Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


16 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 141


W piątek, choć może nie powinnam, cieszyłam się, że na drugi dzień wyjeżdża już Chaz i będziemy z Justinem całkowicie sami. Chciałam spokojnie położyć się z nim na kanapie w salonie i pooglądać jakiś głupi kanał. Pomimo że Chaz jest wspaniałym przyjacielem po dwóch tygodniach razem spędzonych czułam się zmęczona jego towarzystwem, ciągłym śmiechem i bekaniem przy każdej możliwej okazji. Wieczorem mieliśmy z Justinem mały przedsmak wolności, bo Chaz zaprosił Phoebe do kina i na coś do jedzenia. Byłam nieco zmęczona całym tygodniem i po powrocie ze szkoły nałożyłam słuchawki i położyłam się do łóżka. Wstałam około 18 i od razu zeszłam na dół poszukać Justina.
-Pójdziesz ze mną popływać?-zapytałam widząc go na sofie.
-Jasne-wstał odkładając laptopa na stół.
Razem wyszliśmy na zewnątrz gdzie Justin ściągnął koszulkę i spodnie zostając w bokserkach. Były białe z wielkim napisem „Ralph Lauren” na gumce. Powiedziałam mu, że pewnie takie majtki są droższe od mojego kostiumu. Zaśmiał się mówiąc, że przynajmniej nie są z krową. Już miałam do niego podejść, ale nagle zaczął biec i robiąc salto wskoczył do basenu. Po chwili wypłynął i strzepał z włosów trochę wody. Machnął na mnie żebym do niego dołączyła, więc też podeszłam do krawędzi i jak bomba uderzyłam w wodę. Przetarłam oczy i zaczęłam płynąć wzdłuż basenu. Kiedy byłam na jego końcu przekręciłam się i leżałam na wodzie plecami.
-Wiesz, że niedługo będziemy sami sami?-uśmiechnęłam się kiedy Justin był przy mnie.
-Co powiesz na romantyczny wieczór? Wystroisz się, pójdziemy na kolacje, a potem wrócimy do domu i udamy się do łóżka. Co ty na to?
-Bardzo chętnie-owinęłam nogami jego pas.-Nareszcie wszystko wróci do normy-pocałowałam go w usta.-Hej, nie rozwiązuj mi z tyłu stanika!
-Chciałem tylko sprawdzić rozmiar, bo musimy ci przecież kupić jakiś drogi kostium z logo np. LV.
-Chyba znasz mój rozmiar. Biustu to już na pewno, bo mnie non stop dotykasz, zboczeńcu. Naprawdę, cokolwiek nie robimy po jakiejś chwili zauważam, że trzymasz rękę pod moją bluzką.
-Gdybyś tak często nie siedziała trzymałbym ją w twoich spodniach.
-To już było obrzydliwe-śmiejąc się wydostałam się z jego objęcia i podpłynęłam do krawędzi, gdzie usiadłam na brzegu.
Późnym wieczorem kiedy Chaz wrócił do domu usiedliśmy razem przed telewizorem.
-Jak było kochasiu?-zapytał Justin.
-Za dobrze-odpowiedział bardzo zdenerwowany.-Wasza dwójka uświadamia mnie tylko bardziej, że miłość i przeznaczenie to jakieś popieprzone suki, które mają gdzieś ludzi i ich uczucia.
-Nie mów tak. Jak ma wam wyjść to wam wyjdzie-próbowałam go pocieszyć.-Kto by pomyślał, że Justin Bieber ożeni się z kimś takim jak ja?
-Dlatego mówię, że życie jest popieprzone. Bieber zdaniem wszystkim powinien skończyć z jakąś głupią blondynką z LA.
Oboje z Justinem będąc cały czas w dobrym nastroju spojrzeliśmy na siebie, bo Phoebe pasowała do tego opisu. Nie była głupia, ale raczej nieogarnięta i czasem wydawało się, że jest z nią coś nietak. Chlopak miał już zacząć chichotać, ale go powstrzymałam.
-Nie ona pierwsza i nie ostatnia-powiedział Biebs głosem jakby wymyślił coś niesamowitego.
Spojrzałam na niego karcącym wzrokiem za wygłoszenie tej maksymy życia.
-Ja Kasię znalazłbym na końcu świata-zaczął się bronić.
-I tam ją znalazłeś-parsknął Chaz.-To wszystko jest niedorzeczne i niemożliwe. Normalnie nigdy by to się tak nie skończyło.
-Przestań. Nie narzekaj już tak. Gdy komuś na kimś naprawdę zależy będzie skłonny zrobić dla niego wszystko. Na tym to wszystko polega. Nie gadaj już o tym tylko coś zrób. Może zwyczajnie potrzebujecie trochę czasu.
