Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


14 marca 2011

ROZDZIAŁ 53

Mama miała minę nie do opisania i zaczęła wypytywać się co się stało i dlaczego przyjechałam wcześniej. Powiedziałam jej, że nic się nie stało, ale po prostu uświadomiłam sobie, że nic z tego nie wyjdzie. Ona nie wierzyła i zaczęła pytać czy mnie skrzywił albo coś. Wolałam jej wszystko wyjaśnić niż powiedzieć, że nic nie jest, ale wolałam wrócić. Potem opowiedziałam jej o samym wyjeździe i o miejscach, w których byłam. To trochę rozluźniło atmosferę, bo porównywała swoje wspomnienia ze Stanów z moimi. Trochę się pośmiałyśmy i w końcu poszłam do siebie gdzie mogłam spokojnie opaść na łóżko i porozczulać się nad sobą. Nie potrafiłam o tym nie myśleć. Do głowy znowu napłynęły mi uczucia podczas pocałunków, jego zapach i ten radosny śmiech. Lekko płakałam, ale jakoś po pół godzinie uspokoiłam się i weszłam na komputer. Na facebook'u miałam ponad 100 wiadomości, z czego część była zaproszeniami do znajomych od ludzi z kilku krajów. Znajomi pytali się czy te ploty o związku z Bieberem są prawdą. Spędziłam ponad dwie godziny odpisując im wszystkim. Do każdego napisałam, że w tej chwili nie mam nic wspólnego z JB. Na Gadu-Gadu zaczęły wyskakiwać mi kolejne wiadomości, ale na nie nie miałam już siły. Potem weszłam na twittera, a tam było już piekło. Pełno tweetów do mnie, ale z tego co czytałam to jeszcze nikt nie wiedział, że nie jesteśmy już razem. Było ciężko, ale musiałam jakoś to przetrwać. Wtedy usłyszałam, że tata wrócił do domu, więc szybko pobiegłam do przedpokoju i rzuciłam się na niego. Widać było, że mama już mu powiedziała. Poszliśmy razem do salonu i zaczęłam, tym razem jemu, opowiadać o wyjeździe. Potem zapytał o Justina, którego przezwał. Kiedy powiedziałam mu, że uzmysłowiłam sobie, że nie jest dla mnie odpowiedni on powiedział tylko, że dobrze zrobiłam i że jestem jego córcią. Potem zdecydował, że musimy trochę się odprężyć i pojedziemy na działkę 300 kilometrów od Warszawy. Na początku nie byłam do tego przekonana, ale pomyślałam, że to dobre miejsce na tzw."czas po zerwaniu", bo nie mamy tam ani telewizora, ani tym bardziej internetu. Zbliżała się już późna godzina, więc poszłam spać. W nocy przyśniła mi się scena kiedy go rzucałam. Obejrzałam to z pozycji widza i doszło do mnie jaka okropna byłam, ale jednocześnie dumna, bo poprostu zrobiłam to w co wierzę czyli nieprzemijającą miłość do końca życia. Myśl była niezwykle staroświecka i chyba niemożliwa, ale szczerze w to wierzyłam. Nie chciałam odstępować od mich przekonań tylko ze względu na to, że był to mój pierwszy związek, który był tak magiczny i wspaniały. Być może byłam dla siebie za bardzo surowa i było to zbyt ascetyczne posunięcie, ale zrobiłam to. Pierwszy tydzień minął nawet spokojnie. Kilka razy spotkałam się ze znajomymi, bo ich nie obchodził Bieber. Miałam również trochę czasu dla siebie i obeszłam wszystkie centra handlowe w Warszawie. Jednak muszę przyznać, że Justin jest wszędzie. W każdym sklepie leciała jego muzyka, a kiedy oglądałam sobie spokojnie wiadomości w telewizji to znowu zaczęli o nim mówić. Nie dało rady się od niego uwolnić, więc kiedy przyszedł dzień wyjazdu na działkę bardzo się ucieszyłam. Tam jakby czas zatrzymał się dawno temu. Ulice są bardzo spokojne i rzadko jeżdżą samochody. Byliśmy tam dwa tygodnie, które spędziłam tylko i wyłącznie na czytaniu, odpoczynku i jeździe na rowerze. Dawno nie miałam już tak dużo czasu na nic nierobienie. Był mi jednak potrzebny. Za bardzo przyzwyczaiłam się bowiem do życia w trasie i z kimś kogo wydawało mi się, że kocham. Właściwie wtedy już w ogóle nie byłam pewno co do niego czułam. Chyba jednak cały czas chciałam z nim być i czuć jego miękkie usta. Zawsze byłam osobą, która przeżywa wszystko w środku czasem kryjącą uczucia nawet przed sobą samą. Nie płakałam ani razu od powrotu, ale czasem po prostu robiło mi się dziwnie i miałam średni nastrój, bo jednak jest to przyjemne kiedy ma się