Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


3 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 140


Lekcje upływały w miłej atmosferze. Nie wiem jak to się dzieje, ale rozmowy o chłopakach naprawdę zbliżają. Kiedy opowiedziałam im kilka bzdetów zrobiło mi się jakoś lżej. Istotnie były one jedynymi osobami, z którymi mogłam porozmawiać w tak szczery sposób. Związek Phoebe i Chaza był dla mnie czymś w rodzaju zabezpieczenia, że nikt nie chce w żaden sposób wykorzystać moich wyznań do niecnych celów. Na długiej przerwie dosiadł się do nas Jake. Przywitał się z nami i zapytał jak się miewamy. Już chciałam powiedzieć, że obgadujemy chłopaków, ale uświadomiłam sobie, że był jednym z nich i lepiej było tego nie mówić. Nie wiem dlaczego, ale kiedy ugryzę się w porę w język odczuwać dziwną satysfakcję, że jednak nie zachowuję się jak zwierze i czasem przemyślę to co siedzi mi w głowie.
-Zapraszam dzisiaj na jogę-znikąd pojawiła się Monica i usiadła obok nas.
-Ja nie mogę-odezwała się Phoebe.-Umówiłam się.
Hannah popatrzyła na mnie pytająco. Chyba żadna z nas nigdy nie cieszyła się na ten rodzaj wysiłku fizycznego, ale było to czymś w rodzaju zła koniecznego. Dygnęłam do niej, że mogę iść.
-My z Kasią przyjedziemy-powiedziała Hannah.-Muszę przećwiczyć pozycję tygrysa-mrugnęła dwa razy patrząc na Jake'a.
Chłopak zaśmiał się pod nosem i mruknął coś do niej. Hannah była tą najbardziej zadziorą w towarzystwie i czasem trochę przesadzała. Choć może tak nie wypadało nieraz z Jacobem wymienialiśmy w takich momentach znaczące spojrzenia. Nie czułam się wtedy bardzo źle, bo pocieszał mnie fakt, że to on powinien bardziej doceniać Hannę.
Po lekcjach czekaliśmy z Phoebe koło parkingu na chłopaków. Po chwili pojawili się, a my zapakowałyśmy się do samochodu. Tym razem siedziałam z Phoebe na tylnym siedzeniu. W pewnym momencie Chaz powiedział, że razem z Justinem zaplanowali obiad na mieście żebyśmy nie kisili się kolejny dzień w domu. Mieliśmy zostawić tylko jakieś niepotrzebne rzeczy w domu i ruszyć do jakiejś restauracji.
-Ja za bardzo nie mogę-odezwałam się.-Idę na jogę-powiedziałam cicho.
Justin raptownie odwrócił się do mnie i zrobił dziwną minę.
-Gdzie idziesz?-zapytał.
-Na jogę-powtórzyłam głośniej.-I się ze mnie nie śmiej.
-Po prostu myślałem, że do takiego wyginania potrzebna jest dobra koordynacja ruchowa. No, ale oczywiście wierzę, że dobrze ci idzie.
Nie lubiłam kiedy się na mnie nabijał. Nie robił tego jakoś chamsko, ale urażał mnie trochę. Kiedy tylko pierwszy raz usłyszał o jodze zaczął się śmiać, że niedługo zacznę chodzić na różne dziwaczne zabiegi, które niby są popularne wśród mieszkańców LA.
-W takim razie pojedziemy we trójkę i weźmiemy co coś na wynos.