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy. W pewnym momencie Chaz poprosił mnie żebym zostawiła ich samych, bo chciał o czymś porozmawiać z Justinem na osobności. Czułam się już senna, więc bez zbędnych gadek wstałam z objęć Justina i poszłam na górę się położyć. Zaczęłam zastanawiać się czego Chaz nie chciał powiedzieć przy mnie. Miałam różne wizje, ale najbardziej nie spodobała mi się opcja, w której Chaz robi Phoebe coś złego i nie chce żebym o tym słyszała. Nie był chłopakiem tego typu, ale był nią oczarowany i różnie to mogło być. W końcu odgoniłam wszystkie myśli, nakryłam się szczelnie kołdrą i zasnęłam.
W sobotę ostatni raz zjedliśmy razem śniadanie. Zaproponowałam, że to ja odwiozę go na lotnisko żeby Justin nie zrobił zamieszania, którego było już wystarczająco dużo. Biebs oczywiście kręcił się, że on to zrobi albo wezwiemy samochód. W końcu udało mi się go przekonać.
-Przepraszam, że powiedziałem wczoraj trochę za dużo-odezwał się w samochodzie.
-Nic się nie stało.
-Zazdroszczę wam tego co macie. Też chciałbym mieć kogoś takiego, a świadomość, że to jest takie trudne mnie dobija. Nie jestem sławny ani interesujący jak Justin i dziewczyny nie są w stanie wybaczyć mi tak dużo jak jemu. Ale z kolei ty nie lubisz w nim właśnie tego. Sprowadzasz go mocniej na ziemię niż jego cała rodzina razem wzięta. Pokazujesz mu jego wady i dajesz znać, że nie jest idealny. Wymagasz od niego normalności żebyście mogli razem robić wszystkie codzienne rzeczy. On jest w tym wszystkim taki szczęśliwy i nie chce opuścić się nawet na dwa kroki. Wczoraj nie był nawet w stanie posiedzieć ze mną dłużej, bo stwierdził, że nie chce żebyś sama spała. Powiedział, że jesteś za blisko żeby nie był przy tobie. Mówi, że najchętniej siedziałby tylko z tobą w domu, bo wtedy ma pewność, że nic ci się nie stanie, a w razie czego zawsze będzie mógł zrobić wszystko co w jego mocy żeby ci pomóc.
Chwilę przetwarzałam wszystko w głowie.
-Będzie mi ciebie brakowało-powiedziałam uśmiechając się.
-Powiedziałbym teraz te dwa słowa, ale chyba już i tak za dużo powiedziałem-zaczął się śmiać.-Koniec pedalskich tekstów.
Na lotnisku przytuliłam go mocno, a on oderwał mnie na chwilę od ziemi żeby śmiać się z tego jak potem łapię z trudem równowagę. Uderzyłam go lekko w bark na odchodne i wróciłam do samochodu. To co powiedział Chaz jakby naładowało mnie i chciałam jak najszybciej być przy Justinie. Zaparkowałam samochód przed domem i wbiegłam po schodach do drzwi. Potem wdrapałam się po kolejnych schodach żeby znaleźć się w garderobie Justina.
-Chaz już poleciał-powiedziałam.
-Więc jesteśmy znowu sami-objął mnie w pasie.
-Wiesz, że cię kocham, prawda?
-Króliczku, ja też się kocham-pocałował mnie w czoło.-I nigdy nie przestanę.
-A ja mogę już być waszym czarnym dzieckiem-nagle jakby z szafy wyszedł ktoś kogo nie chciałam widzieć.
Nigdy nikogo nie lubiłam w takim stopniu. Tylko niejaki lil Twist był w stanie obudzić we mnie wszystkie negatywne emocje. Poczułam złość i smutek.
-Powiedziałeś, że będziemy sami-szepnęłam mu do ucha udając, że wciąż jestem do niego tylko przytulona.
Odsunęłam się od niego i popatrzyłam w swoje odbicie w ciemnych okularach naszego nowego gościa. Przywitałam się jednym słowem i zeszłam na dół zaszyć się w jednej z sypialni.

10 komentarzy:

  1. jaaaaaaaaaaa ale czad
    ten wyjechał to ten pojawił się na choryzoncie ciekawe co bd dalej
    dawaj szybko nn

    OdpowiedzUsuń
  2. :) fajny rodział!

    OdpowiedzUsuń
  3. JPRDL -,- on zawsze musi wszystko popsuć?
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie to fajne uczucie, że ktos to tak przeżywa ;)

      Usuń
  4. Dodaj dzisiaj prosze bo nie wytrzymam duzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero wróciłam z bierzmowania, ale spróbuję ;)

      Usuń
    2. Wierzymy wszyscy w ciebie dasz radę pomyśl o nas i dodaj dzisiaj wiesz dobrze jaj to jest gdy czytasz jakieś ppowiadanie i nie mozesz sie doczejac kolejnej części tak właśnie mamy teraz my a wiec zlituj sie nad nami i dodaj dzisiaj

      Usuń
  5. Oby ci się udało bo nie wytrzymam poprostu.

    OdpowiedzUsuń
  6. A dodasz dzisiaj na 100 % bo wczoraj nie udało ci się napisać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę dodaj dzisiaj kolejną

    OdpowiedzUsuń