kogoś tak bliskiego i można z nim przeleżeć cały dzień czując ciepło jego ciała. Jednak to był już koniec i w miarę swoich możliwości nie chciałam już tego wspominać. Do domu wróciłam dwa tygonie przed rozpoczęciem szkoły. Nie mogłam uwierzyć, że będę już w drugiej klasie. Kupiłam wszystkie nowe książki i rozpoczęłam nowy rok szkolny. Nawet nie myślałam co mnie miłego spotka. Okazało się, że organizowany jest casting do nowego filmu, do którego będą potrzebni polskojęzyczni aktorzy, a w tym jedna rola, która mi idelanie pasowała. Bardzo się tym przejęłam i przez trzy dni przed castingiem strasznie się trzęsłam. Gdy byłam już na miejscu stres całkowicie zniknął i udało się, dostałam tę rolę. Byłam strasznie szczęśliwa. Nie wiedząc kiedy zapomniałam o tej tęsknocie do Justina. Nie miałam jakiejś gigantycznej roli, ale znaczącą. Zdjęcia rozpoczynały się od nowego roku, więc miałam jeszcze czas. We wrześniu nie wydarzyło się już nic aż tak ważnego. Zaczęła się jesień i dni stawały się coraz krótsze. W szkole było dobrze, chociaż już zaczęli nas piłować, że za rok matura i musimy już brać się do roboty. Ta wizja trochę mnie przeraziła, ale pomyślałam, że jakoś dam radę. Czas do Nowego roku leciał strasznie szybko. Znowu przyszedł grudzień i święta. Znowu zjechała się cała rodzina i oni nie szczędzili mi już pytań o Justinie. Pewnie mama powiedziała jednej cioci i wszystko się rozeszło. Nie mogłam się jedynie nadziwić skąd moja babcia, która jest po 70 wie kto to jest. Moje siostry cioteczne tylko wypytywały "jaki on jest?" itp. Odpowiadałam wszystkim grzecznie chociaż kilka razy się już wkurzyłam, bo niektórzy przesadzali. Nie uważałam, że najlepszym tematem przy świętach jest to czy może"mama była nieodpowiedzialna puszczając mnie aż tak daleko i to jeszcze z chłopakiem, a przecież oni są w takim wieku, że jeszcze za 9 miesięcy będziemy mieć nowego członka rodziny". Dodatkowo w moim pokoju gdzie spały moje kuzynki cały czas był włączony program muzyczny i nie wiem jak to możliwe, ale przez trzy dni codziennie leciał program "sekrety Justina BieberaAlexem. Był na serio bardzo miły i dobrze nam się gadało, więc wymieniliśmy się numerami. Nie chodzi o to, że zaiskrzyło między nami, ale fajnie było z nim przebywać, bo oprócz tego, że był ogólnie miły to do tego bardzo przystojny. Szatyn z zielonymi oczami, ponad 180 centymetrów wzrostu i super styl ubioru. W domu byłam około 4. Przez dwa tygodnie cała moja szkoła żyła jeszcze tym Sylwestrem. Nowy Rok zaczął się bardzo napiętym harmonogramem. W ciągu tygodnia miałam szkołę, angielski i działalność w wolontariacie, a w weekendy jeździłam na plan aż do Krakowa. Mama nie była pewna czy to wszystko to dobry pomysł, ale od zawsze chciałam to robić i teraz spełniałam marzenia. Początkowo na planie było trochę dziwnie, ale z każdym razem stawałam się coraz bardziej rozluźniona i czerpałam z tego więcej zabawy. Zaczęłam wówczas więcej korzystać z twittera i umieszczałam więcej zdjęć na twitpic. Od czasu do czasu gadałam też z Cathlin i Chazem. Byli zawsze bardzo dla mnie mili. Oczywistością jest, że czasem zapytałam ich co słychać u Justina, bo byliśmy sobie bliscy. Kilka razy Cathlin zapraszała mnie do siebie, ale nie miałam czasu na takie wyprawy. Chaz był milusi i zawsze mówił, że tęskni za czasami kiedy spędzaliśmy wszyscy razem czas. W tym roku ferie zimowe wypadały mi w drugiej połowie stycznia, więc zaproponowałam, że jeśli chcą to mogą do mnie przyjechać. Cathlin powiedziała, że niestety nie może, ale Chaz powiedziałam, że z wielką chęcią przyjedzie. Bardzo mnie to ucieszyło. Mama od razu się zgodziła, ale z tatą było gorzej, bo zaczął mówić, że będzie tak jak z Justinem. W końcu doszło do niego, że ja i Chaz to tylko koledzy i pozwolił żeby spędził z nami 10 dni.

2 komentarze:

  1. Na tym rozstaniu zamierzasz skończyć czy jeszcze będą razem? Szkoda ze tak sie potoczyło ...

    OdpowiedzUsuń
  2. bd moment wyjaśnienia. jeszcze się spotkają

    OdpowiedzUsuń