Czwartkowy poranek należał do jednego
z najdziwniejszych ale i najprzyjemniejszych. Obudziłam się z bólem
głowy, ale nie przeszkadzał mi on w normalnym funkcjonowaniu.
Wgramoliłam się na Justina i przyssałam do jego szyi.
Automatycznie poczułam jego dłonie na moich plecach. Nie mogłam
powstrzymać się przed zrobieniem mu zdjęcia. Szybko sięgnęłam
po leżący na stoliku telefon i pstryknęłam zdjęcie jego zaspanym
oczom i pięknemu uśmiechowi. Po chwili zabrał mi go z rąk i
zrobił mi zdjęcie. Chciałam zabrać mu go, ale nie miał zamiaru
mi go oddać i kazał mi wyciągać się po niego. Pocałowałam go i
w tej samej sekundzie usłyszałam charakterystyczne pstryknięcie.
Zaśmiałam się i chichocząc położyłam się na nim. Zebrałam
się w sobie i wstałam z łóżka, żeby zacząć się szykować.
Wzięłam błyskawiczny prysznic, umyłam zęby i umalowałam się.
W bieliźnie popędziłam do garderoby wziąć jakieś ubrania. Nie
wiem czemu, ale Justin w takich momentach zawsze znajdował się przy
mnie i odrywał moje ciało od ziemi. Wyrywałam się w rogu i
wracałam do szafy. Założyłam sukienkę przed kolano i czerwoną
kurtkę na wzór ramoneski. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
Otworzyłam je i zobaczyłam na początku Chaza, a za nim Phoebe w
mojej piżamie. Dziewczyna zapytała czy nie mogłabyś pożyczyć
jej jakiejkolwiek koszulki, bo nie miała nic do założenia, a nie
chciała jechać do domu tylko po jedną bluzkę. Jak się okazało
Chaz przyszedł z nią na wypadek jakby to Justin otworzył drzwi.
-Justin, jesteś ubrany?-krzyknęłam.
-To zależy króliczku. Jeśli chcesz
mogę się zawsze rozebrać.
Phoebe zachichotała, a ja uśmiechnęłam
się trochę zawstydzona. Odkrzyknęłam mu, że idziemy do mojej
garderoby i lepiej żebyśmy nie zobaczyły go tam rozebranego albo
paradującego w moich ubraniach. Dziewczyna wybrała pierwszą bluzkę
z brzegu nie przyglądając się niczemu szczególnie. Po chwili
zniknęła w korytarzu, a ja poszłam na dół do kuchni.
-Miło cię widzieć ubraną-zaśmiał
się Chaz na mój widok.
-Błagam, to było strasznie
zawstydzające. Zapomnij o tym.
-Dobra.
-Ewentualnie ty możesz się teraz
rozebrać, a ja ci się poprzyglądam.
-Czy dzisiaj jest zmiana
partnerów?-zapytał Justin dołączając do nas.
Kiedy atmosfera była już równie
rzadka co zwykle zabrałam się za przygotowywanie śniadania.
Zdecydowałam się na naleśniki, bo wszyscy je lubili. Na początku
połączyłam wszystkie składniki, a potem zaczęłam wylewać
ciasto porcjami na rozgrzaną patelnię. Miałam dosyć pancakesów,
więc powróciłam do tradycyjnych, polskich naleśników. Wszystko
układało się znakomicie. Obok sterty kilkunastu naleśników
poustawiałam różne kremy, dżemy, owoce i bitą śmietanę.
-Oni kochają bitą
śmietanę-wytłumaczył Chaz.-Wszyscy ją lubią, ale dla nich to
coś więcej-zaśmiał się.
-Jesteś zabawny-Phoebe zachichotała.
Kiedy oni nawzajem mówili jacy to nie
są zabawni ja zabrałam się za przygotowanie mojego niesamowitego
naleśnika. Na sam dół poszła nutella, potem borówki, a na samą
górę bita śmietana. Chyba nie mogło być większej bomby
kalorycznej, ale nie mogłam się powstrzymać. Zjedzenie takiego
dzieła to nie lada wyzwanie i udało mi się zjeść tylko pół.
-Kochanie, to niemożliwe. Na pewno
dasz radę to zjeść-odkroił kawałek i zaczął udawać widelcem
samolocik.
-Sam spróbuj zjeść coś tak
słodkiego.
-Kasiu, nie ma nic słodszego od
ciebie, więc nie mów, że nie dałbym rady.
-Justin, powstrzymuj się czasem od
tych tekstów.
-Miliony moich fanów kochają moje
teksty, więc niech pani tego nie komentuje pani Bieber.
Trochę zamarłam po tym jak to
powiedział. Zaczęłam lekko się śmiać czekając na reakcję
Phoebe. Nie było opcji żeby się o tym w tej chwili dowiedziała.
Skarciłam Biebsa spojrzeniem. Pokazał całkowity brak taktu.
-Dobra, Justin, możesz to jakby co
wykorzystać-zaśmiała się.-Jesteście najsłodszą parą, jaką
kiedykolwiek widziałam. Wydajecie się być idealni. Chyba nawet
moglibyście się już pobrać.
-Ja z nim? Daj spokój. Nawet nie
podnosi deski-powiedziałam.
-A ona wszędzie rozrzuca swoje
szpargały.
-Związek to liczne wyrzeczenia.
Dalibyście radę-uśmiechnęła się.
Staraliśmy się nie drążyć dalej
tego tematu, bo był on wyjątkowo niewygodny. Po zjedzonym śniadaniu
pozbierałam swoje szkolne „szpargały” i zapakowałam wszystko
do nowej torby. Justin zupełnie nie zauważył, że jest nowa. W
sumie było mi wszystko jedno, ale zawsze zrobiłoby mi się milej
gdyby powiedział, że jest ładna. Ja mniej więcej kojarzyłam jego
ubrania chociaż miał ich strasznie dużo, a nowe rzeczy pojawiały
się bardzo często. Nieważne. W każdym bądź razie byłam już
gotowa i czekałam na wszystkich na dole przy wyjściu. Cała nasza
czwórka zapakowała się do samochodu. Phoebe z Chazem znowu się z
czegoś śmiali, Justin był zajęty drogą, a ja siedziałam w
internecie w telefonie. Podziwiałam też zdjęcie, które rano
zrobił nam Justin. Z użyciem filtra zmieniłam je na czarno białe.
Pokazałam ekran Bieberowi, kiedy staliśmy na światłach.
-Gdybyś się nie uśmiechnęła
mielibyście świetną okładkę jakiegoś soft porno-odezwał się
nagle Chaz przytrzymując moją rękę żeby dobrze widzieć.
-Hej, wzmacniasz swoją pozycje na
mojej czarnej liście-Justin popatrzył w lusterko żeby widzieć
Chaza.-Uważaj trochę.
Chłopak nie uśmiechał już się tak
mocno i jakby coś do niego dotarło. Pod szkołą nikt od razu nie
chciał wysiadać.
-Wysiadać-powiedział nagle Justin
lekko zirytowany.
Szybko nacisnęłam na klamkę i
wystawiłam jedną nogę na zewnątrz. Chłopak złapał mnie za rękę
i wciągnął z powrotem do środka.
-Nie chodziło mi o ciebie-uśmiechnął
się.-Dzisiaj niech się obędzie bez żadnych ucieczek i szoferów,
dobrze?
Pokiwałam głową, a on przyciągnął
moją twarz za podbródek i pocałował mnie słodko. Uśmiechnęłam
się i przytuliłam go jeszcze.
-Masz nową sukienkę?-przejechał
rękoma po moich bokach.
Raczej torebkę, powiedziałam do
siebie w myślach, ale na głos przyznałam mu racje.
-A mówią, że faceci tego nie
zauważają-uśmiechnął się.
-Po prostu ty jesteś taki
niesamowity-cmoknęłam go ostatni raz w policzek.
Justin miał już zacząć bronić się
przed moim sarkazmem, ale w tej chwili usłyszeliśmy niesamowity
rechot. Po wyjrzeniu przez okno okazało się, że to Chaz. Żadne z
nas nie było jakoś bardzo zaskoczone.
-Błagam o weekend. Mam już dość
tego idioty.
-Miłego dnia Justin.
Kiedy nareszcie byłyśmy w szkole
Phoebe zaciągnęła mnie jeszcze do łazienki. W środku była
jeszcze Hannah, co mnie na początku zdziwiło, ale potem wydało mi
się oczywiste. Obie przytuliły się do siebie mocno i zaczęły
chichotać. Przez jakieś dziesięć minut miałam przyjemność
wysłuchać dwóch niesamowitych opowieści o wspaniale spędzonych
wieczorach. Hannah była z Jacobem w kinie, a potem jakimś barze czy
kawiarni, gdzie rozmawiali o różnych rzeczach i świetnie się
rozumieli. Chłopak odprowadził ją do domu zostawiając samochód w
mieście, co było tym romantycznym fragmentem, bo na koniec
pocałowali się pod jej bramą. Podobno na kamerach widział to jej
ojciec i zaproponował jej żeby zaprosiła Jake'a na obiad w
weekend. Phoebe mówiła, że przeżyła jedną z najwspanialszych
chwil w życiu. Po drodze powiedziała, że w dużej mierze to moja
zasługa, co było bardzo miłe i przyjemne. Po tym jak na siebie
wpadli przy lodówce zaczęli rozmawiać o swoim związku, który
przez Jacoba skończył się nagle i niepotrzebnie. Trochę się
zdziwiłam, bo co do tego miał Jake. Spytałam o to, ale nikt mnie
nie usłyszał, bo zaczęło się dokładne opisywanie jak całuje
Chaz. Zaczęłam się lekko śmiać, co było trochę nie na miejscu,
ale wyobraziłam sobie Chaza, chłopaka, który lubi napychać sobie
usta po brzegi, mówić z taką napchaną buzią i jeszcze zrobić
sobie przy tym zdjęcia. Był dla mnie jak brat, taki dziwny brat i
nie chciałam słuchać jaki to on ma język. Po obejrzeniu filmu
postanowili jeszcze ze sobą porozmawiać w trochę luźniejszych
strojach. Phoebe bardzo spodobał się fakt, że chłopak nie
dobierał się do niej i zachowywał jak gentleman. Na koniec
dziewczyny spytały jak mi udał się wieczór. Nie miałam pojęcia
co powiedzieć, bo był taki jak wszystkie inne.
-Znamy się trzy lata i teraz
mieszkamy razem, więc raczej nie ma niezwykłych momentów.
-Już się sobą
znudziliście?-zapytała Hannah poważnie.
-Nie, ale po prostu każdy dzień
spędzamy razem i non stop jest cudownie. Wstajemy, bierzemy
prysznic..
-Razem czy osobno?-wtrąciła nagle
Hannah.
-Różnie to bywa... Potem ja robię
śniadanie, odwozi mnie do szkoły, jest szkoła, przyjeżdża po
mnie, kupujemy coś do jedzenia albo on coś robi na obiad, oglądamy
filmy albo siedzimy w basenie, a potem.. ee.. no idziemy spać.
-Macie ustalone godziny na
seks?-zaśmiała się.-Zrobiłaś taką przerwę po tych filmach.
-Nie zrobiłam-broniłam się.
-18:30, Kasia wstaje i krzyczy
„Justin, czas na seks”-zachichotała Phoebe.-Ogólnie to dobre
rozplanowanie.
-A może to Justin pilnuje planu?
-Jesteście straszne-uśmiechnęłam
się rozbawiona.-Chodźmy już na lekcje.
Aleee fajnie się dzieje, może jakaś wspólna randka z Justinem ? XD
OdpowiedzUsuńCzekam nn!
OdpowiedzUsuń