-Ja rozumiem, że siedzę tu za darmo,
wyjadam wam wszystko z lodówki, kąpię się w basenie i ogólnie
zużywam wodę, ale moglibyście być trochę ciszej. Normalnie nie
dało rady wysiedzieć, a już na pewno nie spać kiedy przed 5
zachciało wam się takich zabaw-powiedział Chaz na wpół
rozbawiony, na wpół zirytowany.
-Kasia bywa głośna-zaśmiał się
Justin.-Nic nie poradzę na to jak na mnie reaguje.
-Czyli z zakonnicy zrobiła się z
niej nimfomanka?
Justin rozłożył ręce. Poszłam za
nim kiedy poszedł na dół po coś do picia, ale zatrzymałam się
żeby ich odrobinę podsłuchać. Było mi głupio, że przyglądam
się temu z ukrycia, ale nie mogłam się powstrzymać.
-Dlatego tak jej pilnujesz, co nie?
-Jest wciąż słodka i delikatna.
Dzięki, że do niej przyjechałeś.
-Luz, nie ma sprawy.
Widząc, że Justin wziął już
wszystko i odwraca się ruszyłam szybko do sypialni. Nakryłam się
kołdrą i wzięłam telefon żeby udać jakby zajętą. Po dwóch
minutach pojawił się i podszedł do mnie. Podał mi kubek gorącej
herbaty i opakowanie ciasteczek.
-Chaz już nie śpi?-zapytałam.
-Kręci się na dole.
-To dziwne, bo lubi spać do późna
prawie tak jak ja.
-Nie myśl o nim kochanie. Lepiej
zajmij się mną-potarł nosem mój nos.
Podciągnęłam się i usiadłam po
turecku. Zaczęłam jeść ciastka moczone w herbacie.
-Kasiu, czy ty się odchudzasz?
-Nie-odpowiedziałam
zdezorientowana.-Jem właśnie ciastka czekoladowe.
-Widać ci więcej kości-powiedział
obejmując mnie od tyłu.-Nie chcę żebyś przez LA zaczęła
chciała wyglądać jak jakieś anorektyczki.
-Daj spokój-uśmiechnęłam się.
-Lubię twoją pupę i piersi.
-Przestań!-pisnęłam roześmiana.
-Nie chcę żeby się ani trochę się
zmniejszyły-powiedział ściskając mój biust i całując szyję.
W sumie to chciałam ważyć trochę
mniej, ale tylko w takim stopniu jak większość dziewczyn. Nic z
tym nie robiłam, bo w sumie dzięki Justinowi, który wiecznie mnie
komplementował nie miałam zaniżonej samooceny i byłam wręcz
zadowolona z mojego ciała. Nie miałam jednak bladego pojęcia
dlaczego zaczął o tym mówić. Pomyślałam może, że on jednak by
chciał żebym schudła. Wiadomo, że nie powiedziałby mi tego
wprost.
Popołudnie spędziliśmy w domu. Wciąż
nie odstępowałam Justina ani na krok jak mały, stęskniony
szczeniaczek. Chaz jakoś z nami wytrzymywał chociaż kiedy
zaczynaliśmy szeptać do siebie, a potem cmokać wywracał oczami.
-A jak ty i Phoebe?-zapytał Justin.
-Wychodzimy dzisiaj wieczorem na pizzę
czy coś takiego z jej znajomymi. Jakbyście chcieli to możecie iść
z nami.
-Chcemy gdzieś iść
króliczku?-zapytał Justin słodkim głosem.
-Wszystko jedno-powiedziałam wtulona
w jego bok.
-Więc baw się dobrze Chaz. My
zamówimy pizzę do domu.
Tak jak powiedział Justin zostaliśmy
w domu, a miły facet przywiózł nam jedzenie. Po kolacji zaszyliśmy
się w sypialni gdzie dużo rozmawialiśmy i oglądaliśmy film. Nie
ma nic lepszego jak taki ciepły Apollo przy tobie. Przytulaliśmy
się, całowaliśmy się i w ogóle było super. Przekonałam się,
że to chyba najlepszy czas naszego związku, bo oboje byliśmy cały
czas szaleńczo zakochani, ale oprócz wzajemnej fascynacji i pociągu
do siebie było między nami piękne uczucie, które z dnia na dzień
stawało się silniejsze.
-Lekcje odrobione?-zapytał nagle
zabierając mnie z różowej krainy jak z teledysku Katy Perry.
