Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


19 maja 2013

ROZDZIAŁ 134

UWAGA! ROZDZIAŁ JEST Z NIEPRZYZWOITYMI FRAGMENTAMI, KTÓRE KTOŚ MI POMAGAŁ PISAĆ. WIĘCEJ NIE BĘDZIE, BO JA ICH NIE CZUJĘ.


-Ja rozumiem, że siedzę tu za darmo, wyjadam wam wszystko z lodówki, kąpię się w basenie i ogólnie zużywam wodę, ale moglibyście być trochę ciszej. Normalnie nie dało rady wysiedzieć, a już na pewno nie spać kiedy przed 5 zachciało wam się takich zabaw-powiedział Chaz na wpół rozbawiony, na wpół zirytowany.
-Kasia bywa głośna-zaśmiał się Justin.-Nic nie poradzę na to jak na mnie reaguje.
-Czyli z zakonnicy zrobiła się z niej nimfomanka?
Justin rozłożył ręce. Poszłam za nim kiedy poszedł na dół po coś do picia, ale zatrzymałam się żeby ich odrobinę podsłuchać. Było mi głupio, że przyglądam się temu z ukrycia, ale nie mogłam się powstrzymać.
-Dlatego tak jej pilnujesz, co nie?
-Jest wciąż słodka i delikatna. Dzięki, że do niej przyjechałeś.
-Luz, nie ma sprawy.
Widząc, że Justin wziął już wszystko i odwraca się ruszyłam szybko do sypialni. Nakryłam się kołdrą i wzięłam telefon żeby udać jakby zajętą. Po dwóch minutach pojawił się i podszedł do mnie. Podał mi kubek gorącej herbaty i opakowanie ciasteczek.
-Chaz już nie śpi?-zapytałam.
-Kręci się na dole.
-To dziwne, bo lubi spać do późna prawie tak jak ja.
-Nie myśl o nim kochanie. Lepiej zajmij się mną-potarł nosem mój nos.
Podciągnęłam się i usiadłam po turecku. Zaczęłam jeść ciastka moczone w herbacie.
-Kasiu, czy ty się odchudzasz?
-Nie-odpowiedziałam zdezorientowana.-Jem właśnie ciastka czekoladowe.
-Widać ci więcej kości-powiedział obejmując mnie od tyłu.-Nie chcę żebyś przez LA zaczęła chciała wyglądać jak jakieś anorektyczki.
-Daj spokój-uśmiechnęłam się.
-Lubię twoją pupę i piersi.
-Przestań!-pisnęłam roześmiana.
-Nie chcę żeby się ani trochę się zmniejszyły-powiedział ściskając mój biust i całując szyję.
W sumie to chciałam ważyć trochę mniej, ale tylko w takim stopniu jak większość dziewczyn. Nic z tym nie robiłam, bo w sumie dzięki Justinowi, który wiecznie mnie komplementował nie miałam zaniżonej samooceny i byłam wręcz zadowolona z mojego ciała. Nie miałam jednak bladego pojęcia dlaczego zaczął o tym mówić. Pomyślałam może, że on jednak by chciał żebym schudła. Wiadomo, że nie powiedziałby mi tego wprost.
Popołudnie spędziliśmy w domu. Wciąż nie odstępowałam Justina ani na krok jak mały, stęskniony szczeniaczek. Chaz jakoś z nami wytrzymywał chociaż kiedy zaczynaliśmy szeptać do siebie, a potem cmokać wywracał oczami.
-A jak ty i Phoebe?-zapytał Justin.
-Wychodzimy dzisiaj wieczorem na pizzę czy coś takiego z jej znajomymi. Jakbyście chcieli to możecie iść z nami.
-Chcemy gdzieś iść króliczku?-zapytał Justin słodkim głosem.
-Wszystko jedno-powiedziałam wtulona w jego bok.
-Więc baw się dobrze Chaz. My zamówimy pizzę do domu.
Tak jak powiedział Justin zostaliśmy w domu, a miły facet przywiózł nam jedzenie. Po kolacji zaszyliśmy się w sypialni gdzie dużo rozmawialiśmy i oglądaliśmy film. Nie ma nic lepszego jak taki ciepły Apollo przy tobie. Przytulaliśmy się, całowaliśmy się i w ogóle było super. Przekonałam się, że to chyba najlepszy czas naszego związku, bo oboje byliśmy cały czas szaleńczo zakochani, ale oprócz wzajemnej fascynacji i pociągu do siebie było między nami piękne uczucie, które z dnia na dzień stawało się silniejsze.
-Lekcje odrobione?-zapytał nagle zabierając mnie z różowej krainy jak z teledysku Katy Perry.