W domu wszystko potoczyło się tak jak ustaliliśmy. Tym razem to ja pojechałam po Hannę i razem udałyśmy się do Monici. Na miejscu znowu z wielkim smakiem wypiłyśmy trochę dziwnego naparu i poćwiczyłyśmy. Tym razem szło mi odrobinę lepiej, bo przynajmniej bardziej kojarzyłam już poszczególne pozycje. Próbowałam nawet wczuć się tak jak Monica i instruktorka czy przewodniczka. Powstrzymałam się jednak kiedy zauważyłam, że Hannah ma ze mnie ubaw. Po wszystkim znowu napiłyśmy się herbaty. Powiedziałam jej, że dzisiaj nie mam już czasu na Starbucksa, bo wszyscy na mnie czekają. Dziewczyna powiedziała, że rozumie itp. Po drodze do jej domu rozmawiałyśmy trochę o tym, co dzieje się z Phoebe. Zasugerowała, że jest po prostu kochliwa i czasem niechcący bawi się uczuciami chłopaków, więc lepiej żebym odrobinę przygotowała na to Chaza skoro jest moim przyjacielem. Pokiwałam głową rozumiejąc o co jej chodzi. Mimo że Phoebe była strasznie miła, dojrzałość nie była jej dobrą stroną i do pewnych rzeczy jej podejście było bardzo infantylne. Wychodząc z auta na podjeździe podziękowała mi za mile spędzony czas, co wywołało u mnie chichotanie. Cmoknęłam ją na pożegnanie w policzek i odjechałam. W domu od razu zauważyłam Chaza i Phoebe, którzy byli rozwaleni na kanapie i z uwagą przyglądali się włosom dziewczyny. Kiedy tylko mnie zobaczyli powiedzieli mi gdzie jest Justin jakby chcąc się mnie pozbyć. Ruszyłam za dom gdzie Justin siedział na komputerze.
-Jak tam się ma piąte koło u wozu?-zaśmiałam się.
-Ich czułe słówka są nie do zniesienia.
-Widzisz, a ja musiałam to znosić przez cały tydzień. Byłam bardziej wytrwała od ciebie, bo non stop siedziałam z nimi i im przeszkadzałam swoim towarzystwem.
-A jak tam joga? Strój masz bardzo profesjonalny i wyglądasz jakbyś naprawdę nie tylko tam leżała i oddychała w dziwaczny sposób.
-Bardzo zabawne.
-Chodź tutaj. Umiem jedną rzecz.
Niepewnie zaczęłam się o niego zbliżać. Krzyknął żebym się nie bała. Kiedy stałam u jego nóg złapał mnie mocno za ręce i przyłożył stopy do mojego podbrzusza. Chciałam się jakoś z tego wyplątać, bo bałam się, że to się nie uda i spadnę, ale nie zamierzał już mnie puszczać. Zaczął powoli odliczać aż przy „jeden” oderwałam się od ziemi i znalazłam nad nim. Robiliśmy ten słodki samolocik, który pary robią zawsze na filmikach na YouTube. Trochę bałam się, że nagle mogę runąć, ale kazał mi patrzeć sobie w oczy i nie zwracać na nic uwagi.
-Ja latam-zaśmiałam się.
W pewnym momencie zapowiedział lądowanie i w jednej chwili leżałam już na nim. Kiedy poczułam jak moje ciało przykleja się do niego jak najszybciej chciałam pójść wziąć prysznic.
-Puść mnie. Jestem cała spocona.
-Dlatego wyglądasz wyjątkowo seksownie.
-Kiedy będziemy sami wszystko nadrobimy-otarłam nosem jego nos.-Ale teraz idę wziąć prysznic.
W końcu udało mi się dojść do łazienki. Szybko ściągnęłam z siebie legginsy i koszulkę, weszłam pod prysznic i poczułam miłe kropelki na ciele. Chwilę po prostu stałam, ale potem wzięłam swój ulubiony żel i zaczęłam robić to, co zazwyczaj robi się pod prysznicem. Kiedy znowu stanęłam na kafelkach z przyzwyczajenia wzięłam koszulkę Justina, ale po chwili przypomniałam sobie, że oprócz niego w domu jest jeszcze Chaz i Phoebe. Ruszyłam do garderoby i wyciągnęłam z szafy własną bluzkę i dresowe, różowe szorty. Związałam włosy w nieporadny kok i zeszłam na dół. Papużki gawędziły w najlepsze i znowu mnie nie zauważyli. Nie przejmując się nimi poszłam do kuchni, gdzie Justin podgrzewał mi jedzenie. Był dla mnie taki dobry, że aż nie mogłam się powstrzymać od przytulenia się do niego.
-Kocham cię-cmoknęłam go w policzek.
-Obiecałem o ciebie dbać-objął mnie w pasie.
Jego ręce zjechały trochę niżej aż pod pupę żeby potem znowu pojechać wyżej podwijając moje spodenki. Zaśmiałam się lekko całując go w usta. W pewnej chwili usłyszeliśmy skwierczenie i Justin odsunął się żeby wyłączyć płytę. Usunęłam się na bok i usiadłam na wysokim stołku. Biebs z wielką precyzją postawił przede mną talerz i podał sztućce. Szczerze mówiąc nigdy nie myślałam, że będzie on gotował i to jeszcze w taki naturalny sposób, a nie, że jest jakaś rocznica i robi coś żeby było romantycznie i wyszło na to, że się stara. Trzeba było im przyznać, że jedzenie wybrali pyszne i pomimo, że było odgrzewane bardzo mi smakowało.
Kiedy byłam już najedzona poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na sofie naprzeciwko Chaza i Phoebe. Chwilę gapiliśmy się na siebie, a potem zaczęliśmy coś ze sobą robić i włączyliśmy konsolę. Postanowiliśmy stoczyć pojedynek w wirtualną koszykówkę. Żeby było ciekawiej ja byłam z Chazem, a Justin z Phoebe. Wszyscy oprócz Justina podchodzili do tego nastawieni na dobrą zabawę. Jeżeli chodzi o gry to jestem beznadziejna i nigdy nie wiem komu mam coś podać albo kim właściwie jestem. Chaz krzyczał żeby niby mi pomóc, bo Phoebe ze mną wygrywała, ale ja czułam się okropnie. Justin jeszcze się ze mnie śmiał i chwalił Phoebe. Zaczęłam mieć przypuszczenia, że specjalnie chciał się tak podzielić. Pomimo licznych starań Chaza przegraliśmy. Biebs przybił piątkę ze swoją świetną partnerką.
-To teraz musicie robić to co wam każemy przez resztę dnia-powiedział dumnie Justin.
-Chyba śnisz-odcięłam się.
-Chodź do mnie króliczku-zaczął przyciągać mnie do siebie.-Następnym razem może i wam się uda.
-Mówi się trudno, prawda?-Chaz przysunął się do Phoebe, a ona zachichotała.
-Przestań-zaśmiałam się czując jak Justin zaczął podgryzać mnie w szyję.-Specjalnie nie chciałeś być ze mną w drużynie, bo nie chciałeś przegrać.
-Nigdy bym tego nie zrobił-zaśmiał się przytulając mnie mocniej.-Jesteś przecież świetnym graczem-mówił z trudem powstrzymując śmiech.
-Jeszcze się ze mnie śmiejesz-odparłam robiąc minę szczeniaczka.
-Kocham cię-zaczął na siłę obcałowywać moją twarz.
Wtedy wszyscy zaczęli się już z nas śmiać. Nie wiem dlaczego, ale poczułam się lepiej kiedy to oni musieli się na nas patrzeć, a nie odwrotnie.

7 komentarzy:

  1. Jak sweetaśnie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. swietne! <3 kocham Cie za te opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też cię kocham <3 tylko szkoda, że tak rzadko dodajesz!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodasz dzisiaj błagam w jedną noc przeczytałam wszystkie 140 części i bym czytała jeszcze jak by były a więc błagam dodaj dzisiaj

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy dodasz dawno nie dodawałaś a co do rozdziału to jak zawsze świetny tylko szkoda że tak rzadko teraz dodajesz bo blog i opowiadanie na prawdę świetny

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na nn ! :O AAAAAAAAAA

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że nie uprzedzilam, ale byłam tydzień w Londynie i nie miałam tam ani czasu, ani dostępu do internetu. Nadrobię wszystko, obiecuję ;) i bardzo dziękuję za miłe komentarze.

    OdpowiedzUsuń