-Co?-odpowiedziałam pytaniem na
pytanie.
Justin pochylił się nade mną, a
potem delikatnie położył się na mnie. Wyglądał na rozbawionego.
-Pytałem czy odrobiłaś lekcje.
-Nie musisz mnie pilnować, jestem
dorosła i odpowiedzialna-powiedziałam udając obrażoną.
-Dorosła od całych trzech
miesięcy-zaśmiał się.
-Jestem na pewno dojrzalsza od ciebie.
W jego oczach pojawiły się iskierki.
One nigdy nie wróżyły nic dobrego. Jego ręce powędrowały na
moje boki. Zaczynałam się bać. Nagle zaczął mnie okropnie
łaskotać. Piszczałam i krzyczałam żeby przestał na calutki dom.
Machałam każdą częścią ciała żeby go odstraszyć. Lubiłam
kiedy mnie łaskotał, bo czułam się wtedy jak malutka dziewczynka,
ale zawsze miałam takie odruchy. Wyzywał mnie pieszczotliwie od
mądrali i robił przy tym śmieszne miny. W pewnym momencie
zauważyłam, że zbliżyliśmy się bardzo blisko krawędzi łóżka.
Wykorzystałam okazję i pchnęłam go mocniej. Wylądował na
podłodze. Wtedy wychyliłam głowę żeby spojrzeć na niego
triumfalnie. Nagle złapał mnie za nogę i wylądowałam na nim.
-Jesteś taka niegrzeczna-powiedział
obejmując mnie w pasie.
-Wiem, jestem okropna.
Oblizałam jego dolną wargę. Od razu
zlizał moją ślinę nawilżając całe usta.
-Masz ochotę?-uśmiechnął się
łobuzersko.
-Nie większą jak ty.
Znowu zaczęliśmy się całować. Po
paru chwilach moje ciało zaczęło falować. Ciepło ogarniało całe
moje ciało. Justin zaczął się podnosić żeby przenieść się na
łóżko. Tam usiadłam na nim i zdjęłam mu koszulkę. Justin już
zabierał się za moje ubranie, ale mu przerwałam. Pocałowałam go
jeszcze, a potem usiadłam i po oblizaniu ust przygryzłam wargę.
Nie wiedziałam czy byłam gotowa, ale postanowiłam spróbować.
Jedną ręką narzuciłam na siebie kołdrę. Powoli lekko trzęsącymi
się rękami rozpięłam jego pasek, a potem rozporek. Zatrzymałam
się na chwilę licząc do pięciu. Zebrałam się w końcu na odwagę
i zsunęłam z niego bieliznę. Pierwszy raz w życiu chwyciłam jego
przyrodzenie.
-Co robisz?-Justin podniósł kołdrę.
-A jak myślisz?!-ścisnęłam go
mocniej ze zdenerwowania.
Automatycznie jęknął i puścił
kołdrę. Już w dłoniach wydawał się duży, ale kiedy wzięłam
go do ust stał się ogromny. Robiło się coraz gorzej, a Justin
dziwnie dyszał. W głowie miałam wszystkie zboczone teksty
chłopaków z gimnazjum. Po chwili coś słodko obrzydliwego spłynęło
po moim gardle. Zaczęłam walczyć z odruchem wymiotnym i
krztuszeniem się. Po paru minutach wyszłam spod kołdry i położyłam
się tyłem do Justina by uniknąć jego wzroku.
-Kasiu-objął mnie-nie musiałaś
tego robić.
No to teraz było mi już okropnie
głupio i żałowałam, że się za to brałam.
-Bo ja nie umiem tego robić-odparłam
mrugając, bo łzy pojawiły się w moich oczach.
-Było naprawdę dobrze-powiedział
odwracając mnie twarzą do siebie.
-Nie podobało się nawet tobie.
-Nie obrażaj mnie. Mi się bardzo
podobało. Nie czułaś tego? Niczego?
-No doszedłeś-powiedziałam patrząc
w niewidzialny punkt na ścianie.
-Właśnie, a jestem wybredny.
Zachichotałam, a następnie mocno go
przytuliłam, a on pocałował mnie w głowę.
heheheh dobre :D
OdpowiedzUsuńBieda Kasia nie musi być perfekcyjna we wszystkim :)
czekam na nn
xx
hahahahahahahhaha śmieszna ta końcówka :)
OdpowiedzUsuńCzekam i nie mogę się doczekać :(
OdpowiedzUsuń