Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


30 marca 2011

ROZDZIAŁ 63

Resztę wieczoru spędziliśmy, tak jak zwykle, na oglądaniu telewizji. Potem Justin odwiózł mnie do domu. Następne dwa dni spędziliśmy identycznie. Wreszcie przyszedł piątek. Po szkole pojechałam do domu, trochę się ogarnęłam i powiedziałam mamie, że wieczorem jest impreza u mojej koleżanki z klasy i najprawdopodobniej zostanę u niej na noc. Oczywiście było to kłamstwo, ale chociaż mama miała do mnie i Justina zaufanie to wydaję mi się, że nie puściłaby tak łatwo. Kazała mi sobie tylko obiecać, że nie będę nic paliła i mogłam wychodzić. Pojechałam autobusem z gotowym planem dnia. Wydało mi się, że w tak ciepły i przyjemny dzień grzechem jest zostanie w hotelowym pokoju. Zadecydowałam, że pojedziemy do Powsina czyli wielkiego parku i posiedzimy na wielkiej polanie. Kiedy byłam już pod pokojem Justina weszłam bez wachania. On siedział na łóżku i grał w xBoxa. Prawie nie zauważył mojego wejścia i dopiero po chwili się zooriętował i przywitał się ze mną. Powiedziałam mu, że już znacznie za dużo gra w te głupie gry, więc zabieram go dziś na zewnątrz. Upewniłam go, że nie ma tam aż tak dużo osób, więc będzie miło. Chwilę go poszturchałam i wstał. Potem zeszliśmy na dół i wsiedliśmy do Jeepa. Jadąc próbowałam go trochę rozweselić, więc podśpiewywałam na cały głos piosenki z radia. On cały czas był bez wyrazu i jakiś nieobecny. Nie wiedziałam o co właściwie chodzi, ale wolałam już go nie odciągać od jazdy. Zaparkowaliśmy przed hipermarketem i stamtąd na piechotę ruszyliśmy w las. On cały czas trzymał telefon w ręce i bezskutecznie szukał zasięgu. W końcu nie mogłam tego znieść i zabrałam mu go.
-Justin, co się dzieje?-zapytałam w końcu patrząc w jego karmelowe oczy.
-Wszystko jest okay-posłał mi jeden z najbardziej udawanych uśmiechów-po prostu tęskniłem za tobą-cmoknął mnie w czoło.
-Ale z tatą Ryana wszystko dobrze?
-Tak, ma się dobrze. Rozmawiałem dziś z Ryanem.
-To o co chodzi? Jesteś taki przygaszony...
-Po prostu boję się, że zaraz zza któregoś drzewa wyskoczy Pedobear i cię zabierze-zaśmiał się.
Chociaż był to strasznie głupi żart to i tak wybuchnęłam śmiechem. Po czym zaczęłam biec na wielką polanę i walnęłam się plackiem na trawę. Po chwili dołączył do mnie Bieber. Zabawnie było patrzeć jak dość niechętnie kładzie się na ziemi. Lekko wczołgałam się na niego i pocałowałam w usta. Po dziesięciu minutach on również się rozluźnił i oboje odpoczywaliśmy.
-Kasiu, nie obraź się, ale skoro możesz zostać ze mną na całą noc to może bardziej zaszalejemy?-wtrącił po chwili.
-Przepraszam-powiedziałam cicho-nie każdy lubi taki klimat. Czyli wracamy?
-Wrócimy tu w tygodniu, a teraz pojedziemy do mnie-uśmiechnął się i podał mi rękę.
Idąc do samochodu stwierdziłam, że pomysł z lasem był totalnym dnem. Szczerze mówiąc nigdy nie lubiłam lasów, ale myśląc o JB pomyślałam, że on może lubi, bo w końcu w Kanadzie mają ich masę. Jadąc powiedziałam mu o tym i oboje zaśmialiśmy się, bo on przyznał, że za dziczą też nie przepada. Trochę się nawet ucieszyłam, bo skoro oboje kochamy miasto i jego życie to nigdy nie będziemy mieć problemów gdzie moglibyśmy na przykład udać na na długi weekend. Justin robił się coraz bardziej śmiały i na każdym czerwonym świetle zaczynał mnie delikatnie cmokać po policzku i dotykać moich kolan. Kilka razy na nas zatrąbiono, ale co na to poradzę, że tym razem nie chciałam odmawiać? W drodze zadecydowaliśmy, że pójdziemy do restauracji w centrum. Jego pomysł przebił las i to konkretnie. Wybraliśmy bardziej tłoczną knajpę przy wąskiej