-Co?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Justin pochylił się nade mną, a potem delikatnie położył się na mnie. Wyglądał na rozbawionego.
-Pytałem czy odrobiłaś lekcje.
-Nie musisz mnie pilnować, jestem dorosła i odpowiedzialna-powiedziałam udając obrażoną.
-Dorosła od całych trzech miesięcy-zaśmiał się.
-Jestem na pewno dojrzalsza od ciebie.
W jego oczach pojawiły się iskierki. One nigdy nie wróżyły nic dobrego. Jego ręce powędrowały na moje boki. Zaczynałam się bać. Nagle zaczął mnie okropnie łaskotać. Piszczałam i krzyczałam żeby przestał na calutki dom. Machałam każdą częścią ciała żeby go odstraszyć. Lubiłam kiedy mnie łaskotał, bo czułam się wtedy jak malutka dziewczynka, ale zawsze miałam takie odruchy. Wyzywał mnie pieszczotliwie od mądrali i robił przy tym śmieszne miny. W pewnym momencie zauważyłam, że zbliżyliśmy się bardzo blisko krawędzi łóżka. Wykorzystałam okazję i pchnęłam go mocniej. Wylądował na podłodze. Wtedy wychyliłam głowę żeby spojrzeć na niego triumfalnie. Nagle złapał mnie za nogę i wylądowałam na nim.
-Jesteś taka niegrzeczna-powiedział obejmując mnie w pasie.
-Wiem, jestem okropna.
Oblizałam jego dolną wargę. Od razu zlizał moją ślinę nawilżając całe usta.
-Masz ochotę?-uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie większą jak ty.
Znowu zaczęliśmy się całować. Po paru chwilach moje ciało zaczęło falować. Ciepło ogarniało całe moje ciało. Justin zaczął się podnosić żeby przenieść się na łóżko. Tam usiadłam na nim i zdjęłam mu koszulkę. Justin już zabierał się za moje ubranie, ale mu przerwałam. Pocałowałam go jeszcze, a potem usiadłam i po oblizaniu ust przygryzłam wargę. Nie wiedziałam czy byłam gotowa, ale postanowiłam spróbować. Jedną ręką narzuciłam na siebie kołdrę. Powoli lekko trzęsącymi się rękami rozpięłam jego pasek, a potem rozporek. Zatrzymałam się na chwilę licząc do pięciu. Zebrałam się w końcu na odwagę i zsunęłam z niego bieliznę. Pierwszy raz w życiu chwyciłam jego przyrodzenie.
-Co robisz?-Justin podniósł kołdrę.
-A jak myślisz?!-ścisnęłam go mocniej ze zdenerwowania.
Automatycznie jęknął i puścił kołdrę. Już w dłoniach wydawał się duży, ale kiedy wzięłam go do ust stał się ogromny. Robiło się coraz gorzej, a Justin dziwnie dyszał. W głowie miałam wszystkie zboczone teksty chłopaków z gimnazjum. Po chwili coś słodko obrzydliwego spłynęło po moim gardle. Zaczęłam walczyć z odruchem wymiotnym i krztuszeniem się. Po paru minutach wyszłam spod kołdry i położyłam się tyłem do Justina by uniknąć jego wzroku.
-Kasiu-objął mnie-nie musiałaś tego robić.
No to teraz było mi już okropnie głupio i żałowałam, że się za to brałam.
-Bo ja nie umiem tego robić-odparłam mrugając, bo łzy pojawiły się w moich oczach.
-Było naprawdę dobrze-powiedział odwracając mnie twarzą do siebie.
-Nie podobało się nawet tobie.
-Nie obrażaj mnie. Mi się bardzo podobało. Nie czułaś tego? Niczego?
-No doszedłeś-powiedziałam patrząc w niewidzialny punkt na ścianie.
-Właśnie, a jestem wybredny.
Zachichotałam, a następnie mocno go przytuliłam, a on pocałował mnie w głowę.

3 komentarze:

  1. heheheh dobre :D
    Bieda Kasia nie musi być perfekcyjna we wszystkim :)
    czekam na nn
    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahahahhaha śmieszna ta końcówka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam i nie mogę się doczekać :(

    OdpowiedzUsuń