Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


2 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 139


Czwartkowy poranek należał do jednego z najdziwniejszych ale i najprzyjemniejszych. Obudziłam się z bólem głowy, ale nie przeszkadzał mi on w normalnym funkcjonowaniu. Wgramoliłam się na Justina i przyssałam do jego szyi. Automatycznie poczułam jego dłonie na moich plecach. Nie mogłam powstrzymać się przed zrobieniem mu zdjęcia. Szybko sięgnęłam po leżący na stoliku telefon i pstryknęłam zdjęcie jego zaspanym oczom i pięknemu uśmiechowi. Po chwili zabrał mi go z rąk i zrobił mi zdjęcie. Chciałam zabrać mu go, ale nie miał zamiaru mi go oddać i kazał mi wyciągać się po niego. Pocałowałam go i w tej samej sekundzie usłyszałam charakterystyczne pstryknięcie. Zaśmiałam się i chichocząc położyłam się na nim. Zebrałam się w sobie i wstałam z łóżka, żeby zacząć się szykować. Wzięłam błyskawiczny prysznic, umyłam zęby i umalowałam się. W bieliźnie popędziłam do garderoby wziąć jakieś ubrania. Nie wiem czemu, ale Justin w takich momentach zawsze znajdował się przy mnie i odrywał moje ciało od ziemi. Wyrywałam się w rogu i wracałam do szafy. Założyłam sukienkę przed kolano i czerwoną kurtkę na wzór ramoneski. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam na początku Chaza, a za nim Phoebe w mojej piżamie. Dziewczyna zapytała czy nie mogłabyś pożyczyć jej jakiejkolwiek koszulki, bo nie miała nic do założenia, a nie chciała jechać do domu tylko po jedną bluzkę. Jak się okazało Chaz przyszedł z nią na wypadek jakby to Justin otworzył drzwi.
-Justin, jesteś ubrany?-krzyknęłam.
-To zależy króliczku. Jeśli chcesz mogę się zawsze rozebrać.
Phoebe zachichotała, a ja uśmiechnęłam się trochę zawstydzona. Odkrzyknęłam mu, że idziemy do mojej garderoby i lepiej żebyśmy nie zobaczyły go tam rozebranego albo paradującego w moich ubraniach. Dziewczyna wybrała pierwszą bluzkę z brzegu nie przyglądając się niczemu szczególnie. Po chwili zniknęła w korytarzu, a ja poszłam na dół do kuchni.
-Miło cię widzieć ubraną-zaśmiał się Chaz na mój widok.
-Błagam, to było strasznie zawstydzające. Zapomnij o tym.
-Dobra.
-Ewentualnie ty możesz się teraz rozebrać, a ja ci się poprzyglądam.
-Czy dzisiaj jest zmiana partnerów?-zapytał Justin dołączając do nas.
Kiedy atmosfera była już równie rzadka co zwykle zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Zdecydowałam się na naleśniki, bo wszyscy je lubili. Na początku połączyłam wszystkie składniki, a potem zaczęłam wylewać ciasto porcjami na rozgrzaną patelnię. Miałam dosyć pancakesów, więc powróciłam do tradycyjnych, polskich naleśników. Wszystko układało się znakomicie. Obok sterty kilkunastu naleśników poustawiałam różne kremy, dżemy, owoce i bitą śmietanę.
-Oni kochają bitą śmietanę-wytłumaczył Chaz.-Wszyscy ją lubią, ale dla nich to coś więcej-zaśmiał się.
-Jesteś zabawny-Phoebe zachichotała.
Kiedy oni nawzajem mówili jacy to nie są zabawni ja zabrałam się za przygotowanie mojego niesamowitego naleśnika. Na sam dół poszła nutella, potem borówki, a na samą górę bita śmietana. Chyba nie mogło być większej bomby kalorycznej, ale nie mogłam się powstrzymać. Zjedzenie takiego dzieła to nie lada wyzwanie i udało mi się zjeść tylko pół.
-Kochanie, to niemożliwe. Na pewno dasz radę to zjeść-odkroił kawałek i zaczął udawać widelcem samolocik.
-Sam spróbuj zjeść coś tak słodkiego.
-Kasiu, nie ma nic słodszego od ciebie, więc nie mów, że nie dałbym rady.
-Justin, powstrzymuj się czasem od tych tekstów.
-Miliony moich fanów kochają moje teksty, więc niech pani tego nie komentuje pani Bieber.
Trochę zamarłam po tym jak to powiedział. Zaczęłam lekko się śmiać czekając na reakcję Phoebe. Nie było opcji żeby się o tym w tej chwili dowiedziała. Skarciłam Biebsa spojrzeniem. Pokazał całkowity brak taktu.
-Dobra, Justin, możesz to jakby co wykorzystać-zaśmiała się.-Jesteście najsłodszą parą, jaką kiedykolwiek widziałam. Wydajecie się być idealni. Chyba nawet moglibyście się już pobrać.
-Ja z nim? Daj spokój. Nawet nie podnosi deski-powiedziałam.
-A ona wszędzie rozrzuca swoje szpargały.
-Związek to liczne wyrzeczenia. Dalibyście radę-uśmiechnęła się.
Staraliśmy się nie drążyć dalej tego tematu, bo był on wyjątkowo niewygodny. Po zjedzonym śniadaniu pozbierałam swoje szkolne „szpargały” i zapakowałam wszystko do nowej torby. Justin zupełnie nie zauważył, że jest nowa. W sumie było mi wszystko jedno, ale zawsze zrobiłoby mi się milej gdyby powiedział, że jest ładna. Ja mniej więcej kojarzyłam jego ubrania chociaż miał ich strasznie dużo, a nowe rzeczy pojawiały się bardzo często. Nieważne. W każdym bądź razie byłam już gotowa i czekałam na wszystkich na dole przy wyjściu. Cała nasza czwórka zapakowała się do samochodu. Phoebe z Chazem znowu się z czegoś śmiali, Justin był zajęty drogą, a ja siedziałam w internecie w telefonie. Podziwiałam też zdjęcie, które rano zrobił nam Justin. Z użyciem filtra zmieniłam je na czarno białe. Pokazałam ekran Bieberowi, kiedy staliśmy na światłach.
-Gdybyś się nie uśmiechnęła mielibyście świetną okładkę jakiegoś soft porno-odezwał się nagle Chaz przytrzymując moją rękę żeby dobrze widzieć.
-Hej, wzmacniasz swoją pozycje na mojej czarnej liście-Justin popatrzył w lusterko żeby widzieć Chaza.-Uważaj trochę.
Chłopak nie uśmiechał już się tak mocno i jakby coś do niego dotarło. Pod szkołą nikt od razu nie chciał wysiadać.
-Wysiadać-powiedział nagle Justin lekko zirytowany.
Szybko nacisnęłam na klamkę i wystawiłam jedną nogę na zewnątrz. Chłopak złapał mnie za rękę i wciągnął z powrotem do środka.
-Nie chodziło mi o ciebie-uśmiechnął się.-Dzisiaj niech się obędzie bez żadnych ucieczek i szoferów, dobrze?
Pokiwałam głową, a on przyciągnął moją twarz za podbródek i pocałował mnie słodko. Uśmiechnęłam się i przytuliłam go jeszcze.
-Masz nową sukienkę?-przejechał rękoma po moich bokach.
Raczej torebkę, powiedziałam do siebie w myślach, ale na głos przyznałam mu racje.
-A mówią, że faceci tego nie zauważają-uśmiechnął się.
-Po prostu ty jesteś taki niesamowity-cmoknęłam go ostatni raz w policzek.
Justin miał już zacząć bronić się przed moim sarkazmem, ale w tej chwili usłyszeliśmy niesamowity rechot. Po wyjrzeniu przez okno okazało się, że to Chaz. Żadne z nas nie było jakoś bardzo zaskoczone.
-Błagam o weekend. Mam już dość tego idioty.
-Miłego dnia Justin.
Kiedy nareszcie byłyśmy w szkole Phoebe zaciągnęła mnie jeszcze do łazienki. W środku była jeszcze Hannah, co mnie na początku zdziwiło, ale potem wydało mi się oczywiste. Obie przytuliły się do siebie mocno i zaczęły chichotać. Przez jakieś dziesięć minut miałam przyjemność wysłuchać dwóch niesamowitych opowieści o wspaniale spędzonych wieczorach. Hannah była z Jacobem w kinie, a potem jakimś barze czy kawiarni, gdzie rozmawiali o różnych rzeczach i świetnie się rozumieli. Chłopak odprowadził ją do domu zostawiając samochód w mieście, co było tym romantycznym fragmentem, bo na koniec pocałowali się pod jej bramą. Podobno na kamerach widział to jej ojciec i zaproponował jej żeby zaprosiła Jake'a na obiad w weekend. Phoebe mówiła, że przeżyła jedną z najwspanialszych chwil w życiu. Po drodze powiedziała, że w dużej mierze to moja zasługa, co było bardzo miłe i przyjemne. Po tym jak na siebie wpadli przy lodówce zaczęli rozmawiać o swoim związku, który przez Jacoba skończył się nagle i niepotrzebnie. Trochę się zdziwiłam, bo co do tego miał Jake. Spytałam o to, ale nikt mnie nie usłyszał, bo zaczęło się dokładne opisywanie jak całuje Chaz. Zaczęłam się lekko śmiać, co było trochę nie na miejscu, ale wyobraziłam sobie Chaza, chłopaka, który lubi napychać sobie usta po brzegi, mówić z taką napchaną buzią i jeszcze zrobić sobie przy tym zdjęcia. Był dla mnie jak brat, taki dziwny brat i nie chciałam słuchać jaki to on ma język. Po obejrzeniu filmu postanowili jeszcze ze sobą porozmawiać w trochę luźniejszych strojach. Phoebe bardzo spodobał się fakt, że chłopak nie dobierał się do niej i zachowywał jak gentleman. Na koniec dziewczyny spytały jak mi udał się wieczór. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, bo był taki jak wszystkie inne.
-Znamy się trzy lata i teraz mieszkamy razem, więc raczej nie ma niezwykłych momentów.
-Już się sobą znudziliście?-zapytała Hannah poważnie.
-Nie, ale po prostu każdy dzień spędzamy razem i non stop jest cudownie. Wstajemy, bierzemy prysznic..
-Razem czy osobno?-wtrąciła nagle Hannah.
-Różnie to bywa... Potem ja robię śniadanie, odwozi mnie do szkoły, jest szkoła, przyjeżdża po mnie, kupujemy coś do jedzenia albo on coś robi na obiad, oglądamy filmy albo siedzimy w basenie, a potem.. ee.. no idziemy spać.
-Macie ustalone godziny na seks?-zaśmiała się.-Zrobiłaś taką przerwę po tych filmach.
-Nie zrobiłam-broniłam się.
-18:30, Kasia wstaje i krzyczy „Justin, czas na seks”-zachichotała Phoebe.-Ogólnie to dobre rozplanowanie.
-A może to Justin pilnuje planu?
-Jesteście straszne-uśmiechnęłam się rozbawiona.-Chodźmy już na lekcje.

2 komentarze:

  1. Aleee fajnie się dzieje, może jakaś wspólna randka z Justinem ? XD

    OdpowiedzUsuń