ulicy ze stolikami na zewnątrz. Nigdy w niej wcześniej nie byłam, ale od razu mi się spodobała. Było jeszcze nawet ciepło i usiedliśmy naprzeciwko siebie. Po chwili rozmowy zamówiliśmy makaron z sosem i mrożoną herbatę. Siedzieliśmy przy samej barierce i nagle podszedł do nas mim wyciągając beret i prosząc o jakieś drobne. Nieźle się wystraszyłam, bo nagle pojawił się przed naszymi oczami z ręką nad naszym stolikiem. Justin zaczął się ze mnie śmiać i zaczął wyciągać z kieszeni portfel. Patrzyłam jak wrzuca mimowi banknot 50-złotywy. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem widząc powiększające się źrenice przebierańca.
-Justin, to jest jakieś 18 dolarów czyli chyba trochę sporo jak dla żebraka-powiedziałam cicho.
-Bez przesady. Jest sympatyczny-uśmiechnął się i wrzucił banknot.
Mim zaczął podskakiwać i prezentować nam prywatne show. Podszedł jeszcze po chwili i dał mi coś niewidzialnego. Chyba miał być to kwiat, bo pokazał mi, żebym go powąchała. Była niezła zabawa kiedy udawałam, że go wącham, a wtedy się zakrztusiłam. Potem pracownik restauracji pogonił go i zabawa się skończyła. Robiło się coraz chłodniej i siedząc w cienkiej koszulce z rękawem 3/4 zaczęło mi się robić odrobinę zimno. Justin od razu to wyczuł i usiadł obok mnie. Objął mnie i zaczął lekko ogrzewać dłonią. Jedząc dawaliśmy sobie próbować swoje dania. Niby były zbliżone, ale smakowały całkowicie inaczej. Jedno było ostre, a drugie wręcz słodkawe. Kiedy kelner zabrał nasze talerze posiedzieliśmy jeszcze chwilę patrząc jak się ściemnia. W końcu dostaliśmy rachunek i kiedy Justin zapłacił ze sporym napiwkiem za dania zaczęliśmy się zbierać. Okazało się, że przez czas kiedy jedliśmy i nie widzieliśmy poza sobą świata kilka osób rozpoznało Biebera. Zaczęłam lekko zasłaniać swoja twarz w jego bok, bo nie miałam ochoty obejrzeć następnego dnia naszych zdjęć na pudelku lub innej plotkarskiej stronie. Do samochodu szliśmy szybkim krokiem. W końcu ruszyliśmy do hotelu. Było około 20.40 kiedy zajechaliśmy na miejsce. Po drodze do pokoju też mieliśmy trochę zabawy, bo strasznie zachciało mi się do łazienki i chociaż próbowałam to ukryć to nie dało rady nie zauważyć, że w dziwny sposób przeskakuję z nogi na nogę. Dodatkowo Biebs zaczął się ze mną droczyć, że chyba zapomniał klucza. Załatwiłam potrzebę i chwilę pogapiłam się w lustro. Kiedy myłam ręce nagle woda tak strzeliła, że zamoczyłam cały dół koszulki i głośno przeklnęłam.
-Wszystko w porządku?-zaczął delikatnie uchylać drzwi.
-Ten kran mnie zaatakował-pokazałam bluzkę.
-Kasia się posikała, Kasia się posikała-zaczął nucić pioseneczkę z rytmem jak piosenki dla dzieci.
-Bardzo śmieszne-pokazałam mu język-mogę liczyć na jakąś pożyczkę ubraniową?
-Znowu?-zaśmiał się-właściwie to ja chyba powinienem jeździć z dodatkową walizką "rzeczy do pożyczenia Kasi, która nigdy nie pamięta o piżamie i wszystkim innym".
-Przepraszam cię bardzo, ale mam szczoteczkę do zębów-wyciągnęłam ze spodenek szczoteczkę.
-Ja zawsze jej zapominam-uśmiechnął się-ej, ty cały dzień z nią chodzisz w kieszeni?
-Tak-zaśmiałam się-trochę przeszkadzała w chodzeniu, ale ujdzie.
Wtedy JB wyszedł na chwilę i zaraz potem przyniósł mi obszerny t-shirt z nadrukowaną małpą. Szybko rozebrałam się i ją nałożyłam. Chwilę się pośmialiśmy z tej małpki, a następnie ułożyłam się na fotelu i zaczęłam przełączać kanały w telewizorze. W końcu trafiłam na jakiś horror. Justin poszedł wziąć prysznic, a ja w tym czasie położyłam się na jego łóżku i weszłam pod grubą kołdrę. Po dziesięciu minutach podszedł i usiadł koło mnie na łóżku.

1 komentarz: