. Po prostu to czuł i kilka razy uśmiechał się całując. Nie wiedziałam ile trwał ten pocałunek, ale ledwo łapałam powietrze. Nie wiedziałam, że takie coś może męczyć. On też po chwili zaczął trochę słabnąć na rękach i coraz bardziej się o mnie opierał. Nagle zaczęło na nas coś lecieć. Od razu poderwałam się spod Biebera. Byłam cała w białej pianie.

2 komentarze: