Czułam się cholernie z myślą, że
znowu zobaczyłam tę jego gębę. Naprawdę nikt nie był dla mnie
takim chamem jak on. Po dwudziestu minutach siedzenia z głową
przyciśniętą do poduszki odwróciłam się w stronę głaszczącego
mnie po plecach Justina.
-Obiecałeś-powiedziałam zakrywając
oczy, które zaczęły wypełniać łzy.
-Nie zachowuj się jak
dziecko-powiedział poważnie.-On jest moim przyjacielem i ma prawo
tu przychodzić żeby się ze mną spotkać albo tylko mnie
odwiedzić.
-Nie widzisz jaki on jest w stosunku
do mnie? Cały czas mnie obraża i uważa za głupią dziwkę.
-Dobrze, że ty jesteś dla niego taka
miła i uprzejma.
-Jeżeli jestem taka okropna to idź
do niego i posłuchaj jak mówi, że znowu mam okres i
szaleję-przerwałam.-Ja chciałam spędzić kilka dni tylko z tobą.
-Twist zameldował się w hotelu i
jeśli aż tak bardzo ci on przeszkadza to ja mogę jeździć do
niego. Nie chcę żebyś była przez niego smutna, a tym bardziej
płakała.
-Jestem samolubna-wtuliłam głowę w
jego klatkę piersiową.-Chciałam spędzić z tobą cały weekend.
Cieszyłam się na to jak szczeniaczek i nie wytrzymałam kiedy go
zobaczyłam. Wiem, że nie powinnam, ale nie potrafię inaczej. To
bardziej twój dom niż mój i nie chcę żebyś przeze mnie nie mógł
tu z nim siedzieć, więc powiem, że mi to nie
przeszkadza-spojrzałam w jego rozśmieszone oczy.
-Jesteś bardzo...
skomplikowana-uśmiechnął się.-Nie chciałem żebyś już dziś go
zobaczyła. Powinienem cię uprzedzić, ale obawiałem się, że
właśnie tak zareagujesz. Wiesz, że jesteś najważniejsza
króliczku.
Zdobyłam się na mój najlepszy
uśmiech. Później pocałowałam go w policzek i poszłam się
przebrać. Pół dnia spędziliśmy na kanapie. Wszystko było tak
jak lubię. Mogłam i trochę posiedzieć w ciszy, i trochę
pochichotać kiedy zaczynał mnie cmokać. W końcu przyszedł czas
na to co mi obiecywał. Dał mi dwie godziny na całe przygotowania.
Na początku wzięłam ciepły prysznic i umyłam włosy. Mokra
poszłam wybrać jakieś ciuchy. Nałożyłam białą bluzkę i
ciemną spódnicę w złote wzory. Na koniec wzięłam do ręki
szpilki i poszłam wysuszyć i ułożyć włosy. W końcu umalowałam
usta wiśniową pomadką kończąc makijaż. Mój telefon zabrzęczał
informując, że Justin już na mnie czeka. Zeszłam na dół po
schodach, a potem zamknęłam za sobą drzwi wejściowe. Justin stał
oparty o czarny samochód. Widząc mnie uśmiechnął się i otworzył
mi drzwi. Nie przepadałam za wsiadaniem i wysiadaniem w spódnicy do
tych wyścigowych samochodów, bo zawsze bałam się, że wszyscy
zobaczą moje majtki. Biebs pochwalił mój strój. Uśmiechnęłam
się zadowolona. W aucie trochę rozmawialiśmy. Około 19 byliśmy
już przed budynkiem restauracji. Skierowaliśmy się do tylnego
wejścia żeby nie wywołać żadnej sensacji. W takich sytuacjach
zawsze czułam się jak ktoś niesamowicie ważny, bo za ochroniarza
poniekąd robił mi Justin Bieber. Tylko dwóm osobom udało się
zrobić nam zdjęcia. W środku poczułam na sobie wzrok większej
liczby ludzi, ale Justin swoim zachowaniem ośmielał mnie i nie
byłam aż tak skrępowana. Zajęliśmy trochę odgrodzony stolik i
zamówiliśmy jedzenie. Na miejscu spędziliśmy jakieś dwie
godziny. Po skończonym deserze ruszyliśmy do wyjścia. Na zewnątrz
zaatakowało nas z piętnaście osób. Wszyscy chcieli zrobić
chociaż jedno zdjęcie. Źle się czułam w otoczeniu tylu aparatów,
których flashe w nocy oślepiają dziesięć razy bardziej niż w
ciągu dnia. Justin pomimo wąskiego chodnika nie chciał wypuścić
mnie z objęcia i szedł za pomagającym nam przejść pracownikiem
restauracji. Na początku mnie wsadził do samochodu, a dopiero potem
go obszedł i wsiadł ze swojej strony. Lubiłam kiedy tak się mną
zajmował, bo czułam, że jestem dla niego osobą nadrzędną i
bardziej przejmował się mną niż sobą. Bardzo mi to schlebiało.
Takie wypadki nie umilały wieczoru, ale już w większym stopniu się
do nich przyzwyczaiłam i po chwili prawie zapominałam, że coś się
stało.
-Ach ta sława-zaśmiałam się.
-Tak, nie wiem jak to znosisz.
-Należy ci się nagroda za
nastawienie-cmoknęłam go w policzek.-Gdyby tylko ten samochód był
wygodniejszy... Specjalnie założyłam spódnicę.
-Ty łobuziaku!-zaśmiał
się.-Następnym razem udowodnię ci, że nie jest aż taki zły.
Pod domem wysiadłam szybko z samochodu
i czekałam aż Justin zrobi to samo. Chłopak w dwie sekundy znalazł
się przy mnie i mocno przyciągnął do siebie. Jeszcze raz
powiedział, że ładnie wyglądam, a potem razem weszliśmy do
środka. Uśmiechnęłam się szeroko wiedząc, co się zaraz stanie.
Biebs oparł mnie od razu na drzwiach i zaczął całować mnie po
szyi. Mój oddech stawał się coraz płytszy.
-Pragnę cię króliczku-zaczął
wpijać się we mnie mocniej.
Chwyciłam jego koszulkę przy dekolcie
i odchyliłam głowę do tyłu. Po chwili Justin wziął mnie na ręce
i zaniósł na górę. Nagle przed moimi oczami pojawił się piękny
obraz. Nasza raczej chłodna sypialnia została wypełniona
kolorowymi świeczkami. Być może dla innych wydałoby się to
kiczowate, ale spodobało mi się w stu procentach, bo było to
urocze. Nie byłam pewna czy on sądził to samo, ale wyglądał na
zadowolonego widząc, że mi się podoba. Dał mi minutę na
nacieszenie się widokiem, a potem wrócił do tego, co robił
wcześniej. Zsunęłam z nóg szpilki i objęłam jego szyję.
Musiałam pomóc mu znaleźć suwak spódnicy, ale w końcu udało
nam się jej pozbyć. Cofnął się trochę i usiadł na łóżku.
Oplatając go nogami usiadłam na jego kolanach. Zaczęłam go
całować wsuwając ręce pod jego koszulkę. Po chwili Justin
położył się ciągnąć mnie do siebie.
Rano wstaliśmy niemal w tej samej
chwili. Owinęłam się prześcieradłem i ciągnąć Justina za rękę
poszliśmy pod prysznic. Pod wpływem strumienia zimnej wody moje
ciało pokryło się gęsią skórką. Bieber znowu zaczął mnie
przytulać i całować. Po chwili wróciliśmy do łóżka.
-Kocham cię-powiedziałam kładąc
głowę na jego piersi.
-Ja ciebie bardziej Kasiu.
Chcąc jakoś się odpłacić założyłam
jego koszulkę bez rękawów, która była jakaś strasznie długa,
więc wyglądała na mnie jak sukienka, i poszłam na dół do kuchni
zrobić śniadanie. Po chwili wróciłam do niego z tacą pełną
jedzenia.
Niespodziewanie Justin znowu
przyciągnął mnie do siebie i zaczął dotykać po całym ciele.
Chciałam zwrócić mu uwagę, ale zamiast tego zaczęłam go
całować. Myślałam, że na tym się skończy, ale on jeszcze raz
zabrał mnie do krainy rozpusty. Kiedy wróciłam do świata żywych
i byłam w stanie normalnie odbierać informacje spojrzałam na
zegarek wskazujący 13:30.
-Uwielbiam jak słodko jęczysz-szepnął
mi do ucha obejmując mnie od tyłu.
-Wcale tego nie robię-odwróciłam
się do niego przodem.
-Ależ tak-uśmiechnął się.
-To dlatego, że mnie podgryzasz.
-Nie tylko wtedy-gwałtownie wsunął
między moje nogi.
-Nie rób tego tak niespodziewanie i
nie kiedy patrzę ci w oczy-powiedziałam kiedy jego palec nie
znajdował się już tam gdzie nie powinien, a ja znowu mogłam
normalnie oddychać.
-Ale lubisz kiedy tak to robię. To
twój słaby punkt króliczku-zaśmiał się.
-Przestań-odparłam ukrywając twarz
w poduszkach.
W końcu wstaliśmy i mogliśmy
spokojnie coś zjeść. Poszłam na chwilę do garderoby wyciągnąć
jakąś czystą bieliznę i zwykłą sukienkę.
Nagle cały dom ogarnął dźwięk
dzwonka. Spojrzałam pytająco na Justina, który znajdował się
obok. Poprosiłam go wzrokiem żeby to on otworzył. Przez chwilę
rozmawiał z kimś, a potem wrócił do salonu z czymś w rękach.
Nie wiedziałam co znajduje się w jego rękach, ale po kilku
sekundach sprawa się wyjaśniła.
jestem ciekawa co to jest :D
OdpowiedzUsuń