Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


22 marca 2011

ROZDZIAŁ 58

Pattie od razu powiedziała o co jej chodzi. Na początku powiedziała, że nie za bardzo cieszy się z mojego powrotu, a potem zaczęła nas pytać jak my sobie to wszystko wyobrażamy. Mówiła, że to co zrobiłam było okropne i, że przeze mnie Justin zmarnował kupę czasu, bo się wszystkim martwił. Wtedy on też włączył się do dyskusji. Całą winę zrzucił na siebie i cały czas mnie tuląc mówił, że niczego bardziej nie chce jak być ze mną. Rozmowa trwała jakieś pół godziny, bo wtedy dojechaliśmy pod Torwar, gdzie miał odbyć się koncert. Myślałam, że "uwolnię się" od Pattie, ale jednak było inaczej, ponieważ kiedy Justin poszedł ćwiczyć układ na koncert ona zaciągnęła mnie do kawiarenki w hallu. Od razu było nieprzyjemnie, bo usłyszałam kilka niemiłych słów, że aż miałam ochotę niegrzecznie jej odpowiedzieć, ale powstrzymałam się. Wypomniała mi dzień mojego nagłego wyjazdu, kiedy to Justin nie spał przez następne dwie noce oraz kolejne dni aż do przyjazdu do Polski. Nie wtrącałam się za bardzo i tylko słuchałam. Rzeczywiście mogła to wszystko tak odebrać, więc opowiedziałam jej moją wersję, którą zakończyłam tym, że cały czas go kochałam i nadal kocham. To jej się niezbyt spodobało i powiedziała, że w tej chwili nie może mi uwierzyć, bo nie ma pewności czy przypadkiem znowu czegoś nie zmaluję. W głębi stwierdziłam, że nie powinna aż tak wtrącać się w nasze życie, bo co jak co, ale Justin miał już 19 lat, więc był osobą dojrzałą i niektóre decyzje, a już napewno te dotyczące z kim chcę być to jego własny wybór. Nigdy nie byłam pewna czy Pattie darzy mnie jakąś specjalną sympatią, ale po rozmowie stwierdziłam, że jej resztki już utraciłam. Jednak nie mogłam się jej też dziwić, ponieważ Justin był najważniejszą osobą w jej życiu, bo od jego urodzenia byli nierozłączni i dodatkowo nie miała ona żadnego poważnego faceta po rozstaniu z Jeremy'm, więc zawsze był tylko on. Najbardziej rozbroiły mnie jednak jej ostatnie słowa czyli propozycja wspólnej konwersacji z moimi rodzicami. Wszystko już ustaliła i mieliśmy spotkać się jutrzejszego dnia w południe. Całe szczęście, że wtedy do kawiarni weszli chłopcy z Cathlin i skończyłyśmy rozmowę. Pattie wyszła, a my zaczęliśmy się śmiać i nakręcać zabawne filmiki. Czas zaczął bardzo szybko i za pięć minut miał zacząć się koncert. Na sali słychać było dzikie krzyki fanek, których część miała wręcz obłęd w oczach. Poszliśmy wszyscy za kulisy i życzyliśmy Biebsowi powodzenia. Na ostatnią minutę przed samym rozsunięciem kotary Justin pociągnął mnie do siebie i przytulił mówiąc, jak bardzo nie może się już doczekać nocy. Ja zaśmiałam się tylko i podsunęłam mu kilka polskich tekstów, którymi może trochę podsycić dziewczyny. Tak jak spekulowałam były zachwycone, bo dodatkowo JB mówił po Polsku z bardzo zabawnym akcentem i niektórych głosek nie mógł wymówić, choć się bardzo starał. Koncert był bardzo udany i nawet mi się podobał, ale może to dlatego, że był właśnie w Warszawie. OLLG została dziewczyna o bardzo polskiej urodzie, z krótkimi blond włosami. Nagle zrobiło się nieprzyjemnie, bo ktoś rzucił w Justina burakiem i to takim nie pierwszej świerzości. Wiedziałam, że w Polsce Bieber ma tyle samo fanów co antyfanów, ale nie myślałam, że i ci drudzy nawiedzą jego koncert. Delikwent został szybko zlokalizowany i wraz ze swoimi kolegami wyprowadzony przez ochroniarzy. Kiedy Justin skończył ostatnią piosenkę i schował się za kulisy od razu do niego podeszłam. Na początku pogratulowałam mu koncertu, a potem powiedziałam, że musimy pogadać. Widział moją minę i zaproponował wspólną kolację. Uznałam, że to dobry pomysł. Godzinę później byliśmy w hotelowej restauracji. Kiedy zamówiliśmy zaczęliśmy rozmawiać.
-A więc, o co chodzi?-zapytał.
-Rozmawiałyśmy z twoją mamą i powiedziała mi prawie dosłownie, że nie chce żebyśmy byli razem powiedziałam prosto z mostu.
-Jak to?-lekko się wzburzył.
-Po prostu. Powiedziała, że źle zrobiłam i boi się o ciebie, że znowu coś wykręcę.
-Zabiję ją!-krzyknął.
-Nie ma takiej potrzeby. Jutro czeka nas wspaniała pogawędka, w składzie ja, ty, twoja mama i moi rodzice.
-Nie żartuj sobie.
-Mówię serio. To był pomysł twojej mamy. Ale nie denerwuj się, jakoś to będzie-uśmiechnęłam się.
Potem przynieśli nam jedzenie. Było bardzo smaczne i oboje się nim zajęliśmy. Nie wiem kiedy ten czas tak zleciał, ale kiedy się ocknęłam była już 21.
-Muszę lecieć-powiedziałam patrząc na zegarek.
-Jeszcze chwilkę-złapał mnie za rękę.
-Już późno, a ja nie lubię wracać o tej porze, ani tym bardziej jeszcze później. Teraz wezmę sobie TAXI, bo w autobusach już kręcą się mendy i za dziesięć minut będę w domu.
Skończyło się na tym, że Justin razem z Kennym odwieźli mnie pod sam dom wynajętym samochodem. Pożegnaliśmy się drobnym buziakiem i poszłam do domu. Rodzice oglądali jakiś film, więc się przyłączyłam. Mama od razu wysłała mi pytające spojrzenie. Odpowiedziałam pokazując ręką, że jest średnio. Od razu poszła do kuchni pod przykryciem, że idzie zrobić sobie herbatę. Podążyłam za nią. Spytała się co się stało. Powiedziałam, że z Justinem jest bardzo dobrze, bo oboje stwierdziliśmy, że nam na sobie zależy itp.. Potem powiedziałam jej o rozmowie z Pattie i o zaplanowanym jutrzejszym spotkaniu. Tym razem zrobiła niezłą minę ba, nawet lepszą jak Justin. Mama była raczej odpowiednio na to nastawiona i nie przejmowała się tym. Gorzej było z tatą, bo nie wiedziałyśmy jak mu o tym powiedzieć. Myślałam o sytuacji kiedy Pattie oceni moje stanowisko wobec Justina, a wtedy tata zacznie mnie bronić i nieźle im nagada. Jednak musiałyśmy to zrobić i lepiej jak najszybciej, więc od razu poszliśmy do niego. Ja zaczęłam i powiedziałam mu, że to spotkanie będzie tylko aby się lepiej poznać. To było prostsze niż powiedzenie pełnej prawdy. On potraktował to obojętnie, ale od razu powiedział, że powinniśmy zaprosić ich do siebie. Obie spojrzałyśmy na niego pytająco, ale doszło do nas wtedy, że faktycznie tak powinno być. Od razu zaczęłyśmy krzątać się po całym domu i sprzątać. Nie chodzi o to, że był bałagan czy coś w tym guście, ale po prostu jeśli przychodzi ktoś ważny i kogo szanujemy trzeba zrobić wszystko na błysk i dobrze się zaprezentować. Po 24 zaczęłyśmy piec szarlotkę. W sumie uwinęłyśmy się po 2 w nocy. Były to takie przyśpieszone połowiczne przygotowania jak do świąt.

3 komentarze: